Wróciłam z herbalife triatlon w Gdyni. Przez dwa dni wolontariuszyłam. Uwielbiam imprezy tego typu: masa atrakcji i na każdym kroku spotyka się osobę z pasją. Chociaż dla mnie osobiście triatlon jest czymś kompletnie nie realnym. Nie rozumiem tego i chyba nigdy nie zrozumiem. Chciałabym kiedyś przebiec maraton, wydaje mi się to nawet w miarę realne.
Lecę zaraz spać, bo wiadomo że wgl nie zmrużyłam oka w nocy. :) Jak się cieszę, że pojechałam ludzie byli genialni. Poznałam B. który przyjechał 300km sam, żeby zobaczyć zawody. Sam trenuje trochę i świetnie o tym opowiada. "Miłość" od pierwszej wymiany zdań.
Ambasadorami całego zamieszania byli znani aktorzy. Zachowanie co nie których osób trochę mnie zdziwiło. Wiadomo, że dla nich to tylko małoznacząca przygoda i że nie jest to dla nich tak ważne jak dla innych startujących. Komentarze i śmiechy moim zdaniem są zbędne. Co z tego że są sławni? Mają taka pracę i już. A przy tym musze się przyznać, że zauroczył mnie głos T. Karolaka. Nie sadziłam że jestem w stanie się na niego obejrzeć po usłyszeniu jego głosu z kawiarnianego ogródka.
A w drodze powrotnej zaczepił mnie "mój sąsiad". Zawsze miałam odnośnie jego różne nieciekawe obiekcje. Okazało się, że zwrócił uwagę na moja koszulkę, bo sam jest wolontariuszem od 20 lat i pracuje z osobami chorymi umysłowo. Szacunek dla niego, a kolejnym powodem był mój naszyjnik (kostka od gitary na rzemyku). Sam gra na gitarze i często jam'uje z kumplami :)
A ja nadal powtarzam sobie nie oceniaj ludzi po pozorach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz