niedziela, 5 lipca 2015

Słońce, upał, lato, wakacje i już spalone ramiona

Muszę się pochwalić. Przeżyłam moje dwie pierwsze nocki w pracy. Ja osoba musząca spać te 8 godzin dziennie od 23 do 7 :) Wcale nie było tak źle, a czas zleciał mi bardzo szybko. Dzisiaj też mieliśmy iść na 21 do pracy, ale zadzwonił telefon (Dawno żaden telefon nie sprawił mi tyle radości) z informacją, że jednak zmiana grafiku i zamiast dzisiaj na nockę idziemy jutro rano :)
No to zapowiada się upojny wieczór nad morzem z moim Ukochanym i z Leszkiem :)


Rano (po 13) kiedy to wstaliśmy padło pytanie: Co to robimy przed pracą? Jako że nie mieliśmy z kim iść nad morze, bo wszyscy albo wyjechali albo po prostu pracowali. Postanowiliśmy pojechać rowerami i popstrykać zdjęcia surferom :)  Tyle jeździmy tymi rowerami, że wrócę z takimi łydkami jakbym co najmniej Giro d'Italia przejechała :)


Sama nigdy nie miałam jakieś ogromnej ochoty spróbować. Sporty wodne są nie dla mnie. Ale popatrzeć i popodziwiać zawsze można. Podziwiam ludzi szarpiących sie z tym żaglem, schylającym się po niego i podnoszenie go.



Do nas do pracy z powodu braku osób chętnych do pracy przyjechali Ukraińcy. Brakuje osób do pracy...Wiadomo nie jest to praca za bóg wie jakie pieniądze, ale chyba jednak mieć jakąkolwiek prace, niż żadną.



I na koniec zdjęcie szalejących na skuterach wodnych :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz