poniedziałek, 8 maja 2017

Kolejny siatkarski sezon minął...

Kiedy to się stało? Tak nie dawno, byłam na meczu Piotra Gacka jeszcze w fioletowym wdzianku Zaksy Kędzierzyn Koźle, a dziś jest on już byłym siatkarzem po przegranych 3 latach w Gdańsku. Czas biegnie nieubłaganie. Dla mnie sezon był inny niż poprzednie. W połowie przepracowany, ale za to poszerzony o damską siatkówkę i męską koszykówkę. Było to 8 miesięcy pod znakiem trefla.

DZIĘKUJĘ za te lata w reprezentacji i Pluslidze

Po całym sezonie kibicowania, trzymania kciuków przychodzi czas rozstania. Tego sezony Lotos Trefl Gdańsk nie był personalnie moim ulubionym. Mimo tego, na zakończeniu sezonu było mi smutno. Był ogrom śmiechu, żartów, miłych słów, ale jednak wewnątrz siedziała we mnie małą dziewczynka wycierająca oczy chusteczkami. Tak samo zdarzyło się to podczas trwania sezonu. Najpiękniejszą częścią sezonu było pożegnanie Piotra Gacka. Klub przygotował piękną ceremonie, dopiętą na ostatni guzik. Czerwony dywan, żółto-czarne balony spadające z sufitu... Było pięknie, a z głośników zabrzmiał Grzegorz Markowski i "Niepokonani". 

Zdjęcie z M.Masnym A.Anastasim i D.Schulzem
Asia jesteś cudowna, taki moment :)
Dość istotną rzeczą był mecz wyjazdowy do Warszawy. Każdy pretekst jest dobry, żeby spakować manatki i pojechać. To było ciekawe doznanie, zawodnicy których spotyka się na ulicy w innej hali. Niby wszystko normalnie, dwa zespoły, hala inna, nie tak majestatyczna jak Ergo Arena. Jednak coś ciągle było nie tak. Może fakt, że z Gdańska znam z widzenia już sporą liczbę osób... A tam byłyśmy z Asią jak małe krzyczące i dopingujące owieczki pomiędzy stada wilków, kibicującego Warszawie. Mecz skończył się wynikiem 3:1 dla Gdańska. Wszystko było idealnie, prócz braku ogrzewania w pociągu powrotnym. Wato czasem zmienić perspektywę.

Panie Kapitanie, bez pana to już nie będzie ten sam Gdański okręt. 

W październiku zabrałam moją drugą połówkę na mecz ze Szczecinem za paczkę makaronu. Ściągnięcie kibiców na mecz z beniaminkiem i pomoc dla banku żywności? Zawsze na PLUS. Szkoda, że ten fakt przepadł gdzieś w plusligowym harmidrze. 


Październik był ekonomicznym miesiącem dla mojej studenckiej kieszeni. Prócz makaronowego wejścia na siatkówkę, wygrałam dwa bilety w konkursie internetowym na mecz Sopockiej koszykówki. Pierwszy raz byłam świadomie na meczu koszykówki. Bardzo mi się spodobało, mimo że dynamika w sporcie nie jest moją mocną stroną. Trefl Sopot prezentuje taki poziom, że nawet blondynce, która z zasady liczy na meczach tylko do trzech się spodobało. Jednak w sprawie koszykówki to zostanę tylko i wyłącznie siedzącym kibicem.


Jak to się dzieje, że tak bardzo przywiązuję się do zawodników? To siła siatkówki. Mimo, że od zawodników dzieli mnie połowa trybun i połowa budynku to jednak RAZEM walczymy o zwycięstwo. A założę się, że łatwiej jest grać niż tylko patrzeć. Mimo, że 8 miejsce to sukcesu nie da się zaliczyć, to sezon będę miło wspominać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz