sobota, 21 lutego 2015

kolejna meczowa wzmianka



No i stało się, mecz Vive Tauron Kielce należy odhaczyć na liście, rzeczy które muszę przeżyć/zrobić. Padło na Kwidzyn i tamtejszy klub MMTS Kwidzyn.
Jako że ręczną żyję tylko podczas większych imprez tzn. Mistrzostw Świata czy Europy, to jakoś tak zawsze blisko mojemu sercu były Kielce. Większość naszych kadrowiczów tam była. Chyba moje większe zainteresowanie ręczną narodziło się w czasie mistrzostw kiedy to padło hasło" Wenta na prezydenta, a Szmal na ministra obrony narodowej"




Namówiłam Przemka i dał mi się zaciągnąć na hale (DZIĘKUJĘ Kochanie) no oczywiście wszystko to on ogarnął, bo ja ze sportowych obiektów to tylko Ergo Arenę ogarniam. Zważając, że w Kwidzynie nie można zamówić biletów przez internet. Więc wszystko spadło na Przemka, ale stanął na wysokości zadania :) i miejsca były pierwsza klasa.



Hala zaskoczyła mnie ogromnie. Nie sądziłam, że takie zwykłe miasteczko może mieć taki obiekt. W wakacje zauważyłam, że ośrodek sportu mają spoty, nieźle się prezentujący, no i 3 otwarte dla chętnych boiska do siatkówki plażowej.



Kolejną okołosportową rzeczą jest klub kibica, którego żadna z największych drużyn by się nie powstydziła. Do tego sponsorami są lokalne firmy, przedsiębiorcy, czułam się jakby to była taka sportowa społeczność. Porównując to do naszej damskiej ekstraklasy to na prawdę szczęka opata na ziemie z wrażenia.



Pierwszy raz zdarzyło mi się być na meczu prawie w jego centrum. Z biletami był problem, więc Przemek wziął miejsca takie jakie były: z boku i w 1 rzędzie. Tylko nie spodziewałam się, że będzie to na poziomie boiska a mojego stopy od linii dzielić będzie jakieś pół metra. Czułam się jak w środku akcji, Już nie wspominając, że 2 razy zdarzyło się, że któryś z piłkarzy sunął plecami po parkiecie w moim kierunku. Ciekawe doświadczenie. :)



No to teraz przyszedł czas na opisanie meczu.
Od początku było wiadomo, że to dwa zupełnie różne zespoły i że zwycięstwo tego spotkania raczej jest przeznaczone dla VIVE. To jest sport, to jest ręczna i tu wszystko jest możliwe. Niestety nie tym razem. Chociaż początek był na plus dla MMTSu prowadzili 8:4 jednak na przerwę z jednopunktową przewagą zeszli już kielczanie. Gdy zostało 10 minut do końca spotkania na tablicy widniał wynik 22:22. Wszystko było możliwe, ale finalnie wygrali faworyci 28:25. Takim wynikiem nikt specjalnie nie był zaskoczony, choć ja byłam zdegustowana. Końcówka stanowczo była zdominowana w pełni przez żółto-niebieskich.



Patrząc na doświadczenie graczy nie można było być zaskoczonym: Tkaczyk, Szmal, Cupic, Jurecki czy Bielecki. Tym ostatnim jestem trochę zawiedziona. Nie znam statystyk, ale jego skutecznością nie zostałam powalona na kolana. Kiedyś był dla mnie takim "Wlazłym" piłki ręcznej.



Karol Bielecki...
Nadal jestem w szoku, że dalej gra na najwyższym poziomie. Po takiej kontuzji...
Przyznaję, wątpiłam w to, że jeszcze wróci do zawodowego sportu. Ale przecież szczypiorniści to prawdziwi wojownicy. Byle czym się nie poddają i walczą do końca.
Ostatnio na Polsat Sporcie napotkałam reportaż właśnie o tym zawodniku i jego powrocie. To jest właśnie przykład, że trzeba walczyć o swoje marzenia mimo przeciwności losu.



Mecz nie należał do tych, które są obfite w niezapomniane akcje, ale Kielce po środowym meczu na Ukrainie, mają swoje w rękach i nogach, a Kwidzyn nie dorósł do równej walki z najlepszymi.



Podsumowując. Mecz VIVE  w końcu obejrzałam na własne oczy, poczułam się jakbym była w środku akcji uważając żeby przez przypadek nie podciąć żadnego z zawodników, obejrzałam mecz z drugą połówką obok. Idealne zakończenie tak trudnego tygodnia. I nie ukrywam, że było to spełnienie jednego z moich wielkich pragnień.

poniedziałek, 16 lutego 2015

kolejna chwila

"Życie nie po to jest by się spieszyć
życie po to jest by się życiem cieszyć..."

"Mówili że życie usłane jest różami,
lecz róże to kwiaty są z kolcami"

Kolejny wpis, tym razem nie pomeczowy. 
Wzięła mnie chwila refleksji, a może po prostu mam chwile...
Sprawa studiów zawieszona. 
Plany na przyszłość też.
Siatkarska Liga w pełni, można by urządzić maraton meczowy przed tv. 
Ale co tam 12 facetów skoro ja mam jednego wyjątkowego :)  od którego dostałam jakże piękną różę :)
z którą tłukłam się pociągiem przykuwając uwagę innych podróżnych. 
I nawet przydarzyła mi się krótka konwersacja z panem konduktorem:
-Ach kolejna pani z kwiatkiem, co dzisiaj jest takiego...
-to tylko walentynki :P
-mnie takie problemy nie dotyczą
(po sprawdzeniu biletów innym pasażerom odwrócił się do mnie z uśmiechem i dodał)
-i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy



Pewnie jestem nieobiektywna, niedojrzała i mam idealistyczne podejście. Jeszcze dobre 1,5 roku temu też byłam o tym przekonana. Ale teraz wydaje mi się, że to jest wmawianie sobie, że tak jest najlepiej. Przecież każdemu doskwiera samotność i każdy potrzebuje bliskiej osoby. Tylko trafić na tą jedną jedyną osobę, to jest dopiero sztuka... I wytrzymać z nią te kilkadziesiąt lat.




Nie interesowałam się przez jakiś czas muzyką i kompletnie nie ogarniam nowych radiowych hitów, w moich słuchawkach leci muzyka wgrana na telefon już dawno dawno temu. Piosenkę usłyszałam przez przypadek w sklepie i weszła taranem w moją głowę wraz z teledyskiem. Dawno żaden teledysk mi się tak nie spodobał. Nawet nie przeszkadza mi motyw homoseksualizmu. Wkurza mnie, że jestem bombardowana tym tematem ze wszystkich możliwych stron. Był czas, ze obojętnie jaki film/serial włączyłam to był jeden temat. A w tym klipie nie bije mnie to po oczach, czuję jakby przemawiała do mnie namiętność. A do tego teledysk nawiązuje to realnych problemów, a nie tylko pokazuje półnagie kobiety. 


piątek, 6 lutego 2015

Na reszcie na meczu Skry

Kolejny mecz siatkówki to powód do kolejnego wpisu.
Dwa lata czekałam na to spotkanie.
I w końcu nadszedł ten dzień, 4 luty 2015 roku
miejsce ERGO ARENA (Gdańsk/Sopot) sektor 104 tuż obok pewnego atrakcyjnego bruneta :P
drużyny: Lotos Trefl Gdańsk a po przeciwnej stronie siatki PGE Skra Bełchatów



Zdjęcia są naszego autorstwa tzn. Przemka i mojego :)
Standardowo nie jestem w stanie w pełni odseparować tych "moich" od "nie moich"
ale skoro Przemek jest "mój" to do jego zdjęcia na moim aparacie też mam jakieś malutkie prawo (chyba).




Grunt to chwalić się tatuażem nawet podczas rozgrzewki :)
Skra Bełchatów obiekt moich siatkarskich westchnień już od paru lat i Lotos moje zauroczenie od początku tego sezonu. Zalatuję może trochę sezonowcem, ale jak tu nie był zauroczoną skoro idąc na mecz nie jest się pewnym przegranej 3:0 jak to bywało do tej pory.




W Gdańsku w końcu jest zabawa siatkówką. Na meczach emocje, pełna hala a po za boiskiem akcje terenowe i konkursy: na przykład 14 kartonowych zawodników + kartonowy pan trener rozstawieni od Gdańska Głównego aż do Sopotu.  




Tak jestem stronnicza, przyznaje się bez bicia :)
A Marco z jego włoskim optymizmem i temperamentem dobry jest na wszystko :)
A emocji i zgrzytów około siatkówkowych było co nie miara.
Dwaj trenerzy z południowym temperamentem :)
Sporne sytuacje nawet wśród sędziów


Leć piłko leć :) może jak podmucham to poleci dalej... 



No tak najważniejsze wynik: 3:1 dla Skry
Trochę szkoda, bo liczyłam na 5 setów
Skoro już Przemek był tak uprzejmy i zaoferował mi podwózkę DZIĘKUJĘ KOCHANIE!!! to po raz pierwszy nie musiałam spieszyć się na pociąg i martwić jak dojadę do domciu





Głównym powodem dla którego zależało mi tak bardzo na meczu Skry był Nico Uriarte
Stanowczo mój ulubiony rozgrywający
Zdobywca Statuetki MVP wczorajszego meczu
Argentyński duet to jest to :)





Na meczu gościem był pan trener S. Antiga, którego oczywiście nie poznałam :)
Aż cud, że siatkarzy zauważyłam chociaż z tym już też różnie bywało.





M. Mika dobrze prowadził Gdańszczan do celu.
Może gdyby nie te zepsute zagrywki...
Mariusz był (w miarę) łaskawy i nie katował trefli za bardzo piłkami.
Parę razy nadział się nawet na gdański blok
Lotos to jeszcze nie ta klasa, ale może już nie długo... W każdym razie zapraszamy Skrę na mecze finałowe Plusligi do Gdańska :)





W przerwie maskotki pokazały że wcale nie są gorsze od cheerleaderek.
Może nie wyglądają tak atrakcyjnie jak dziewczyny z Flex Sopot ale tańczą równie dobrze :)




Właśnie tak zagraniczni temperamentni zawodnicy ustalają sprawy sporne :)
A ostatnie dwa zdjęcia to już na pewno dzieło "mojego" Przemka.