piątek, 23 grudnia 2016

idealne miejsce dla księżniczki

Nie lubię miejsc gdzie jest ciemno, zimno i wilgotno. A tym bardziej starych opuszczonych budynków. Zawsze mam wrażenie że w jakimś rogu znajdę zwłoki, albo chociaż ich część. No ale dałam się namówić. Nie chciałam być gorsza i znów wyjść na tchórzliwą. Dałam się zabrać do zamku. Zawsze chciałabym być księżniczką uwięzioną w wieży, którą uratuje książę na białym rumaku.



Wybraliśmy idealny dzień, bo słońce podkreślało piękno tego miejsca.
Zawsze byłam przekonana o mojej bujnej wyobraźni. Ale nawet ja w najśmielszych snach nie marzyłam o takim pałacu. A tu właściciel nie tylko o nim marzył ale i zaczął go budować.



Żal patrzeć jak niszczeje. Jak można żyć z myślą, że zaczęło się coś tak pięknego, a teraz swoi i niszczeje. Już nawet nie chodzi mi o te miliony już zainwestowane, ale już o samą świadomość, że "mój zamek tak niszczeje". Ta symetria wszystkich okien czy łuków... Te sufity...



Jak można wpaść na pomysł postawienia sobie fontanny na parterze. FONTANNY!!! To jakby mieć taki swój mały wrocławski rynek we własnym domu. Przelewa się przeze mnie zazdrość połączona z podziwem. Do mieszkania wystarczyła by mi najwyższa wieża i nic więcej. Byłabym najszczęśliwszą "księżniczką" na świecie, no gdyby w sąsiedniej komnacie żył sobie mój książę.



To takie moje "polskie Colosseum". Miejsce które skradło mi serce, mimo że nie jest dla mnie w żadnym stopniu osobistym. Zachwyca mnie po prostu swoją potęgą.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz