poniedziałek, 15 lipca 2013

Slot Art Festival

Wróciłam 2 dni temu do domciu. Czuję obowiązek napisania tu o Slot Art Festivalu, lecz nie robiłam żadnych zdjęć. Był to pierwszy Festival w moim życiu i nie wiedziałam czego mogę się tam spodziewać. Wszystko odbywało się w Lubiążu jakieś 50km od Wrocławia - mojego uluionego polskiego miasta, zaraz po Tczewie :) 8 godzin w pociągu i jeszcze godzina autokarem, mały maraton. Długa podróż jeszcze bardziej rozbudziła naszą ciekawość i radość gdy dotarliśmy do celu.


Niby był to katolicki festival, lecz wiekszosć osób była bardziej na bakier z wiarą :) Codziennie trzy bloki warsztatowe, a wieczorem KONCERTY, KONCERTY, KONCERTY. Pojechaliśmy w 9 osób z wolontariatu, lecz tak naprawdę cały czas byłam z O. i pod koniec już nie mogłysmy na siebie patrzeć i nie miałysmy juz tematów do rozmów.

Koncertów było mnóstwo, ale te dwa szczególnie wbiły mi sie w pamięć i wpadły mi w ucho :) polecach ich serdecznie.

TO LEAVE A TRACE
nie przepadam za dziewczynami na wokalu, a w ich przypadku to stwierdzenie nie jest aktualne. Po koncercie wszyscy mówili tylko o nich. To było tak niesamowite uczucie, że nie jestem w stanie nic o nich napisać. Włączenie ich muzyki na youtube, to już nie to samo.



THE BRIMSTONE DAYS
To już jest mój całkowity klimat. Może średnio urokliwi członkowie zespołu, ale na scenie pokazali na ile ich stać.


Niesamowite koncerty, warsztaty, atmosfera i ludzie.
 
Codziennie były trzy tury warsztatów, był taki wybór że nie było opcji aby wszystkiego pogodzić. Trochę żałuję, bo O. trochę mnie ograniczała. Na takich wyjazdach potrafie chodzić jak mały robocik na baterie diurasel, wszędzie mnie pełno i nie lubie siedziec i odpoczywac. W domu musze spac te 8 godzin zeby funkcjonować, a na takich akcjach wystarczą mi te 3-4 i masa mozliwości.
 
Byłyśmy 3 razy na warsztatach z gitary basowej, całkowicie zmieniły moje podejście do basu i basistów. Przestałam już go dyskryminować i traktowac jako najnudnejszy składnik zespołów. Elektryk czy po prostu gitara zawsze już chyba będzie na pierwszym miejscu w moim sercu, ale gra na basie tez mogłaby byc ciekawą przygoda :)
 
Potem był jeszcze warsztat z języka czeskiego i z sautache (sutaszu).
 
Był tez tor do skimboardu, już bylam prawie przekonana do spróbowania, ale jednak moja głupota wzięła górę. Nie wiem które to juz było moje spotkanie ze skimem, na których chciałam przetestowac swoje siły. Nie rozumiem czego się boję, ale czuje opory :) Może innym razem jak spotkam kogoś odwaznego który mnie poinstruuje i zmusi, abym wkońcu przełamała strach. Razem raźniej :)
 
Tyle mogłabym napisac o tych 4 dniach, ale na dzisiaj wystarczy.

2 komentarze:

  1. Moja koleżanka pojechała i mówiła że było super :) Widzę podobne odczucia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham koncerty! Zazdroszczę :c
    +obserwuję!

    OdpowiedzUsuń