Ledwo co zdążyłam wpaść do domu, zdrzemnąć się i już musiałam wracać, takie życie na walizkach. ale pełne przygód, może z brakiem własnego miejsca i paroma niedogodnościami. ale albo niedogodności i przygody albo babciny bujany fotel i telewizor.
Wczoraj po powrocie do Władysławowa obraliśmy kierunek plaża. Pierwszy raz od 2 tygodni zdarzyło mi się leżeć na plaży w stroju kąpielowym i wygrzewać się jak stary kocur :) i już zaczerwienić sobie plecy. Uroki bycia białasem :)
wieczorna inauguracja wakacji: grill. Jeszcze tylko densparty i wakacje będzie można uznać za odhaczone :)
Dopiero początek. Jestem w dość dobrym humorze, w końcu świecie słońce i można zacząć paradować w krótkich spodenkach :)
We Władysławowie otwarto kino letnie. Jako dwójka dużych dzieci wybraliśmy się wczoraj na MINIONKI. Film jest głupi, po prostu głupi, ale śmiechu daje co nie miara. Żółte stworzonka są urocze a ich niezdarność dodaje im uroku. Film nic nie wnosi, ale nie zawsze trzeba być poważnym i rozsądnym.
Wstaje rano patrze w lustro niewyspana twarz, ale słońce zza okna woła mnie, chodź chodź na spacer. Weź Nikonka i chodź się przejść. No to poszłam. Poranny spacer brzegiem morza, kiedy skwar jeszcze tak bardzo nie dokucza, a ludzi na plaży jeszcze niewielu. Moim zdaniem właśnie o porannej porze ma najwięcej uroku.
Idąc brzegiem, brodząc po kostki w wodzie przypomniało mi się jak dobre ponad 10 lat temu podczas rodzinnych wakacji we Włoszech wstawałam rano, żeby wraz z ojcem przejść się nad morze. Jeszcze zaspane Rimini było takie inne od tego zatłoczonego za dnia. A plaża powiększała się parokrotnie z powodu odpływy i radość moja była ogromna że mogę się przejść tak daleko w głąb morza.
śliczny królik ♥.♥
OdpowiedzUsuńchciałabym się wybrać nad polskie morze, tak dawno mnie tam nie było!