niedziela, 30 czerwca 2013

Tyle czekałam, aż w końcu nastało

WAKACJE WAKACJE WAKACJE WAKACJE WAKACJE WAKACJE WAKACJE WAKACJE
Mam dośc gtego tematu, cały fejs wczoraj był zaspamowany... Cieszę się niemiłosiernie na 2 miesiące bez mojaj klasy, nauki i szkoły.
Konkretnych planów nadal brak, ale postanowiłam zrobić listę rzeczy, które muszę zrobic w przeciągu tych kilku miesięcy no i stworzyłam dziennik gdzie zapisuję co robiłam danego dnia. jeżeli ma się za duzo wolnegoo czasu to zawsze się go marnuję. Postanowiłam świadomie przezyć wakacje.

 
Jak ma 2 dzień wakacji marzę o wyspaniu się i odpoczęciu.
Spotkałam wczoraj grupe Słowaków, którzy przyjechali na wymianę. Musze w wakacje ogarnąć angola w formie komunikatywnej. Chociaż z nimi to i tak dość normalnie było można sie porozumieć. Tylko czemu jestem tak skryta i boję się ludzi?
 
 
DZISIAJ WYMARZONY MECZ POLSKA-ARGENTYNA W ERGO ARENIE. 
Odliczam już minuty i trzymam kciuki za biało-czerwonych!!! 

środa, 26 czerwca 2013

niedziela- to był dzien jakie pozostają za zawsze

Chwaliłam się ostatnio, że jadę na koncert FUTURE FOLK i HEY.
No i pojechałam. Było świetnie. Jakoś tak głupio mi pisać, że główną motywacją był zakopiański zespół. Dość długo myślałam o pojechaniu na ich koncert. Wkońcu się udało, energia była ogromna.
Muszę się pochwalić koszulką z ich autografami :) no i ciupagą z przodu :)

 
Miałam dzisiaj ostatnie zajęcia z gitary. Jest mi tak smutno, bo od września zamieniam je na korki z matmy przygotowujące do matury. A mój nauczyciel dał mi płyte nagraną ze swoim zespołem, tak żebym o nim pamiętała. I jak tu miałam się nie rozpłakać. Po raz kolejny szkoła niszczy wszystko co lubię.
Lecę utapiać smutki w płycie od mojego nauczyciela...

niedziela, 23 czerwca 2013

Dni Ziemi Tczewskiej

Co roku w czerwcu odbywa się największa miejska impreza pod nazwą "Dni Ziemi Tczewskiej". W tymn roku moim zdaniem jest skromnie z atrakcjami, no ale rozchodzi się o kase. Wieczorem koncertom gwiazd towarzyszy pokaż sztucznych ogni. Nie zawsze jest to muzyka, którą lubię (tak jak w tym roku Mrozu i Stachursky),  ale staram się chodzić i słuchać tego co mają mi do przekazania. W większości przypadków spotyka mnie pozytywne zaskoczenie.


Wczorajszy dzien to był mały maraton w moim wykonaniu. Miałam koncercik kończący zajęcia w mojej szkółce gitarowej. Złapał mnie mały dołek psychiczny, poniewaz w tym roku musze zakończyc lekcje gitary, bo na korki z majzy i gitare kasy nie dostane. Życie, będe miała więcej ambicji żebym sama ćwiczyła. :)
Utwór wyszeł mi średnio. Stres mnie zerzarł. W pewnym momencie lewa ręka tak zaczęła mi się trząść, że nie mialam nad nią żadnej kontroli. Dotrwałam do końca. :))


Potem wolontariat i krecenie balonów. Trzy godziny w pełnym słońcu to jest katorga. Ogarnęłam nowe balonowe zwierzątko-ŚWINKĘ. Dobrze, ze był przynajmniej D. to miałam z kim gadać i dyskutowac na temat balonowych przemyśleń.

 
KONCERT MROZU
Jestem bardzo mile zaskoczona. Myslałam że to taka tam gwiazdeczka posiadająca 1 góra 2 przeboje. Energia była ogromna. Widać że oni tez dali z siebie dużo, tak samo jak i my. Nie zakochałam się w jego twórczości, ale dołączył do grona osób które lubie za energie i kontakt  z publiką. Najpopularniejsze kawałki tez zabrzmiały i okazało się że znam więcej jego piosenek niż się spodziewałam. No i bym zapomniała, jestem pod ogromnym wrażeniem gitarzysty, a perkusista był bardzo podobny do Tomsona z AFROMENTAL, nawet ma na imię Tomek :)




KONCERT STACHURSKIEGO
Tutaj duzo nie będe sie rozpisywać. Gdyby Mrozu nie natchnął mnie taką energią, to pewnie bym wyszła. Jego zachowanie mnie wkurzało te jego seksistowskie teksty i nagrywanie kamerą biustów nie było fajne. To bardziej poschodziło pod masowy podryw niż występ muzyczny.


 
 

POKAZ FAJERWERKÓW. To ostatni aspekt imprezy, który uwielbiam. Pięknie to wyglądało. Uwazam że wydawanie tysięcy złotych na fajerwerki w sylwestra jest bezsensu, ale dni ziemi tczewskiej to już inna bajka.


Jeszcze dzisiaj jadę do Starogardu Gdańskiego (jakieś 20 od Tczewa) na koncert FUTURE FOLK i HEY. Mam nadzieję, ze wszystko wypali i Tatuś zabierze mnie tak jak obiecał :))

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Kolejny czas mija, a w zasadzie to pędzi

Nie wiem co się dzieje, gubie się. Właśnie wróciłam ze spaceru z S. no tak nowy znajomy a juz zawrłocił mi w głowie. Wracaj na Ziemie no i to natychmiast już!!! Kończy się już wsyatawianie ocen, jak zawsze nie miałam duzo roboty. Moja sytuacja z reguły jest klarowna na koniec roku.

To jest chyba najwieksza koperta i najgrubsza jaką kiedykolwiek dostałam...

Nie byłabym soba jakbym się nie pochwaliła do dzisiaj dostałam. Wszychodze ze szkoły wyglodniała i rzucam sie na obiad :) dzwoni domofon i listonosz mówi że polecony to schodzi mój ojciec, bo to on zawsze dostaje polecone, a tu NIESPODZIANKA. List/paczuszka dla mnie prosto z Albani.

Po krótkim zastanowieniu sie jednak otworzyłam, a tam sliczny magnes z Tiraną...

Tata nastraszył mnie, że to jest jakaś bomba. Na prawda trochę się balam to otworzyć. Nie wysłałam mu nic specjalnego a tu wielki list. A w środku list z małą kieszonką, 3 pocztówki no i mała bardzo grupa koperstk a z lakiem czy jak to tak się nazywa.


Teraz pozostaje pytanie co mam mu wysłać. Odpisac jakoś chyba dam sobie radę, ale czuję obowiązek wysłania mu czegoś extra. Macie jakies pomysły najlepiej do 50 gram? Nie krepujcie się piszcie. Każdy pomysł jest mi pomocny.

A w liscie znalazłam jego stara kostkę do gitary, może zrobię z niej naszyjnik?!?

Jestem niezmiernie szczęsliwa z powodu listu. Zbliża się dzień ojca, a ja mam znów brak pomysłów na prezent. Co wy kupujecie swoich ojcom? Mój ojciec nie ma specjalnych zainteresowań. Prezent jest na prawde na mnie wyzwaniem.
Nadal chodzą za mna piosenki z Dr. Housa :))


wtorek, 11 czerwca 2013

szkolenie szkolenie szkolenie

Właśnie wróciłam po szkoleniu. Po pierwszym zdaniu posta już się poddałam i poszłam spać.
To może zacznę od początku. W 4 osoby pojechaliśmhy na szkolenie odnoście projektu młodziezowego powstałego dzięki pozyskanym funduszom.

Zajęcia były w Osnówku, ale musieliśmy zrobić sobie zdjęcie
przy tabliczne z nazwa pobliskiej wioski...

Ludzie byli najróźniejszy. To właśnie spowodowało bardzo dobrą atmosferę jaka zapanowała. Pracy było sporo, informacji ogromna ilość. Nie wiem czy zapamiętałąm tyle ile bym chciała. Jestem tak wykończona. Chyba 4 kawy dziennie, dla mnie to stanowczo za dużo.


W nocy oka nie zmrużyłam. Mieliśmy wgl nie spać, no wiadomo wszyscy sie wykruszyli. A ja później nie miałam już z kim konwersować nabardzo poważne tematy. Złapała mnie taka głupawka, że od 4 w nocy cały budynek słyszal jak śmiałam się z BOCIANA.


Myślałam, że mnei zabiją za te dysputy filozoficzne o plenerze z bocianem przy wschodzie słońca. Gdybym zabrała ze sobą lustrzankę to na pewno poszłabym. Okolica była urocza. Taka wieś całkowicie na uboczu. Wczoraj zgadaliśmy się z chłopakami ze Starogardu i poszliśmy na spacer. Tez poruszaliśmy wszelkie możlie tematy.


To już była inicjatywa N. litrowe lody i pożyczone łyżeczki od kobiety mieszkającej po sąsiedzku.
To był genialny pomysł. Lecę do mojego kochanego łóżeczka, może w końcu w tygodniu się wyśpię, skoro w weekend nie dałam rady.

sobota, 8 czerwca 2013

ledwo siedzę, ale dzień był uroczy

Fizycznie jestem ledwo żywa, ale jednocześnie szczęśliwa. Budzik niepotrzebnie nastawiony na 4:45 po czterech godzinach snu obudziłam sie i tak bez jego pomocy. A całe poświęcenie z powodu drugiej części warsztatów fotograficznych. Uwielbiam przebywać w towarzystwie osób z pasją, szczególnie kiedy mogę się od nich dużo nauczyć, a one oprócz dużej wiedzy nie mają wielkiego ego.


Jestem z siebie dumna, przestaję sie bać mojego (nadal jeszcze) nowego aparatu. Liczba dziwnych przycisków nie zmieniła się, ale stała sie przyjaźniejsza :)
Chyba nie napisałam, ze był to wypad w plener. 20 osób z aparatami musiało robić wrażenie, zważając, że dreptaliśmy po jakiś wioskach, niby nieopodal Tczewa, ale miałam wrażenie jakby to był zupelnie inny świat. Trzy razy wpadłam do rowu biegnącego wzdłuż drogi no i nadziałam się na osty (to co jadł kłapouchy w kubusiu puchatku), nie wiedziałam że to cholerstwo może mi podrapać nogę przez długie spodnie. A miałam sie w końcu ogarnąć i zacząć sie rozglądać.


O 10 zamiast wrócić do domu, poszłam na wolontariat pokręcić balony :) Po 3 godzinach zawijania palce bolą niemiłosiernie, ale frajda jest nadal ta sama. Duże dziecko ze mnie, ale balony są stanowczo bezpieczniejsze niż mega bańki mydlane. Wiem co mówię, chciałam popstrykać dzieciakom kilka fotek no i jak zawsze oberwałam kilka razy z mokrych sznurków :))



No i wieczorny rower. Chciałam iść biegać, ale już nie mam czasu. Może chociaż skuszę się na brzuszki :)
Padam na twarz z wykończenia, ale dzień godny powtórzenia. Czeka mnie jeszcze porządkowanie zdjęć, moze wstawie je w najbliższym czasie, ale niestety szału nie ma. Początki zawsze sa trudne.
Muszę sie przyznać, ze dzisiaj pierwszy raz czytam moją notke, przed opublikowaniem i poprawiam błędy. Wstyd trochę... Sprawdzacie swoje notki przed opublikowaniem czy nie mają żadnych literówek i błędów ortograficznych?

piątek, 7 czerwca 2013

mecz i mecz

Własnie wróciłam od Cioci. Przychodzę dzisiaj do szkoły na ti, a ty niespodzianka. Wstałam niepotrzebnie o 2 godziny za wcześnie, bo lekcje były odwołane. Przynajmniej na w-f pograłam trochę w siatę. Jak mi tego brakowało, ale pewnie dlatego że chodzilam jak nakręcona z powodu dzisiejszego meczu Polska-Brazylia. No i wracając do sedna sprawy. Oświeciło mnie, że przecież moja Ciocia ma polsat sport.
Deska w ręke i szybciutko na drugi koniec miasta na mecz.
 

Miało być tak pieknie, a skończyło się 3-1. Podsumowując mecz: jestem trochę rozczarowana, ale to na razie początek, masa błędów. Do meczu w Gdańsku jeszcze tylko 23 dni.


Jutro może warsztaty fotograficzne cz 2. Mam ostatnio tyle pomysłów. Sama za soba nienadążam a co dopiero inni. Tysiąc pomysłów na minute.