czwartek, 23 lipca 2015

wypad do Rozewia

 Dzień wolny od pracy. Nic tak nie poprawia humoru jak wolne w grafiku. Dzisiejszą wycieczkę zaplanowałam już jakiś czas temu, bo szwędanie bez celu po Władysławowie już nie sprawia mi tyle radości jak na początku. Pogoda już iście plażowa nie jest.




Rano obudził nas dźwięk deszczu uderzającego o parapet. Wstając wiedzieliśmy, że nie był to delikatny letni deszczyk a ogromna ulewa. Na nasze szczęście minęła bezpowrotnie i po dwóch godzinach po deszczu już nie było śladu, a nasze plany znów zaczęły być realne.


Wymyśliłam sobie wycieczkę rowerową do Rozewia, niby to tylko 9 kilometrów w jedną stronę, ale wiatr nie pomagał... A ludzie spacerują sobie po ścieżce rowerowej jak gdyby byli na wakacjach :P spacerując ścieżką rowerową stwarzają zagrożenie dla siebie i dla rowerzystów. A gdy zwraca się im uwagę, to tylko rzucają się z pyskiem, że oni mają prawo tak iść. Jeden jedyny facet przeprosił i od razu zszedł na chodnik i było to obcokrajowiec mający żonę/dziewczynę polkę.


Nogi bolą mnie nie miłosiernie, ale to pozytywne zmęczenie. Bardzo lubię poznawać nowe miejsca. Latarnia z Rozewia każdego wieczoru pokazuje swoje światło widoczne z plaży z Władysławowa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz