poniedziałek, 25 kwietnia 2016

dzieckiem być i cieszyć się z małych rzeczy



Podrzucam pomysł dla wszystkich zdesperowanych facetów, którzy nie wiedzą gdzie zabrać swoją drugą połówkę na randkę. W kalendarzu od tygodnia widnieje wpis na niedziele "RANDKA z przystojniakiem". Umówione wcześniej potkanie to rzecz święta, więc niedziel była nasza.
A gdzie w Trójmieście można się wybrać na randkę? na lotnisko :)




Ja totalna panikara, uważająca jedynie własne nogi za bezpieczny środek transportu dałam się zaciągnąć na punkt widokowy gdańskiego lotniska. Z perspektywy tamtego miejsca latanie to nic nadzwyczajnego. Co rusz jakiś samolot startuje lub ląduje.




Jedna mała rada, jak wybieracie się w takie miejsce na randkę, zapomnijcie o sukience, bo wiało bez litości. Ciężko było utrzymać swoją stabilność, a co dopiero aparatu.
Stanowczo dużo bardziej odpowiada mi oglądanie samolotów z platformy widokowej niż ze środka.



Mam wrażenie im jesteśmy starsi tym częściej nadrabiamy braki z dzieciństwa. Na lotnisku byłam w zasadzie 4 razy w życiu i to z powodu lotu na wakacje. Nigdy tak, żeby pooglądać samoloty. To tylko port lotniczy im. Lecha Wałęsy, głównie odwiedzany przez W!zzair i Ryanair. Chociaż statek powietrzny linii Norwegian był widocznie odróżniający się wielkością i drogą hamowania.



Ruch był tak duży, że jeden skrzydlaty potwór przed swoim startem musiał czekać na swojego skrzydlatego brata, aż ten z powrotem stanie kółkami na ziemi. Praca w takim miejscu to jedna niekończąca się przygoda. Dla swoich marzeń o lataniu rezygnujesz z normalnego stabilnego życia.




Na koniec, znikający w chmurach samolocik.


poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Słońce zaszczyciło swoją obecnością

Wreszcie naszedł czas, kiedy kurtkę zamiast na sobie noszę w dłoni. Z szafy wyciągnęłam już trampki, a to podstawowa oznaka wiosny. A na ulicy zaczęły pojawiać się same pary. Po raz kolejny to dowód na to, że ludzie parują się jak kaczki na wiosnę. Jak bardzo uwarunkowujemy swoje życie do pogody i swój nastrój. Jesteśmy częścią przyrody, wiosną szczególnie to widać, bo rozkwitamy razem z naturą.




Wraz z puchowymi kurtkami ściągamy z siebie zimową nostalgie i lenistwo. Budzi się chęć do sportu. W miniony weekend, na gdańskich ścieżkach rowerowych tworzyły się "korki", rowerzyści, rolkarze, czy masa skejtów która wyskakiwała zza każdego rogu. Cieszmy się słonecznymi dniami w naszym klimacie tak szybko przychodzą i jeszcze szybciej odchodzą.


A ja kocham spacerować z przystojniakiem za rękę, kiedy w oczy świeci słońce, a termometr wskazuję temperaturę podobną do mojego wieku. W niedzielę po raz kolejny wyruszyłam na podbój trójmiasta --> targi turystyki i czasu wolnego. Dla mnie samo dojście tam było już turystyką, bo Gdańsk jednak swój rozmiar ma i czasem takie wycieczki kończą się poważnym bólem nóg. Jak to Mój Przystojniak stwierdził, trzeba mnie raz na jakiś czas wyprowadzić na taki spacer to się uspokoję i przestanę wymyślać nowe wycieczki (na jakiś czas).


Pewnie mam coś z masochistki, ale uwielbiam kłaść się do łóżka z bólem nóg. W wakacje zawsze kładłam się do łóżka i wpadałam od razu do krainy snów. Całę dnie spędzone na skateparku, bieganiu, chodzeniu po górach, istne adhd. Zdecydowanie działam na energie słoneczną i dobrze mi z tym :)
Wiosna jest raz w roku, trzeba ją wykorzystać.