czwartek, 12 maja 2016

Coś się kończy, coś się zaczyna...


Oficjalnie sezon PlusLigi 2015/2016 uważam za zakończony.
Karuzela transferowa pędzi już w najlepsze, a ja jeszcze nie do końca pożegnałam sezon. W miniony weekend historia zatoczyła koło. 5 września w salce treningowej Ergo Areny odbył się pierwszy sparing przez sezon z Krispolem Września, a 8 miesięcy później i 2 dni w tym samym miejscu odbyło się oficjalne zakończenie sezonu i mecz kibiców.
To był wyjątkowy sezon, wyjątkowo zżyłam się z zawodnikami gdańskiej drużyny. Zbyt mało poświęciłam uwagi bełchatowianom. We wrześniu rozpoczęłam nowy rozdział w życiu, po sąsiedzku z Ergo Areną i paroma zawodnikami. Z powodu braku telewizora i nadmiaru uczelnianych obowiązków, mecze ligowe zeszły na boczny tor. Za to dużo częściej można mnie było spotkać na gdańskiej hali.


Sezon rozpoczęłam od nabycia klubowej koszulki z numerem "6". To było wyjątkowe spotkanie i wyjątkowy prezent. Uzbrojone w barwy klubowe wraz z moją współlokatorką. (Zapraszam na jej bloga) wyruszyłyśmy na Turniej Czterech Trenerów do Elbląga. Moja ukochana Skra przyjechała na północ Polski, żeby sprawdzić swoje siły w przedsezonowych rywalizacjach. Dwa dni siatkarskich emocji. Udało mi się złapać pana Trenera i poprosić go o zdjęcie.


Myślałam, że po sezonie zdjęcie to zatytułuję "z trenerem mistrzów Polski". Życie poukładało się inaczej...
Dwa kluby, dwie drogi, jedno moje serce i finałowa walka w lidze między nimi.
Lotos Trefl Gdańsk kontra PGE Skra Bełchatów za obydwa kluby trzymam bardzo mocno kciuki. Dla obydwu ten sezon nie był udany. Zostali wyeliminowani przez rosyjski zespół w walce o najważniejszy tytuł klubowy. Z jednej strony zawodnicy których spotykam na co dzień, któzy bardzo dobrze zaczeli sezon jednak pod koniec sezonu zabrakło sił. Niczym samochód któremu skończyło się paliwo a do celu dojeżdża tylko z powodu rozpędu. Z drugiej strony dla mnie światowej sławy siatkarze, którym podczas sezonu nie raz noga się podwinęła, a podczas meczu z BBTSem dopadł pech? Sezon dla mnie pełny niespodzianek i też niespełnionych szans. Czuję jednak niedosyt.



Wszystko za szybko się skończyło. Faza zasadnicza ciągnęła się przez nieciekawe mecze, w których brak był jakiejkolwiek walki. Za to faza zasadnicza, kluczowa część sezonu została pominięta. Zabrakło mi emocjonujących końcówek i walki o być albo nie być. Mecze o złoto i brąz po 3:0 to dobry dowód, że takie zasady rozgrywania PlusLigi się nie spełniają.



W ubiegłą sobotę sezon w Gdańsku się oficjalnie zakończył. Mecz drużyn złożonych z kibiców i zawodników. Za to na słupku sędziowskim stanął Andrea Anastasi. W tym spotkaniu nic nie było na serio, prócz faktu że "to już jest koniec, nie ma już nic". Dużo śmiechu i radości, jednak gdzieś w głębi mojego małego biednego serduszka tkwił smutek. Zagraniczni zawodnicy już jakiś czas temu wrócili do siebie...
Na koniec udało mi się złapać kilka zawodników no i Treflika do zdjęcia.