Wraz z puchowymi kurtkami ściągamy z siebie zimową nostalgie i lenistwo. Budzi się chęć do sportu. W miniony weekend, na gdańskich ścieżkach rowerowych tworzyły się "korki", rowerzyści, rolkarze, czy masa skejtów która wyskakiwała zza każdego rogu. Cieszmy się słonecznymi dniami w naszym klimacie tak szybko przychodzą i jeszcze szybciej odchodzą.
A ja kocham spacerować z przystojniakiem za rękę, kiedy w oczy świeci słońce, a termometr wskazuję temperaturę podobną do mojego wieku. W niedzielę po raz kolejny wyruszyłam na podbój trójmiasta --> targi turystyki i czasu wolnego. Dla mnie samo dojście tam było już turystyką, bo Gdańsk jednak swój rozmiar ma i czasem takie wycieczki kończą się poważnym bólem nóg. Jak to Mój Przystojniak stwierdził, trzeba mnie raz na jakiś czas wyprowadzić na taki spacer to się uspokoję i przestanę wymyślać nowe wycieczki (na jakiś czas).
Pewnie mam coś z masochistki, ale uwielbiam kłaść się do łóżka z bólem nóg. W wakacje zawsze kładłam się do łóżka i wpadałam od razu do krainy snów. Całę dnie spędzone na skateparku, bieganiu, chodzeniu po górach, istne adhd. Zdecydowanie działam na energie słoneczną i dobrze mi z tym :)
Wiosna jest raz w roku, trzeba ją wykorzystać.
Oj i u nas wysyp cyklistów, jeszcze takich nieporadnych, albo z małymi dziećmi. Uważać trzeba i mieć oczy wokół głowy. Ja póki co uskuteczniam długie spacery, po których padam na nos :))
OdpowiedzUsuńDokładnie trzeba wykorzystać ten czas :D
OdpowiedzUsuńU mnie pogoda w kratkę. Na szczęście zaczyna sie poprawiać :)
OdpowiedzUsuń