czwartek, 3 kwietnia 2014

koniec? definitywny? a może tylko początek? tylko czego początkiem miałby być?

Wczoraj o mało, nie skończyłam z bloggerem. Postanowiłam, że powoli będę wychodzić z wirtualnego świata. Definitywnie zakończyłam etap photobloga. Po 5 latach pora zrezygnować z publikowania zdjęć i pisania głupot. Może to po prostu plan palenia za sobą wszystkich mostów... Wiem co było, widzę co jest a co będzie to nie mam pojęcia. Właśnie tego boję się najbardziej - dnia jutrzejszego.
Do jutra trzeba złożyć bibliografie maturalne. Nie widzę swojego sukcesu na maturze. W ogóle jej nie widzę. Ta przyszłość jest całkowicie dla mnie nie osiągalna.


 Z każdą kroplą złość, żal, ból ucieka, a w raz z nim ucieka też sens. Nie ma już nic. Powraca tylko jedna myśl. Kolejne moje nastręctwo. Tylko moje/mój/moja/ja.
Są dni kiedy trzeba mieć w sobie ogromną siłę żeby wstać z łóżka, ale tez są wieczory kiedy trzeba mieć siłę, żeby dotrwać do rana w jednym kawałku.
Od paru dni zamiast wypisać bzdury tutaj, wolę kartkę i długopis. Może tylko tyle było mi dane gdzieś tam na górze. Może takie jest moje zadanie i mój sprzeciw nie ma znaczenia. Przecież nikogo to i tak nie interesuje.


Zapewne jest to kolejny czas, którego konsekwencje będa odczuwalne dość długo, a wspomnienie go będzie uciążliwe i bolesne.
Nie mam siły już na nic.
Nie wiem czy kiedyś jeszcze tu wrócę, czy wrócę gdziekolwiek. 


1 komentarz:

  1. hmm każdy czasem potrzebuję detoksu, czy to od bloga, czy od ludzi, czy od internetu :) trzymaj się i realizuj swoje cele!

    OdpowiedzUsuń