No to zapowiada się upojny wieczór nad morzem z moim Ukochanym i z Leszkiem :)
Rano (po 13) kiedy to wstaliśmy padło pytanie: Co to robimy przed pracą? Jako że nie mieliśmy z kim iść nad morze, bo wszyscy albo wyjechali albo po prostu pracowali. Postanowiliśmy pojechać rowerami i popstrykać zdjęcia surferom :) Tyle jeździmy tymi rowerami, że wrócę z takimi łydkami jakbym co najmniej Giro d'Italia przejechała :)
Sama nigdy nie miałam jakieś ogromnej ochoty spróbować. Sporty wodne są nie dla mnie. Ale popatrzeć i popodziwiać zawsze można. Podziwiam ludzi szarpiących sie z tym żaglem, schylającym się po niego i podnoszenie go.
Do nas do pracy z powodu braku osób chętnych do pracy przyjechali Ukraińcy. Brakuje osób do pracy...Wiadomo nie jest to praca za bóg wie jakie pieniądze, ale chyba jednak mieć jakąkolwiek prace, niż żadną.
I na koniec zdjęcie szalejących na skuterach wodnych :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz