niedziela, 3 sierpnia 2014

w piekny słoneczny i upalny czas... :)

Na blogu ostatnio pełnie rolę gościa.
Dzisiaj nagromadziło mi się parę zdjęć, właściwie to musiałam opróżnić kartę, więc tylko dlatego dodaje wpis :-)


Dni tak szybko uciekają mi przez palce. Kompletnie nie wiem, jak mam je zatrzymać.
Zdjęcia zatrzymują tylko wybrane obrazki, chyba jednak najwięcej wspomnień niosą ze sobą piosenki, które kojarzą się z danym wydarzeniem czy osobą.



Kolejna fala upałów. Postanowiłam że nie będę na nie narzekać,  bo przecież o wiele lepiej jest jeśli jest gorąco i świeci słońce niż by miało padać. Wkurza czasami ten skwar, ale SA WAKACJE. Myślami jestem już na naszym wyjeździe nad morze, a tu jeszcze całe dwa tygodnie czekania.



Dowiedziałam  się dzisiaj, że moja (była)przyjaciółka nie dostała się na studia na które chciała iść. Z jednej strony przykro mi z tego powodu, ale jeszcze bardziej z tego powodu że kompletnie nasze światy się rozjechały. Ale z drugiej strony O. olewała szkołę i dość często się naśmiewała ze mnie, że mam wymówkę, że nie pojadę bo matura i że zawsze robiłam zadania z matmy, że ćwiczyłam matury. Ten rok szkolny był mało rozrywkowy, po za cotygodniowymi spotkaniami z P. nic się nie działo. No i co wtorkowe randki z korepetytorką z matematyki. Dla których zrezygnować musiałam z lekcji gry na gitarze.
Mam nadzieję, że ze studiami jakoś pójdzie :)


Każdy dzień opiera się na spotkaniu z P.  Myślałam, że jeśli z systemu weekendowego przejdziemy na spotkania każdego dnia to kłótnie będą na porządku dziennym i że będzie ciężko. No i jest ciężko się pożegnać każdego wieczoru.
(Jeśli dorwiesz się do bloga, to wiedz że jesteś kochany i wspaniały. Jestem zazdrosna, ale to tylko dlatego że mam o kogo, bo jesteś świetnym facetem. I wiem że każda dziewczyna marzy o takim księciu z bajki, nawet jeśli powtarza że jest samodzielna samowystarczalna i żaden "patafian" nie jest jej potrzebny)


Zdjęcia bez jakiej kowiek obróbki.  Nie mam już siły i weny na takie rzeczy.


Dziś w Gdańsku rozpoczął się: TourdePologne
i kolarze przejechali tez przez "mój" TCZEW
Nie jestem fanka kolarstwa, bo więcej niż te 40km do przejechania to jest abstrakcja. Zawsze jak coś takiego się dzieje gdzieś w okolicy to staram się obejrzeć, ale nie siedzę przed tv i nie sledze ich zmagań z zaciekawieniem. Wiem że Rafał M. bardzo ładnie wypadł we Francji że miał trykocik w czerwone groszki i tyle :)


Mimo że Tczew leże 40 km od Gdańska to już urwało się 5 kolarzy od paletonu na dobre 10 min. Wszyscy się dziwili jak to możliwe. Jednak nie dojechali do mety w Bydgoszczy. Po powrocie do domu obejrzałam koniec etapu bo się zastanawiałam jak ta szaleńcza 5 zakończy.
Jednak wynik nie był sprawiedliwy, pogoda tak namieszała szyki zawodnikom. Na trasie pojawił się deszcz, grad, burza, przewalone drzewa, gałęzie, wiatr. Tyle upadków, wywrotek, kolizji...


Kolarze tak mnie zainspirowali, że poszłam biegać. Nie ruszałam się od 3 miesięcy, bo matura potem praca. Pora do tego wrócić. Jestem padnięta, ale wewnętrznie szczęśliwa. Może przynajmniej będe mogła spać bez problemu, zamiast rozmyślać o wszystkim.
No to udanych wakacji wszystkim życzę!!!
Nie przejmujcie się upałami przypomnijcie sobie co myśleliście zima kiedy było po -25 stopni, kiedy pociągi nie jeździły kiedy staliście godziny na dworcach pkp czy na przystankach autobusowych. Kiedy musieliście odśnieżać chodniki przed domem. :)

1 komentarz: