sobota, 26 października 2013

znów weeekend



Dawno nie pisałam, ale nie mogę pominąć tutaj tematu którym żyłam przez dwa dni. Nowym trenerem polskich siatkarzy został skrzat S. Antiga. Jako osoba uważająca się za fankę Skry powinnam się cieszyć, ale... Nie mogę tego przegryźć. Popieram odwołanie AA, uważam że nie ma już pomysłu n a reprezentacje, ale żeby od razu rzucać S. na głęboką wodę. Nie jestem przekonana co do słuszności decyzji. Mam nadzieję, że się mylę. Nie wyobrażam sobie, żeby trener ze swoimi zawodnikami grał na ligowym boisku. Brakuje mi doświadczenia trenerskiego, którego jeszcze nie zdobył. Wierzę że ta radykalna doprowadzi nas do podium na mistrzostwach i nieskromnie powiem, że widzę ich na podium na następnej olimpiadzie :)




www.skra.pl


Miałam wczoraj bardzo dziwną rozmowę z k.O. nie wiem kompletnie co mam myśleć. Świetnie mi się z nim pisze na fejsie, tylko nie wiem jak mam go traktować. Czy to co pisze to na serio czy tylko w kategoriach żartu i potrzymania rozmowy. Kiedy wyjechał z tekstem "randka" to zbił mnie trochę z tropu. Zobaczymy co życie przyniesie. Byle by zachować równowagę :) Czuję się teraz taka nijaka, zagubiona. Nie lubię tego uczucia bo najchętniej leżałabym na dywanie i gapiła się w ścianę i nawet o niczym konkretnym nie myślała.
Czwarty dzień z rzędu z T. meble do dużego pokoju. Śmieję się że zarobiłam już 4 miski ryżu. Na początku podobało mi się to, ale teraz to już na śrubki patrzeć nie mogę.
Za to po długim czasie namawianie podłączyli mi POLSAT SPORT. Tyle na to czekałam. Nawet mój staroświecki telewizor odbiera. Był na tyle miły, że odbiera tylko dwa kanały z tego większego pakietu polsat sport i polsat sport extra.


W czwartek w skrzynce znalazłam list od Hiszpana. Zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się. Myślałam że była to tylko jednorazowa wymiana pocztówkowa, ale nie mam nic przeciwko wysyłania listów. Ostatnio jednak listy które dostaje trochę mnie deprymują. Kiedy znajduję go w skrzynce jest wybuch euforii, ale gdy otwieram i widzę tylko kilka linijek tekstu na kartce z zeszytu, które nic nie wnoszą.Pisanie listu zajmuje mi około 2 godzin + obróbka graficzna tzn. rysunki, kolorowanki, pocztówki i inne gadżety które dorzucam.






To nie zmienia faktu, że każde znalezisko w skrzynce na listy mnie niezmiernie cieszy. Czasami jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, a czasem odczuwam LEKKI niedosyt. Penpalsowanie polecam każdemu nadal i uważam to za genialny pomysł. Nie wiem czemu ukrywam to przed światem.


W końcu uporałam się z listem do E. z Chorwacji.Przed szkołą w poniedziałek muszę odwiedzić pocztę. Od pewnego czasu stawiam na własnoręczne koperty. Blok z kolorowymi kartkami, trochę weny twórczej i chwila czasu. Ostatnio zaczęłam oklejać dość brutalnie im boki. Stwierdziłam, że lepiej kiedy wyglądają trochę mniej estetycznie ale przynajmniej są trwalsze.

wtorek, 22 października 2013

przestarzałe ale jednak otrzymane :)









 List z Chorwacji, który dostałam w zeszłym tygodniu, ale jakoś wypadło mi z głowy by go wstawić i pokazać światu.
Zdjęcie nie oddaje rzeczywistych rozmiarów, ale koperta ma 10/15 cm jest na prawdę mała, a list jest w formacie zeszytu.Szczerze przyznam, że jestem trochę rozczarowana, ale co mam zrobić. Jak znajdę trochę czasu i weny twórczej to na pewno odpisze :)


No i list który sprawił mi ogromną  Ta przesyłka była już innych gabarytów, a mianowicie format A4. List prosto z Bełchatowa o M. Wlazłego. Jakis miesiąc temu wysłałam do niego list z prośbą o autograf i dorzuciłam do niego zdjęcie wykonane przeze mnie na meczu. Wszystko włożyłam do zwykłej koperty (tzn format pocztówkowy) no i dorzuciłam druga kopertę z moim adresem i naklejonym znaczkiem.






Gdy wróciłam do domu po wycieczce do Mediolanu koperta A4 zaadresowana do mnie bez nadawcy leżała na moim biurku. Trochę się przeraziłam, bo nie miałam pojęcia kto mógłby do mnie wysłać coś tak dużego z Polski. Okazało się, że nie tylko dostałam moje zdjęcie z autografem, ale i drugie duże zdjęcie tez z podpisem. Oczywiście na laptopowym zdjęciu nie widać :/


Zastanawiałam się dość długo jakim cudem spotkała mnie taka radość i jednocześnie niespodzianka.


poniedziałek, 21 października 2013

sobotnie urodziny

 Muszę pochwalić się co dostałam na urodziny.
Własnoręcznie wykonana kartka przez O. Podobno to ona ogarnęła całą akcje. 



 Miało być karaoke, a nie urodziny. Pasowanie nie mogło niestety mnie ominąć.





Książki zrecenzować nie mogę, bo nie przeczytałam :) korzystać z jej porad też nie zamierzam.


Fiszki z włoskiego. To jest dobry impuls, żeby zabrać się na serio do nauki. 


Mam dość. Złapała mnie jakaś cholerna chandra. Pora zwalczyć ją "SKALPELEM" E. Chodakowskiej... :)

sobota, 19 października 2013

trening Lotosu

W piątek po lekcjach, no w zasadzie nie do końca po lekcjach. W każdym razie postanowiłyśmy z A. wybrać się na pokazowy trening siatkarzy z Gdańska.
Pojechałyśmy do nieznajomego nam kompletnie miasta i się nie zgubiłyśmy, a jak na nas to sukces. Fakt, że na pociąg powrotny czekałyśmy 1,5 godziny na dworcu ale dawno z nikim tak się nie bawiłam gadając i czekając na pociąg po wyczerpującym dniu. 
Nie mogłam pojechać na prezentacje drużyny bo była w środę w gdańsku, w wakacje też nie dałam rady, aż tu w końcu nadszedł ten piękny dzień.


Właściwie to najbardziej zależało mi na zobaczenie Rudego Kojota na żywo w barwach lotosu.
Pierw mała rozgrzewka zawodników, a my ruszyłyśmy do akcji z lustrzankami. Jak to bywa, oberwałam piłką 3 razy od Kuby J. Jestem z siebie dumna, bo potrafię jednocześnie myśleć nad zdjęciem i unikać lecących wprost na mnie mikasów. Potem dwusetowy mecz, wiadomo drużyna której kibicowałam wygrała, z drużyna której kibicowała A.
Potem dopiero się zaczęło: rozmowy, żarty, autografy i zdjęcia.


Mam 11 autografów, w tym dwa Gregora Ł. nie mam pojęcia jak to się stało, akurat jego to kojarzę bardzo dobrze, w końcu kapitan. Nie mogłam zapomnieć że do niego już podchodziłam. A może to siła miłości. :) Na i zdjęcia A. wpadła na genialny pomysł, żebyśmy się zamieniły aparatami. Robiłam jej zdjęcia jej aparatem a ona mi moim nikonkiem. Nie było problemu, gdyż mamy ten sam model aparatu :)
Żałuję tylko, że nie wypróbowałam nowego obiektywu, ale stałam przy samych liniach bocznych i nie było potrzeby wkręcania go.


Byłyśmy chyba jednymi ze starszych obserwatorów, głównie były dzieci z podstawówki, które podobno trenują siatkówkę. Co chwile biegały wokół boiska i krzyczały. Chłopiec przebiegając obok nas krzyknął do kumpla "Oni są Trollami" i pokazał na siatkarzy. Cały wieczór zastanawiałam się co ma wspólnego siatkarz z Trollem i nadal nie wiem. Może wy macie jakieś pomysły.
Genialny dzień, nawet jeśli konsekwencjami miałoby byś odwołanie mojego urodzinowego karaoke. Nie wykazałam się mądrością to mi trzeba przyznać. Wyszłam z domu zostawiając kartkę, że wychodzę i wrócę później. A dna następnego mam gości. Ale wstałam rano i wszystko zdążyłam przygotować. Tylko spokój i nie spinanie przy każdej czynności nie doprowadzi mnie to wczesnej nerwicy. Muszę się nauczyć postepować rozsądnie, nie spinając o każdy krok :)

piątek, 11 października 2013

jesienne testowanie obiektywu

 W końcu udało mi się przetestować nowy obiektyw. Chciałam napisać coś więcej o nim, ale nie jestem w stanie. Dość sporo się nadenerwowałam na początku. Nie zaczęłam jeszcze myśleć jako właścicielka 55-300. Co znalazłam jakiś ciekawy kadr to zauważałam, że nie mogę go oddalić. Swoją drogą ciągłe przekręcanie obiektywów tez trochę mnie deprymuje. Zaczynam mieć wątpliwości, czy na pewno dobrze zrobiłam. Fotograf to ze mnie żadny (jak na razie) a sprzęd mam w miarę porządny.



 Postanowiłam, że urządzę osiemnastkę. Faktem jest że tylko drobne party w mieszkaniu. Grupa bliskich znajomych, karaoke i w zasadzie nie wiem co jeszcze. Nie mam praktyki w organizowaniu czegokolwiek. Nie za bardzo wiem jak mam to wszystko ugryźć. Roboczą listę gości mam. Problemem jest fakt, że wyjeżdżam niedziela-środa i nie mam możliwości zrobienia i dania zaproszeń. Postawiłam więc na wiadomości na facebook'u :)
Boję się, że będzie to jedna wielka klapa, ale wierze że jeśli się przyłożę to coś z tego wyjdzie.



 W niedzielę wyjeżdżamy do Mediolanu. Siedzę w necie, buszuję, szukam informacji. Czuję się jak światowej sławy podróżnik. Nie no, to był żart. Zaczynam odczuwać chyba mały strach, przed wyjazdem do obcego kraju bez znajomości języka angielskiego, a o włoskim już nie wspominając. Jadę z matką i ciotką, które językowo są jeszcze gorsze ode mnie. Do tego mają jeszcze jeden minus, są strasznie deprymujące i krytykujące. To będzie ciężki wyjazd, mamy stanowczo inne priorytety. Zobaczymy co czas przyniesie. Postanowiłam, że drukuje jak najwięcej informacji i w razie ich strajku, idę sama w teren zwiedzać. Z zasadą "UMIESZ LICZYĆ LICZ NA SIEBIE"





 Byliście kiedyś w Mediolanie? Znacie miejsca godne zobaczenia, zwiedzenia?
Marzy mi się wyjście tak do jakiegoś klubu, ale jak na razie nie dopuszczają nawet takiej możliwości. Odwiedzenia stadionu tez nie wynegocjowałam...

środa, 9 października 2013

...

Ten tydzień ewidentnie nie jest mój.
PONIEDZIAŁEK: zapomniałam książek na angola, ale za to spakowałam się jakby była matma w planie, której w poniedziałki nie ma
WTOREK: poszłam na korki i stojąc pod blokiem korepetytorki dzwoniłam do mamy, aby podała mi dokładny adres bo nie pamiętam która to klatka
ŚRODA: spóźniłam się do szkoły, bo nie mogłam znaleźć w domu butów na w-f, a w szkole uświadomiłam sobie, że dzisiaj nie ma w-f w planie i targam buty bez potrzeby.


Mam małego kaca moralnego. W niedziel O. zmarła bliska osoba, dzisiaj był pogrzeb. Czuję wewnętrznie, że powinnam tam jednak pójść. Z drugiej strony nie chciałam się tam pchać, bo przecież ma dużą rodzinę, więc po co my byśmy miała jeszcze tam być? Żeby ryczeć i robić jeszcze większe zamieszanie. Sama bym nie chciała, żeby ktokolwiek przychodził na pożegnanie bliskiej mi osoby. 

Jestem wdzięczna P. że wyciągnął mnie na spacer. Trochę uratował mój dramatyczny humor. Stratę O. odbieram troche osobiście. Moja B. też nie jest w dobrym stanie fizycznym i psychicznym. Do tego jest przyczyna kolejnej awantury w domu.

Właśnie wpadłam na fragment DDTVN trochę mnie to podłamało, ale zobaczcie sami:
http://kwejkpl.wrzuta.pl/film/9IjtirMXsMV/wiedza_blogerow_i_jutuberow

niedziela, 6 października 2013

kolejny początek

Cały dzisiejszy dzień szwendam się po domu, stoję z nosem w oknie i w zasadzie nic więcej.
Najważniejsze z wczorajszego dnia. Kupiłam wczoraj obiektyw. Jak na razie jestem z niego zadowolona, chociaż aparat strasznie przybrał na wadze. Nie dam rady przez dłuższy czas trzymać go w ręku i robić zdjęcia.


Za tydzień wylatuję do Mediolanu, w towarzystwie mojej Mamusi i jej siostrzyczki. Szczerze to już mam dosyć. Wolałabym sama jechać i zobaczyć to co bym chciała. Są dwa obiekty sportowe które chciałam zobaczyć: stadion i tor F1. Już zostałam uświadomiona, że nie ma takiej opcji. Reszty "wycieczki" to nie interesuje i muszę się dostosować.


W domu znów ciężka atmosfera. Staram się zachować optymizm, ale kobieta mnie wkurza każdego dnia, negując wszystko, każdy mój ruch, każde słowo.Zawsze mogło być gorzej.


sobota, 5 października 2013

rozwój osobisty

Nie wiem czy jestem bardziej w szoku, czy bardziej zażenowana tą piosenką. Wpadłam na nią przez przypadek, nie mogę uwierzyc że to jest "mój" Aleks. Staram się zrozumieć że artysta musi się rozwijać. Ale moim zdaniem stracił w tej piosence cały swój urok, styl, charyzmę. Gdzie jest Alexander mający swój własny styl, którego kocham za ta wyjątkowość.


Dla mnie brzmi to jak większość obecnych piosenek. Każda taka sama. Niczym się nie wyróżnia, jest jak każdy. Mam nadzieję, że jest to tylko jednorazowy wybryk :)
Czas na zmiany. Kupiłam dzisiaj pewną fotograficzną rzecz, o której myślałam już dość dawno. Jutro musi być ładna pogoda, bo chce ją przetestować. Swoją drogą mam ochotę tyle tu napisać, ale obok mnie leży 30 kartek z wosu do nauczenia się na poniedziałek. Za tydzień wyjeżdżam, do czego tez muszę się przygotować.
Poważniejszy post zostawiam chyba na jutro. Musze jeszcze wgrać muzykę na mp3, a nie mam pomysłu jaką...

wtorek, 1 października 2013

Padam na twarz, a w zasadzie to padam na na jakąkolwiek inną część mojego ciała.

Dzień zaczęłam od dwugodzinnej pracy klasowej z polskiego. Moja zmora, co wypracowanie pisanie na lekcji to pizda, już nawet nie jedynka, tylko pizda ewidentna pizda. No ile można pierwszy, drugi, czy trzeci raz, ale żeby za każdym razem? Może i jestem całkowitym antytalentem do pisania wypracowań. Na przekór wszystkim, lubię pisać. Lubię pisać historyjki, opowiadanka, a NIE WYPRACOWANIA NA PODSTAWIE FRAGMENTU TEKSTU GDZIE TRZEBA INTERPRETOWAĆ I WSTRZELAĆ SIĘ W KLUCZ. Mam nowego polonistę od września, może się zlituje i oceni moje wypociny chociaż na dwa... :)


Zamiast religii (jak zaplanuję sobie, że odrobię na niej zadanie domowe to muszą odwołać) mieliśmy spotkanie z K. Skibą. Wokalistą, czy tam członkiem Big Cyc. Nasza "elitarna" szkoła organizuje czasami spotkania z gwiazdami, ludźmi sukcesu. Miałam nadzieję, że dowiem się czegoś sensownego, ale znów się zawiodłam. Facet jest dla mnie nadal bez większego wyrazu.

No i na deser miałam jeszcze korki. W końcu matma i matura to obecnie mój priorytet i zapewne nie tylko mój. :)

Nie mam żadnych zdjęć, popadłam w całkowitą fotograficzną pustkę, ale za to muzycznie mam parę piosenek do powstawiania. Dzisiaj stawiam na Eneja. Chłopaków słucham, lubię, kocham, uwielbiam od jakiś 4 lat może jeszcze dłużej. 

To ja  zabieram się za "Granice" a w zasadzie do szczegółowego streszczenia. Przez książkę przebrnęłam jedynie przez 48 stron, a i tak nic nie pamiętam.