niedziela, 26 lutego 2017

Nie tylko siatkówka się liczy w sporcie

Jestem wstrząśnięta niemieszana. Kolejny intensywny weekend na moim koncie. Miałam oszczędzać i się pohamować od ciągłego biegania. Prawie mi się udało. Miałam w pełni leniwy piątek i kulinarnym wyczynem - kotlety schabowy i surówka z marchewki, starta własnymi rękami na "analogowej" tarce. Nawet nikt się nie zatruł. Ale w sobotę już nie mogłam odpuścić meczu piłki ręcznej. Wybrzeże Gdańsk we własnej hali podejmowało MMTS Kwidzyn. Pojedynek z kategorii tych ciężkich. Dwie drużyny są mi bliskie, a moja druga połówka pochodzi z Kwidzyna. 


Z tabeli tego sezonu jak i poprzednich wynika jednoznacznie przewaga drużyny z Kwidzyna. Pierwszy mecz ligowy na jakim byłam odbył się w Kwidzynie, a w zasadzie i pierwszy i drugi. Dwa lata temu wpadła mi do głowy myśl wycieczki do mojego Lubego i wyciągnięcie go na pojedynek z Vive Tauron Kielce. Chciałam po prostu zobaczyć wielkie Kielce w akcji, a zobaczyłam chłopaków mając za sponsorów "Wieśka z Marylą". Pieniądze to nie wszystko, ale sponsorzy się przydają. A oni mają za fundatorów okolicznych przedsiębiorców. Tak mi się "spodobali", że poszliśmy również na mecz zakończenia sezonu z Chrobrym Głogów. Potem zerwaliśmy kontakt. Ja nie interesowałam się piłką ręczną, ona też się o mnie nie upominała. Aż do ostatniej soboty lutego. 


Mój mężczyzna bez chwili zastanowienia wszedł w klub kibica MMTSu i pociągnął mnie za sobą. Nie spodziewałam się aż takiej dużej liczby kibiców z miasta gości. Jak widać słowo "derby pomorza" nie było rzucone na wiatr. Dopingowali przez cały czas trwania meczu. Tylko my po 2 min spędzonych w ich otoczeniu zdecydowaliśmy się na zmianę miejsca. Są różne rodzaje kibicowania, wiem o tym. 
Dla mnie bycie kibicem obrazuje się przez dopingowanie własnej drużyny i jej zawodników. Jakiś wulgaryzm też może się wydostać z ust raz czy dwa, ale NIGDY pod adresem zawodnika z obojętnie której drużyny, ani nawet pod adresem sędziego. Nie raz popełniają błędy, ale sport to ma być zabawa. Przynajmniej dla mnie. Na pewno nie może nikogo obrażać. Sport ma łączyć a nie dzielić. To że kibicujemy przeciwnym drużynom nie znaczy, że mamy siebie za to nienawidzić. Finalnie siedzieliśmy po stronie kibiców Gdańska. I siedział tam również za mną superkibic wyzywając wszystkich po kolei... Ponarzekałam powylewałam żale na facetów mających problemy sami ze sobą... Taka prawda, wyzywanie szczypiornistów którzy są prawdziwymi wojownikami jest niedojrzałe. Ale że co po niektórym facetom po procentach nie udaje się utrzymać klasy to chyba każdy wie. W takiej sytuacji najlepiej zmienić miejsce i cieszyć się dalej rywalizacją. 
A mecz... Mecz był zacięty.


Zaczęło się dość niepozornie. Przez pierwsze 10 minut wynik był 4:4. Po pierwszej połowie wynik był na korzyść Gdańszczan 12:10. Druga połowa była już pod rosnącą przewaga Kwidzyna. Z wyniku 13:10 potrafili w przeciągu kilku minut odrobić 4 punkty. I z 13:10 zrobiło się 13:14 a w samej końcówce MMTS uciekł już na 3 punkty. Cały mecz był świetnym pokazem bramkarskim, za to była też duża ilość nietrafionych rzutów. Wynik był 22-25 dla Kwidzyna. 
Czy z wyniku jestem zadowolona? Nie wiem. Liczyłam się z takim wynikiem idąc na hale. Za to jestem bardzo zadowolona z meczu. Rywalizacja była bardzo emocjonująca. A mając mężczyznę obok, nawet upływające sekundy nie są aż tak stresujące. Tego nie lubię w piłce ręcznej, upływającego czasu. Zapewne dlatego, że sama nie potrafię pracować pod presją czasu. 



A co wywarło na mnie największe wrażenie? Po zakończeniu meczu podziękowanie kibiców i zawodników. Wyklaskiwanie w jeden rytm, brawa, śpiewy, NicSięNieStało, DzięKuJeMy i uśmiechy. Sama zawsze czekam na ten moment kontaktu boiska z trybunami gdy pojawia się taka interakcja i wzajemne gesty uznania.

5 komentarzy:

  1. Nie byłam nigdy na takim meczu. Ciekawa jestem jakie wrażenie ba mnie by wywarło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam te wrażenia i emocje towarzyszące podczas meczu. To one tworzą całość ... i zostawiają piekne wspomnienia. Bo nie zawsze chodzi o to, żeby wygrać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na żywo nigdy nie miałem okazji być na żadnym meczu. Zwłaszcza jakimś takim większym,gdzie jest TA atmosfera. Oglądając filmiki zawsze podobała mi się oprawa meczowa drużyny z Warszawy (piłka nożna). I mimo,że nie kibicuję tej drużynie (jakoś specjalnie chyba nawet żadnej nie kibicuję) to chciałbym choć raz tam być,zobaczyć to na żywo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie byłam na takim meczu, bardzo chciałabym kiedyś zobaczyć coś takiego na żywo i samemu poczuć te emocje! :)

    OdpowiedzUsuń