Cudowny weekend, cudowny dzień
W najlepszym towarzystwie można przetrawić nawet najgorszą prawdę.
Weekend miałam cudowny.
Wiem, że dla takich chwil się żyje. Niestety są to tylko chwile, ale życie (chyba) składa się z chwil, o które zapadają w pamięć i dają energii na dalsze rozpychanie się łokciami do przodu.
Niezaliczenie pierwszego semestru z matmy stało się faktem. Po raz kolejny zabrakło mi 3 punktów.
Już tak nie wiele brakowało, ale jednak... zabrakło
W Jego ramionach nawet najsmutniejszą wiadomość można przeżyć, kiedy jest dla mnie oparciem.
Dużo gorzej jest wtedy, gdy potrzebuję jego męskiego ramienia wsparcia, a on jest zajęty i nawet nie ma czasu, żeby ze mną pogadać.
Mam podły humor. Noszę się z napisaniem tego postu już od soboty. Kiedy ze szczęścia unosiłam się 3 metry nad ziemią. Od niedzieli za to ledwo czołgam się po powierzchni.
Miałam plan, marzenie od przyszłego roku akademickiego wyprowadzić się z domu i zamieszkac w wynajętym mieszkanku w Gdańsku z Moim Przemkiem.
W głowie już ustalałam sobie scenariusze...
Tylko rodzice...
Banalne. Wiem.
Przy nikim nie jestem tak szczęśliwa jak przy nim.
I o nikogo się tak nie boję jak o niego i o to, że nie damy sobie rady w związku na odległość.
Dwudziestoletnia dziewczyna osiągnęła apogeum depresji bo rodzice nie pozwalają jej zamieszkać z chłopakiem.
Nie potrafię tego nie przeżywać.
Szczególnie teraz, kiedy wiem że nie tylko ja jestem zawiedziona z tego powodu. Bo ja jestem załamana po całej linii.
Jestem od nich całkowicie zależna. Od nich i od ich pieniędzy i od ciągłego wysłuchiwania ich pretensji. Jestem nieodpowiedzialnym smarkaczem, ale kiedyś chciałabym się wydostać spod ich klosza. Czuję, że tutaj nigdy nie będę mogła sama podejmować decyzji.
Ale za to wstawiam zdjęcia, wszystkie robione telefonem z obiektywikami.
Na pewno jeszcze nie raz, wyciągnę tam Mojego Przemka, na taką wycieczkę krajoznawczą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz