środa, 31 grudnia 2014

Rok 2014, czyli jak ciekawy to był czas...

STYCZEŃ
Sylwester z P.
Potem ferie (miałam uczyć się do matury) ale P. siedział u mnie przez tydzień.
Pierwszy taki nasz długi pobyt razem :) i pierwsze wspólne zdjęcie



LUTY
Walentynki i oddanie krwi (zamiast sprawdzianu w matmy)



MARZEC

kompletnie nic mi się nie kojarzy, brak zdjęć, brak wspomnień...

KWIECIEŃ

koniec liceum, pożegnanie z nim raz na zawsze i nie tylko z nim

MISTRZOSTWO POLSKI ZDOBYTE PRZEZ SKRE BEŁCHATÓW!!!

MAJ

matura: polski, matma, niemiec, matma, gegra a potem ustne...

CZERWIEC

Wyjazd do Stegny, najkrótsze 3 dni w moim życiu :)


Kolejne 3 dni u P. po co siedzieć w domu gdy można w Brach :)

 Mecz szczypiornistów Polska-Hiszpania w ERGO ARENIE

Praca, pierwsza w życiu i nie najgorsza

LIPIEC

Praca, Przemek, praca, Przemek
Przemek Przemek Przemek ♥

SIERPIEŃ

Wspólny wyjazd (niepozornie obiecany rok temu) do Władka
Pogoda denna, ale towarzystwo najlepsze :)


Siatkówka plażowa w Starych Jabłonkach
P. mnie zabrał i nadal bardzo mu za to dziękuję, bo było extra


WRZESIEŃ

Urodziny P. i tego samego dnia mecz Kanada-Chiny i Bułgaria-Rosja


Enduro w Kwidzynie i bieganie z Nikonkiem przez pół dnia :P

MISTRZOSTWO ŚWIATA ZDOBYTE PRZEZ POLSKICH SIATKARZY!!!

PAŹDZIERNIK

Pierwszy mecz Plusligowy w tym sezonie z Olsztynem, oczywiście wygrany


Rozpoczęcie studiów na PG :)

Rocznica z P.

LISTOPAD

Kwidzyński melanż 

 Zaczął się sezon kolokwiów

 Wieczór andrzejkowy z moim przystojnym brunetem o brązowych oczach :P


GRUDZIEŃ

Pierwsze wspólne święta i śliczny króliś którego dostałam

Mecz lotosu tym razem z Radomiem, oczywiście wygrany 3:0

niedziela, 21 grudnia 2014

zdjęć moc po piątkowym meczu :P

 Zdjęć moc, całe 4 zdjęcia :)
A wszystko dzięki PKP (Poczekaj Kiedyś Przyjadę).
Mecz wygrany to przede wszystkim, a MVP Marco Falaschi :)
Czyli wszystko tak jak powinno być.


Świąteczny nastrój i stanowczo dzięki temu spotkaniu zaczął mi się udzielać.
Bieganie w czapeczce św. Mikołaja jest stanowczo dla mnie :)
a szczególnie te uśmiechy mijających mnie ludzi są urocze


W dzień meczu minęły 14 miesiące od kiedy jesteśmy razem.
A ja z dnia na dzień jestem coraz bardziej zakochana.
Wczoraj dostałam prezent (dość długi list), którego życzę każdego dziewczynie.
Popłakałam się ze wzruszenia. Pierwszy raz tak intensywnie ciekły mi łzy wzruszenia i szczęścia.


A dzisiaj jeszcze dostałam niespodziankę od wykładowczyni z pg.
Muszę się tu pochwalić, bo to jest pierwszy moment kiedy mogę się czymś (odnośnie studiów).
Zaliczyłam kolokwium z grafiki i to z najlepszym wynikiem 72% :)



środa, 10 grudnia 2014

tyle mnie tutaj nie było

Ostatnio zauważyłam, że to prawie miesiąc od kiedy ostatni raz tutaj pisałam. Zaglądać, zaglądam dość często, ale pisanie zajmuję więcej czasu i ENERGII, której stanowczo mi brakuje.
Mój P. nie ma czasu, więc wolny wieczór póki jeszcze trzymam pion i świadomość (po trzygodzinnym wykładzie z matmy)  muszę jakoś zagospodarować.

Dzisiejszy dzień to jakaś zmora, jak dobrze że już się kończy.
W nocy spać nie mogłam, kolejny koszmar. Tym razem facet z bronią, który do mnie strzelał. Tylko gorsze było to, że mnie chroniła jakaś niewidzialna ściana od której odbijały się pociski, a inni dostawali kulki przeznaczone dla mnie. I ta bezbronność była najgorsza... Zważając, że był tam P.
Doszłam do wniosku, że to taka metafora odnośnie realnego życia. Tyle ostatnio marudzę i się żalę szczególnie jemu, że obrywa ładunkiem negatywnych emocji ale jeszcze dzielnie walczy i nie posłał mnie na drzewo mimo że nie raz się o to proszę.
Krzywda bliskich osób boli najbardziej. Powinnam się cieszyć, bo przecież aż tak źle nie jest. Studia to nie wszystko, a w zasadzie nie byłam nigdy przekonana do tego kierunku. Może tak miało być?!?

Święta coraz bliżej. Dzisiaj postanowiłam przebrnąć przez kartki świąteczne które walają mi się po biurku i czekają na wypełnienie. Niestety, jeszcze nie tym razem... Ale pora najwyższa już je zacząć wypisywać. Albo przynajmniej kupić znaczki, raz a na zapas żeby potem nie czekać znowu 45 min w kolejce na poczcie, bo jakiś facet nie potrafi zaadresować zwykłej koperty (irytacje sięgnęła zenitu gdy babka 4 razy tłumaczyła mu gdzie wpisać adresata a gdzie nadawce). No nic w dobie e-maili może to nie powinno dziwić...
Coś ze mną ostatnio jest nie tak... Coraz częściej marzę o świętach w gronie rodziny i przyjaciół, wielki stół, masa ludzi, wielka choinka, ta magia wisząca w powietrzu. Czasem tak zamykam oczy i wyobrażam sobie taką wymarzoną wigilie za te na przykład 10-15 lat. Marzenia dobra rzecz... Co czas przyniesie to się jeszcze zobaczy, może tegoroczne święta też jakieś będą.

Brakuje mi ostatnio ciszy i spokoju (ale nie samotności). Wszyscy biegną, spieszą się, krzyczą... Wszędzie są ludzie. W domu ruch i gwar, w pociągu ścisk, na uczelni zgiełk. Leżę pod moja kołdrą w zeberkę i tęsknie żeby przytulić się do P. i olać wszystko co się wkoło dzieje. Nie chcę być sama, ale chcę być w ciszy. Boję się ostatnio samotności. Niby wszystko jest tak jak zawsze, ale nie czuję się dobrze, bezpiecznie. Może to znowu moja głowa robi po prostu żarty.

No to tyle na dzisiaj. Zdjęć brak. Siły na trzymanie powiek w górze coraz mniej. Jutro kolejny ciężki dzień na uczelni do tego zapowiadają śnieg mróz i wiatr.Jakoś trzeba żyć :)