środa, 26 lutego 2014

Biegne biegne ale gdzie i po co

Dzisiaj muszę w końcu wstawić tu moje ostatnie znaleziska skrzynkowe.
Wczoraj dostałam moją książeczkę krwiodawcy. Nie wiem czy mi się kiedykolwiek przyda, szczerze to zawsze chciałam ją mieć. Tak samo jak zawsze nurtowała mnie moja grupa krwi, którą już teraz znam :) Może w końcu pora na kupno bransoletki z grupa krwi. Lubię kiedy moje sznurki na rękach mają jakiś przekaz. A tym bardziej jeśli mogą się do czegoś przydać.


List ten dostałam już chyba z tydzień temu,  ale czasu nie miałam go wstawić. Przyjechał do mnie z Hiszpanii od Guille'a. Herbaty nie piłam jeszcze, więc nie mogę opisać jej smaku :) Za to jestem trochę zdziwiona bo napisałam do niego przed świętami, a on dopiero teraz mi odpisał też napominając o boże narodzenie. Data na pieczątce jest zamazana, ale chyba nie podróżowałby ponad miesiąc...






Zapomniałam dodać jednej kwestii. Pierwszy raz mi się zdarzyło, żeby list był pokropiony męskimi perfumami. Teraz po raz kolejny mam dylemat co mam mu wysłać. Zważając, że musiałam mu wysłać coś fajnego w poprzedniej wiadomości bo mi serdecznie podziękował za upominek, a ja nie wiem co to było.


 Znów zaczęłam biegać... Ambicja jest minimalna. A rezultat z każdym biegiem coraz gorszy. Używam endomondo i mogę kontrolować swoje poczynania. A najgorsze co zauważyłam to to, że nie mam już tak silnej głowy jak kiedyś. Kiedyś jak postanowiłam że idę biegać to w myślach ustalałam sobie trasę i nie było bata żebym jej nie przebiegła bez odpoczynku. A teraz? Dzisiaj to w ogóle wyszłam tylko żeby wyjść, bo dręczyła mnie pewna myśl.
Przecież nie o wyniki w bieganiu chodzi tylko o samo bieganie. Muzyka w słuchawkach, słońce na niebie, w głowie brak konkretnych myśli, żadnych zmartwień i ta przyjemna samotność.


Piosenka, która ewidentnie kojarzy mi się z występem KSM'ów 2 lata temu w moim mieście.
Pamiętam jakby tamten wieczór był wczoraj. Jak zaczęli właśnie od tej piosenki. Zagrali moje ulubione skecze: chodzimy po kolędzie, śrubę, w piekle i psychiatryk.


No i skecz/piosenka która za każdym razem rozbawia mnie jednakowo. Choć znam już cały tekst na pamięć. :)



niedziela, 23 lutego 2014

wierze w lepszych nas...

Kolejny początek tygodnia.
Za oknem wiosna, a w domu nadal zima. Nadchodzą chwile, kiedy zabieram plecak i wychodzę tak po prostu żeby pobyć sam na sam ze sobą. Ile można słuchać krytyki?
Wzięłam rower i pojechałam tam gdzie we wrześniu. W zasadzie tam gdzie wiem że będę miała ciszę i spokój. Pamiętam jak byłam tam we wrześniu i całkowicie innymi myślami. Siedząc sama na poręczy wpatrując się w przejeżdżające samochodu. Tylko teraz coś się zmieniło, będąc w połowie drogi dostałam sms: "Hej kochanie <3". Pół roku temu bym wyśmiała gdyby ktoś z przyszłości mi o tym powiedział.






Rośnie mi w domu mały klon. Coś za co ja zawsze byłam krytykowana przez całą rodzice, ona robi to samo. Tylko teraz wszyscy patrzą na to zupełnie inaczej. Jakby świat przez 11 całkowicie się zmienił. Jakby czerń stała się bielą i biel czernią.


Wiosenna pogoda robi swoje. Ludzie są dużo bardziej pogodni :)
Dzisiaj dawno nie obecny post z moimi zdjęciami, ale jak już jest ktoś kto mi je robi, to czemu ich nie opublikować :)

piątek, 21 lutego 2014

przemkowy spacer

 Zdjęcia od tygodnia czekają na wstawienie na bloga. Cały świat im się sprzeciwił. Jak nie komputer to internet, albo brak czasu, sprawdzian w szkole, albo po prostu złość na cały świat i brak chęci na zrobienie czegokolwiek.
W końcu dzisiaj udało mi się je wgrać i napisać posta. Sukces :)



Jak dobrze, że nastał weekend. Kolejnego dnia w szkole bym nie wytrzymała. Choć ostatnio coś się zmieniło. Szkoła nie przeszkadza mi tak bardzo jak pewien nauczyciel i moja klasa. Pewnie dlatego, że w szkole zajmuję czas czymś w miarę sensownym a nie siedzę w domu i maltretuję się myślami. 



Moja klasa ma jutro studniówkę. Słowo to odmieniane jest przez wszystkie przypadki od ostatnich 3 dni. Nie idę na nią. I nie żałuję tej decyzji. W końcu wykazałam się odwagą i wyraziłam swoje zdanie. Tylko liczyłam, że w zamian zrobimy swoja własną antystudniówkę, chociaż ten plan już upadł. Oficjalne szkolne imprezy nie są dla mnie. Dwulicowość mojej klasy każdego dnia mnie zadziwia. Jak można się do kogoś przymilać żeby potem obrabiać mu dupę. Nie mój świat nie moje kredki.



Wieczorami mam problem z internetem, więc przerzuciłam się na radio lub telewizje. A tam tylko jedno Ukraina, Ukraina i Ukraina.  Ostatni raz wkręciłam się psychicznie w jakieś wydarzenie rok temu, kiedy zaginęło dwóch członków wyprawy na Broad Peak. Jednak obecna sytuacja jest zupełnie inna. Jak jedni ludzie mogą zabijać innych ludzi? W imię czego? Że mają za sobą prezydenta? To czyni ich silniejszym i mogącym decydować kto ma żyć a kto nie? Ale najgorsza jest bezsilność. P. robi sobie ze światem co chce. Facet machnie palcem i od razu wszyscy stoją na baczność. Czasem mam wrażenie że Rosja to mały świat w centrum dużego świata, bez którego reszta istnieć nie ma szans.



Dzisiaj na polskim omawialiśmy wiersz. Humanistka ze mnie żadna, poezja to też nie jest sens mojego życia. Jednak facet zwróciłam uwagę na słowo "MOGĘ". Na prawdę jest w nim coś takiego magicznego. Dużo lepiej brzmi że coś możesz zrobić, a nie że coś musisz. W moich ustach za dużo jest tego drugiego słowa. Z moim wrodzonymi skłonnościami do buntu nie przynosi to zadowalających efektów.
Od dziś nie muszę, co najwyżej mogę.





Planetka z tornado, albo i toronto (bo przecież według B.J. to nie ma różnicy)


niedziela, 16 lutego 2014

Walentynki, spóźnione ale przecież liczy się gest


Weekend się kończy to już wystarczająca pora, żeby się zebrać i coś napisać.

Zdjęcia robione telefonem. Niestety widać po jakości. 



W tym roku dałam się ponieść walentynkowemu szaleństwu. Chociaż upieczenie babeczek chyba nie jest aż taką wielką zbrodnią. W każdym sklepie, na każdej wystawie, na każdym roku serduszka, amorki i tego typu rzeczy. Czy to nie jest już przegięcie? Nie jestem zdesperowanym singlem, któremu przeszkadzają zakochane pary. Ale w moim kalendarzu to kolejne wymuszone święto.



O ręczniku w kształcie serca to nigdy nie pomyślałam.


A to kwejk na przyszłość :)
To jest motywacja aby nie ignorować walentynek, bez względu na to co się o nich myśli.
Ale równowaga to podstawa :) i rozsądek

MiŁoŚĆ
A teraz: GO SKRA!!!

wtorek, 11 lutego 2014

wszystko na pomarańczowo Go Jastrzębski!!!

Wiadomość dnia Jastrzębski Węgiel pokonuje Sovie i awansuje do Final Four.
Nie mam ostatnio czasu żeby stworzyć notkę. Dobra kolejna wymówka. Czas zawsze by się znalazł. Po prostu mi się nie chce. Przyznaję się że do słabości :)



Nie miałam okazji wstawić zdjęć z meczu Trefl - Resovia, który odbył się półtora tygodnia temu. Tyle czasu już minęło. Nie potrafię napisać zbytnio o spotkaniu które było tak dawno temu i nie wywarło na mnie aż takiego wrażenia. (1,5 tyg to dla mnie masa czasu, tyle się już zdążyło zdarzyć)



Nie jestem wrogo nastawiona do Sovii!!! Po prostu chcę aby w tym sezonie Skra dostała ten tytuł.  No i stanowczo popieram JW z Michałami w roli głównej :)



W weekend coś mnie podkusiło i ściągnęłam sobie na komórkę aplikacje ENDOMONDO. Z okazji wczorajszego słońca poszłam biegać. W końcu trzeba przetestować, a pogoda tylko zachęcała do tego. Rezultatem byłam podłamana ale i tez zmotywowana. W wakacje dystans 4 km to nie był żaden problem.  A teraz... Moje dzisiejsze zakwasy mówią wszystko za siebie. Kolejny raz czuję wszystkie mięśnie nóg.



Od piątku wszyscy żyją Olimpiadą. Po sukcesie K. Stocha to nic dziwnego, ale ile można?!?
Bardzo się cieszyłam i kibicowałam polskim skoczkom ze wszystkich sił, ale mijają już dwa dni a przecież życie biegnie dalej. Przed chłopakami jeszcze dwa starty. Dajmy im odpocząć.  Czuję że zaskoczą nas jeszcze nie raz.
Rok temu wysłałam do K. prośbę o autograf (pamiętam otrzymałam go 1 lutego 2013) a jakiś czas później został mistrzem świata.
W tym roku napisałam po autografy jeszcze 3 innych skoczków. Dostałam je (28 stycznia) a teraz Kamil jest Mistrzem Olimpijskim.
I nadal nie mam kartki z jego autografem i największym osiągnięciem sportowym. :)



 Zaczęłam ostatnio uważać na polskim. Faktycznie ma coś ciekawego do przekazania.
Ludzie szukają drugiej osoby, żeby poczuć się spełnionym i szczęśliwym. Ale nigdy druga osoba nie zmieni Twojego świata, bo zmienić go możesz tyko i wyłącznie Ty. A związek z osobą nieszczęśliwą nigdy nie będzie szczęśliwy. "Z nieszczęśliwą osobą nigdy nie będziesz szczęśliwy" jak dobrze pamiętam ten cytat, a w zasadzie to nie do końca cytat.  Ale czy to nie jest prawda? Szukasz pomocy u innych zamiast zacząć od siebie. Podobno rozmowa wnosząca największe zwiany w życiu to rozmowa z samym sobą. Przecież nie można wymagać od kogoś czegoś czego się nie wymaga od siebie.



Kalendarz najlepszy przyjaciel roztrzepanego człowieka, do momentu aż się nie zapodzieje w stercie innych rzeczy. Ostatnie dni to istne szaleństwo. W piątek dostałam bransoletkę, którą zdążyłam zgubić już 2 razy, na szczęście w porę się zorientowałam. :) Niedługo zgubie gdzieś głowę i nawet tego nie zauważę :)


poniedziałek, 3 lutego 2014

Młoda liga czyli w końcu siatkówkowy dzień

KONIEC FERII
Pierwszy dzień w szkole, był dość ciężkim przeżyciem. Na szczęście poniedziałki mają luźny plan, w sam raz na powrót po dłuższym czasie wolnego. 



Po sobotnim dniu, niedziela była tak radosna. Mimo że całą przeleżałam w łóżku odchorowując ostatnie dni, byłam wewnętrznie szczęśliwa i nadzwyczaj radosna. Czwartek, Piątek, Sobota to było najlepsze zakończenie ferii.
Sobota była ewidentnie siatkarskim dniem. Dwa mecze "Młoda Liga" a potem mecz "Plus Ligi".
pierwszy trwał 66 minut i zakończył się gładkim zwycięstwem Gdańszczan.



Szkoda tylko, że był to pewnie mój ostatni mecz w tym sezonie. Play-offy z gdańska uciekają z każdym meczem, a po wejściu w sobotę do domu usłyszałam: to Twój ostatni mecz teraz tylko nauka a nie żadne wyjazdy.
Miejsca miałyśmy rewelacyjne, no może gdyby nie sędzia i kamera na przeciw :)



Załamała mnie dzisiaj wieść, że do końca roku szkolnego zostało mi jedynie 12 tygodni, a do wystawienia ocen tylko 8 :(
Nadal zastanawiam się co dalej. Kiedyś było tyle planów i nadziei...



Może nie tyle wzrusza mnie piosenka co teledysk. Stanowczo za dużo elektroniki jak dla mnie, ale za to teledysk podbił moje serce.