wtorek, 14 października 2014

Tęsknota

Wtorek, Środa
jestem gdzieś pomiędzy nimi.
Noc łączy te dwa dni, chodź niczym od siebie się nie różnią.
Te dwa najtrudniejsze dni.
Do spotkania z P. jeszcze tak daleko.
Na uczelni mało zajęć, ale i tak jestem ZBYT zmęczona żeby się pouczyć i mam za dużo czasu z którym zbytnio nie wiem co zrobić.
Jakbym wisiała zawieszona między wtorkiem a środą.

Tak się zastanawiam czym jest tęsknota.
Jestem pewna tego, że na pewno brakuje mi P. obok i za nim tęsknie.
Tak bardzo lubię gdy jest obok. Pamiętam to uczucie w wakacje, kiedy miałam tą świadomość, że jest obok niedaleko i zawsze mogę się z nim spotkać i go zobaczyć. I za tym też tęsknie.
Nie byłam wtedy tak ograniczona co do godziny spotkania, że widzimy się w sobotę od 11:11 do 18:56.
Tęsknie za szkołą, może nie za liceum jako za liceum, ale na pewno za tym, że do szkoły miałam jakieś 15 min piechotą i te godziny zajęć od 8 do 14.
Tęsknie za tymi znajomościami, które przepadły już bezpowrotnie. Chociaż, było to chyba coś więcej niż znajomość może przyjaźń?

Pewnie zbytnio się nad wszystkim rozczulam. Przejmując się przeszłością nie można żyć teraźniejszością...
Tak trudno mi zaakceptować dzień dzisiejszy, kiedy nie czuję się w nim dobrze.
Jakoś tak ogarniają mnie coraz częściej wątpliwości odnośnie WSZYSTKIEGO.
Nie mogę się jakoś odnaleźć w tej rzeczywistości.
Mentalnie utknęłam chyba w świecie z bajek, kredek, rysunków, myśli abstrakcyjnych i marzeń.

Czy tęsknota siedzi tylko w głowie i w podejściu do teraźniejszości?
Bo jeśli ktoś jest szczęśliwy i zadowolony to chyba nie przykłada większej uwagi do tego czego mu brakuje.
Ostatnio tęsknota wypełnia mnie po brzegi. Niedługo zacznie się to ze mnie wylewać i niszczyć kolejne więzy międzyludzkie.
A jak temu zapobiec? Jeszcze nie wiem...
Ale ile można wisieć w przestrzeni i wirować przy każdym podmuchu wiatru.
Dużo łatwiej jest gdy ktoś mocno trzyma za ręce na ziemi i nie pozwala zawisnąć, no chyba że doprowadza to takiego szczęścia i wspólnego lewitowania nad powierzchnią ziemi.
Tylko wtedy dopiero robi się problem gdy tego kogoś zabraknie.

To ja lecę dalej lewitować w przestworzach...
Może kiedyś stanę na nogi, póki co wiruję pomiatana na lewo i prawo...

niedziela, 12 października 2014

I kolejny koniec weekendu




Jesień w pełni.
Słońca coraz mniej.
Temperatura coraz niższa.
Wieczory coraz dłuższe.
A ja coraz bardziej zdołowana.
Po fajnej sobocie, przychodzi niedziela a wraz z nią poniedziałek.



Całkowicie energia, moc i siła mnie opuściły.
Uświadomiłam sobie, że robię znowu to czego inni ode mnie oczekują.
Bo sama nie wiem czego chcę.
Znów jestem marionetką w cudzych rękach.
Chodzę na studia, ponieważ wszyscy tego chcieli, a to że w ogóle nie odnajduję się na tym kierunku to już nikogo nie interesuje i nie perspektywa pracy zawodowej jest nikła.
Może faktycznie pociągnę to tylko do sesji, a potem co będzie to będzie.



Po prostu potrzebuję Ciebie obok, żebyś mnie przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze, że  Ci zależy i jesteś szczęśliwy gdy jestem obok.
Czy to tak dużo?
TAK, to dużo...
Ale gdyby nie myśl o Tobie to już dawno bym się poddała.



Znów wylądowałam na wale, podziwiając Tczew z drugiej strony.
Pamiętam jak byłam tam ostatnio po jednej z wielu chwil które będę żałować już zawsze.
Kłótnie tak wiele niszczą i stawiają mury między ludźmi.




"I love you baby, and if it's quite all right

I need you baby, you warm a lonely night

I love you baby. Trust in me when I say

Oh pretty baby, don't bring me down I pray


Oh pretty baby, now that I found you, stay


And let me love you, baby let me love you"






poniedziałek, 6 października 2014

niedzielny mecz

 W końcu mam czas usiąść na tyłku do komputera.
Ale to był zabiegany tydzień.
Uczelnia, P, Uczelnia, P, i na zakończenie mecz :) WYGRANY przez zawodników z Gdańska.
Pierwszy wygrany mecz na którym byłam.

z Marco Falaschi

To są wszystkie zdjęcia, które zrobiłam. Nikon strzelił focha i za cholere nie chciał łapać ostrości.
Dawno się na nim tak nie zawiodłam, a w zasadzie to w zasadzie był pierwszy raz kiedy mi sie aż tak bardzo sprzeciwił.
Może po prostu jest w komitywie z A. Ratajczakiem który nie chce dać mi swojego autografu, a tylko jego brakuje mi do posiadania autografów wszystkich zawodników Lotosu z zeszłego sezonu.


A mi nadal w głowie siedzi wypadek J. Bianchi kierowcy F1, który zaliczył bandę/dźwig/wypadek podczas niedzielnych zawodów.
Zawsze takie wypadki wzbudzają burzę w mediach, a teraz przecież najważniejszy jest on-zawodnik.
Nie wątpię, że wyjdzie z tego bo przecież młody silny z wielką siłą do walki z wielkimi możliwościami na przyszłość. Staram się nie słuchać/czytać tych wszystkich news'ów. Najlepszy przykład R. Kubica wrócił do wyścigów po poważnym poważnym wypadku. Pokazał swoją siłę..


"Gwiazd naszych wina" obejrzałam ten film i płakałam jak nigdy dotąd. Nie zdarzyło mi się jeszcze płakać na filmie. Ale nie mogłam się powstrzymać. Po prostu wyobrażenie śmierci drugiej połówki wzbudziło mnie rozpacz, sama ta myśli że albo ja albo on umrzemy niedługo. Że nasze dni są policzone i że mamy świadomość z naszego umierania. Filmu raczej już drugi raz nie obejrzę, bo nie chcę przezywać tego po raz kolejny. Może to przez to, że uważam że miłość jest czymś najpiękniejszym co może się przytrafić w życiu. Mam wrażenie, że rak wchodzi w nasz świat coraz to szerszymi drzwiami.


Dzisiaj zmarła A. Przybylska tydzień temu G. Bociek przyznał się też do swojego nowotworu. Wcześnie wykryty, młody silny, nadzieja naszej reprezentacji. Nie widzę innej opcji niż jego powrót do kadry. Przecież Mariusz odszedł, to ktoś musi wskoczyć na jego miejsce. I to miejsce na pewno czeka na niego. Długo jeszcze będę pamiętać jak podczas grudniowego meczu Zaksy biegł po coś do szatni i akurat stałam na jego drodze. Złapał mnie za barki i przesunął. A co go tam obchodzi mały pachołek z aparatem na szyi:) Taki wielki i szeroki mi się wtedy wydał, musiałam mieć niezły strach w oczach :)
No i piosenka, a w zasadzie teledysk, bo to pasuje do tematyki posta :) a swoją drogą podobają mi się takie klipy, bez względu co leci w tle :) przecież głośniki zawsze można wyłączyć albo ściszyć.


sobota, 4 października 2014

kolejny weekend w pełni

Studia rozpoczęły się pełną gębą, już wiem że będzie ciężko
Ale póki co jeszcze jest weekend, który biegnie stanowczo za szybko.
Poranne wędrówki na pociąg i szwędanie się po Gdańsku już przypłaciłam katarem i złym samopoczuciem.
W końcu jeszcze (w miarę) młoda jestem :p
Potem będzie już tylko gorzej, przyszłość trochę mnie przeraża, więc pora korzystać ze zniżek studenckich, póki jeszcze są :p


W tygodniu nie mam czasu na pisanie postów. W tygodniu nie mam czasu na nic...
Dopiero teraz zdążyłam zasiąść do komputera.
Dzisiejszy dzień był tak uroczy i minął tak prędko niczym sen.
Jeszcze godzinę temu P. był tutaj, obok mnie, a teraz...
Już zaczynam tęsknić a przecież czeka nas jeszcze 6 dni rozłąki.
Jednak warto czekać te 6 dni żeby znów poczuć Jego obecność, żeby po prostu leżeć i słuchać odgłos Jego bijącego serca.
Nie sądziłam, kiedyś mogę być tak zakochana i tak szczęśliwa po prostu z możliwości przebywania z kimś.


Tyle dziewczyn marzy o spotkaniu swojego księcia z bajki i do mnie sam przyszedł, przez całkowity przypadek.
Czasem mam wrażenie, że to tylko chory wytwór mojej wyobraźni, przecież mi nie należy się spotkanie kogoś tak uroczego i kochanego.
Te wszystkie słowa, które dzisiaj padły... DZIĘKUJĘ!!! Właśnie w takich chwilach wiem, że jeśli będziemy się tylko starać i jeśli będziemy tego chcieli to z pewnością uda się nam.


Jutro mecz Lotos-AZS Olsztyn
Parę zdjęć, emocje, może z krzykami i śpiewaniem będzie gorzej, bo gardło niestety nie wykazuje odrobiny zrozumienia dla mnie.
Dzisiejsze wspólne oglądanie w tv meczu Skry, niby to takie zwykłe, ale oglądam moją ulubioną drużynę wygrywającą 3:1 będąc przytulona do Niego.
DZIĘKUJĘ!!! ♥♥♥