Do jutra trzeba złożyć bibliografie maturalne. Nie widzę swojego sukcesu na maturze. W ogóle jej nie widzę. Ta przyszłość jest całkowicie dla mnie nie osiągalna.
Z każdą kroplą złość, żal, ból ucieka, a w raz z nim ucieka też sens. Nie ma już nic. Powraca tylko jedna myśl. Kolejne moje nastręctwo. Tylko moje/mój/moja/ja.
Są dni kiedy trzeba mieć w sobie ogromną siłę żeby wstać z łóżka, ale tez są wieczory kiedy trzeba mieć siłę, żeby dotrwać do rana w jednym kawałku.
Od paru dni zamiast wypisać bzdury tutaj, wolę kartkę i długopis. Może tylko tyle było mi dane gdzieś tam na górze. Może takie jest moje zadanie i mój sprzeciw nie ma znaczenia. Przecież nikogo to i tak nie interesuje.
Zapewne jest to kolejny czas, którego konsekwencje będa odczuwalne dość długo, a wspomnienie go będzie uciążliwe i bolesne.
Nie mam siły już na nic.
Nie wiem czy kiedyś jeszcze tu wrócę, czy wrócę gdziekolwiek.
hmm każdy czasem potrzebuję detoksu, czy to od bloga, czy od ludzi, czy od internetu :) trzymaj się i realizuj swoje cele!
OdpowiedzUsuń