poniedziałek, 13 lutego 2017

Taki dzień jest tylko raz doroku

Taki dzień jest tylko jeden raz do roku. Gdy dwa żółto-czarne zespoły stają po przeciwnych stronach siatki w Ergo Arenie. Od starcia tych dwóch drużyn zaczął się mój romans z siatkówką. Od tamtego spotkania minęło już prawie 5 lat. Drużyny mają już inny skład, ja też już jestem inna, ale niezmiennie obecna na trybunach.



Jeden dzień w roku gdzie hala wypełnia się w takiej ilości kibicami siatkówki czekającymi na wielkie sportowe emocje. Kiedy do Ergo Areny zjeżdżają czołowi zawodnicy rangi światowej i kibice z całej okolicy. Tej soboty na trybunach zasiadło ponad 6 tysięcy osób.



11 lutego znów nadszedł dzień starcia PGE Skry Bełchatów z Lotosem Treflem Gdańsk. Tym razem widowisko trwało 5 setów. Tak bardzo nie lubię gdy po 4 setach nadal jest remis. Emocje wtedy urastają do rangi żyćALBOnieżyć. Tym bardziej że ubrałam koszulkę Lotosu mając tą Skry w torbie, a kibicując raz jednej, a raz drugiej drużynie. Kobieta zmienną jest, a jej serce wierne. ale jak tu być wierną gdy po przeciwnych stronach siatki stoją?




Bełchatowianie zasłużyli na te 2 punkty. Dawno tak dobrze się nie bawiłam na meczu. To już chyba tradycja że mecze z Bełchatowem są w Gdańsku WIELKIM ŚWIĘTEM SIATKÓWKI. Tak wyrównanego spotkania ciągnącego się przez 5 setów nie spodziewałam się. A co było dla mnie najważniejsze: przyjechała do Gdańska moja siatkarska miłość. Oczywiście nie udało mi się zdobyć ani jego autografu, ani nawet zdjęcia z nim. Chyba ta "miłość" już zawsze pozostanie na płaszczyźnie parkiet-trybuty.


Przecież to facet powinien zabiegać o spotkanie mnie, a nie na odwrót. :)
Całe szczęście, że na Ergo Arenie zdarza się pewien przystojny ochroniarz. 
Mimo, że na meczu nie było oprawy pomponiar, ani innych tańczonco-wirujących dziewczyn to organizatorzy zadbali o kibiców. Cała hala tańcząca "kaczuchy" wraz z siatkarzami, którzy nadawali tempa na wcześniej nagranych filmikach. 



Na żadnym dotychczasowym meczu tak bardzo się nie denerwowałam w końcowym secie. Ledwo potrafiłam utrzymać się na krzesełku. Z hali wyszłam zmęczona psychicznie. Oglądanie takich spotkań gdzie akcja toczy się punkt za punkt jest koszmarne. Za to kocham siatkówkę, że nie ma presji czasu jak w ręcznej czy w koszu. Nie potrafię działać pod presją. 

Mecz był cudowny, wyjątkowy i jeden z lepszych (jak nie najlepszy) na jakim byłam. Ale następnym razem proszę o dawkowanie emocji i kończenie po 4 setach. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz