niedziela, 27 kwietnia 2014

przez żółtoczarne okulary

 Blog poszedł w odstawkę. Parę razy próbowałam już tutaj coś napisać, ale zawsze coś mnie od tego odrywa. A właściwie to z reguły jest to P. Póki co, jeszcze wysłuchuje moich życiowych "problemów" i rozkmin.



 Zupełnie nie dziwię się, że czasami (może nawet i częściej) ma mnie dość :)
W piątek miałam zakończenie roku. Naszło mnie na podsumowania życiowe, ale bilans ich wyszedł mi na minusie. Nie będą to 3 lata które będę jakoś specjalnie miło wspominać.
Wiadomo: były miłe momenty jak i te gorsze. Na pewno się zmieniłam. Nie wiem czy na lepsze czy na gorsze, ale zmiana nastąpiła. Jest to fakt niepodważalny.

 

 Teraz w głosie siedzi mi już tylko jedno - MATURA (to już tylko tydzień)
 Staram się zbytnio tym nie zadręczać, ale nerwy są ogromne.Dobra KONIEC tematu :P
Jest masa lepszych informacji. Mianowicie: 
PGE SKRA BEŁCHATÓW ZOSTAŁA MISTRZEM POLSKI!!! 
Radość niesamowita. Żałuję, że nie byłam na hali. Emocje musiały być tam ogromne. Pokazali dzisiaj siatkówkę z najlepszej strony. Jak tu ich nie kochać. Może faktycznie jestem w nich zapatrzona. ale inaczej się nie da: Mariusz wygrywający set swoimi 5 serwisami, Facu genialnie współpracujący z Nico, Stephan odbierający wszystkie piłki wraz z Zatim no i nasz blok :)




Tatuś wyciągnął mnie w plener trochę  poodbijać i przetestować moją nowa Mikas(k)ę :)
Ręce bolą mnie niemiłosiernie, stanowczo za bardzo ja napompowałam i oczywiście nie zabrałam Nikonka. Zdjęcia zrobione żelazkiem, znaczy moją komórką :( Widać po jakości...



 W czwartek zmarł Tadeusz Różewicz. Pierwsza myśl jaka naszła mnie po usłyszeniu tej informacji to był "List do ludożerców". Przerabialiśmy go niedawno na polskim, ale o uszy obił mi się już wcześniej. Żadna ze mnie miłośniczka poezji, ale są utwory które do mnie przemawiają i to jest jeden z nich.

 Różewicz Tadeusz
"List do ludożerców"

Kochani ludożercy
nie patrzcie wilkiem
na człowieka
który pyta o wolne miejsce
w przedziale kolejowym

zrozumcie
inni ludzie też mają
dwie nogi i siedzenie

kochani ludożercy
poczekajcie chwilę
nie depczcie słabszych
nie zgrzytajcie zębami

zrozumcie
ludzi jest dużo będzie jeszcze
więcej więc posuńcie się trochę
ustąpcie
kochani ludożercy
nie wykupujcie wszystkich
świec sznurowadeł i makaronu
nie mówcie odwróceni tyłem:
ja mnie mój moje
mój żołądek mój włos
mój odcisk moje spodnie
moja żona moje dzieci
moje zdanie

Kochani ludożercy
Nie zjadajmy się Dobrze
bo nie zmartwychwstaniemy
Naprawdę





sobota, 19 kwietnia 2014

jajka, zające, koszyczki, kurczaczki

Jednak nie potrafię się rozstać z blogiem. Bez niego kompletnie nie mam motywacji do robienia zdjęć i targania ze sobą Nikonka.
Ostatnio tyle myśli biega mi po głowie.
Nadal nie mogę się przyzwyczaić, że Sama już nie ma. W tylu codziennych rzeczach przypomina mi się. Nikt mi już wieczorami nie piszczy, nie wkurza mnie, nikt nie krzyczy kiedy jem śniadanie i się z nim nie dziele, moje wieczorne wychodzenie na balkon już nikomu nie przeszkadza. Nadal mam przed oczami jak leży pod karuzelką z wystawionymi swoimi pomarańczowymi ząbkami. Tylko mały wredny gryzoń, ale po 6,5 roku w jednej "norze" jak to wszyscy nazywają mój pokój jednak odczuwam jego brak.
Z okazji świąt, znów postanowiłam nagrać... Wychodzi co raz gorzej, ale i tak lubię od czasu do czasu wstawić coś mojego.


Dziś mija pół roku z P. Tak szybko czas biegnie. Tyle było upadków, parę wzlotów tez :) Coś mnie podkusiło i zaczęłam czytać posty z tamtego czasu. LINK Wtedy dałabym sobie rękę uciąć, że nie ma to żadnej przyszłości, a teraz?

Tegoroczna Wielkanoc jest mi całkowicie obojętna. W zasadzie to już której święta z kolei które ie robią za mnie żadnego wrażenia. Wczoraj przeszłam drogę krzyżową, będąc myślami zupełnie gdzie indziej, dzisiaj święconka i koronka do kogoś (czyli słowa powtarzane jak mantra).
Ostatnio rozczula mnie widok kochających się ludzi. Na drodze krzyżowej w oko rzuciła mi się para z dzieckiem. Zapewne dlatego, że facet stał przede mną a miał spokojnie ponad 2 metry :) Było to gdzieś koło XII stacji kiedy to kobiety już szlochały. A on trzymał na rekach syna i przytulał jeszcze swoją żone/dziewczyne/narzeczoną jak zwał tak zwał :) Nachodzą mnie wtedy takie myśli co sprawia że niektórych się udaje, a niektórym nie? A może to tylko tak od święta się zdarza?

czwartek, 3 kwietnia 2014

koniec? definitywny? a może tylko początek? tylko czego początkiem miałby być?

Wczoraj o mało, nie skończyłam z bloggerem. Postanowiłam, że powoli będę wychodzić z wirtualnego świata. Definitywnie zakończyłam etap photobloga. Po 5 latach pora zrezygnować z publikowania zdjęć i pisania głupot. Może to po prostu plan palenia za sobą wszystkich mostów... Wiem co było, widzę co jest a co będzie to nie mam pojęcia. Właśnie tego boję się najbardziej - dnia jutrzejszego.
Do jutra trzeba złożyć bibliografie maturalne. Nie widzę swojego sukcesu na maturze. W ogóle jej nie widzę. Ta przyszłość jest całkowicie dla mnie nie osiągalna.


 Z każdą kroplą złość, żal, ból ucieka, a w raz z nim ucieka też sens. Nie ma już nic. Powraca tylko jedna myśl. Kolejne moje nastręctwo. Tylko moje/mój/moja/ja.
Są dni kiedy trzeba mieć w sobie ogromną siłę żeby wstać z łóżka, ale tez są wieczory kiedy trzeba mieć siłę, żeby dotrwać do rana w jednym kawałku.
Od paru dni zamiast wypisać bzdury tutaj, wolę kartkę i długopis. Może tylko tyle było mi dane gdzieś tam na górze. Może takie jest moje zadanie i mój sprzeciw nie ma znaczenia. Przecież nikogo to i tak nie interesuje.


Zapewne jest to kolejny czas, którego konsekwencje będa odczuwalne dość długo, a wspomnienie go będzie uciążliwe i bolesne.
Nie mam siły już na nic.
Nie wiem czy kiedyś jeszcze tu wrócę, czy wrócę gdziekolwiek.