poniedziałek, 29 czerwca 2015

chwile oddechu i zaraz dalej w drogę

Mam całe 30 min na napisanie posta i zgranie zdjęć. Istne szaleństwo :)
Jestem we Władysławowie, wakacyjna praca. Gdy wypłata wpłynie na konto, to dopiero wtedy poczuje się prawdziwym pracownikiem i coś więcej o tym napiszę.
Wczoraj było odsłonięcie kolejnych gwiazd na "alei gwiazd sportu", w tym gwiazdy Mariusza Wlazłego i Zbigniewa Bródki :)
Jako, że wczoraj zamiast uczestniczyć w oficjalnym odsłonięciu, byłam w pracy, dzisiaj wyciągnęłam mojego kochanego P. żeby pojechał ze mną i cyknął mi pamiątkowe zdjęcie z gwiazdą naszego Mistrza Świata.


Wyglądam jak niewyspana osoba pracująca od 8 dni po 9-10 godzin dziennie, wiem :)
Ale tutaj liczy się gwiazdka a nie siedzące obok stworzenie (czyt. ja).
Wokół całej alei leżała jeszcze masa złotych confetti, skojarzyło mi się ze spadającymi złotymi gwiazdkami podczas finału plus ligi, gdy Skra po raz kolejny zdobyła tytuł Mistrza Polski.
Siatkówka to jednak z człowieka nie wychodzi.


Wczoraj po 22:40 kiedy skończyliśmy pracę, wracając do domu zaufałam P. który powiedział, że znalazł skrót do naszej kwatery i pojechałam za nim. W drodze wyjaśnienia, w ramach oszczędności czasu i pieniędzy oraz dla dobra moich koślawych łydek jeździmy po Władysławowie rowerami. Skrót to może i był, tylko po paru minutach drogi znaleźliśmy się nad morzem, z pięknie różowym niebem od zachodzącego słońca, po środku par puszczających swoje lampiony szczęścia i z księżycem oświetlającym nasze plecy. Po tym jak usiedliśmy nad brzegiem wyciągnął z plecaka dwa półlitrowe wiaderka moich ulubionych lodów koktajlowych. Takiego kochanego mam faceta :) Po 10 godzinach w pracy taka miła niespodzianka.


Musiałam się tutaj tym pochwalić, bo bardzo lubię przemkowe niespodzianki.
Wczoraj usłyszałam fragment rozmowy jak to dwójka młodych osób rozmawiała o swoim pobycie ona w Barcelonie a on w Meksyku. I wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem na zwiedzanie świata jest własnie praca i zwiedzanie w jednym. Teraz czasu wolnego mamy bardzo mało. Ale ostatnio zamiast spać do tej 10-11 wolę nastawić budzik szybciej i przed pójściem na druga zmianę coś jeszcze porobić: czy to pojechać na plaże czy choćby poszukać pocztówek, dla moich penpalsów.


Mieszka z nami dziewczyna, ponad 30 lat (swoja droga jest pewnie w wieku Mariusza Wlazłego, tylko liczbę sukcesów na koncie ma mniejszą). Wolna, niezależna skoro może sobie wyjechać kiedy chce i gdzie chce do pracy. Kiedyś tak chciałam. Ale teraz chciałabym mieć własne miejsce na świecie i marzę, żeby w wieku tych 30 lat mieć w miarę stabilne życie, albo przynajmniej stabilne punkty podparcia. Ma ciągle do wszystkich i o wszystko pretensje, ewidentnie typ samotnika i indywidualisty. Samotność nie jest fajna.
I tym stwierdzeniem kończę dzisiejszy post, po pora zbierać się do pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz