Mija właśnie drugi dzień turnieju czterech trenerów o puchar prezydenta miasta Elbląg. Mimo, że dzisiejsza para walcząca o 3 miejsce w naszych planach miała walczyć o zwycięstwo, pojechałyśmy pełne nadziej i nadal głodne sportowych emocji. Wstałam o nieludzkiej godzinie: tzn 7 w niedziele żeby pójść do kościoła, wypić kawę i pobiec na dworzec, żeby po raz drugi w ten weekend odwiedzić Elbląg. Jako, że pkp jeździ w niedziele rzadko, wybrałyśmy opcję na styk. Na hali byłyśmy 2 min przed rozpoczęciem spotkania między Lotosem Treflem Gdańsk, a PGE Skrą Bełchatów.
Mariusz grał zupełnie inny mecz niż wczoraj. Bez problemu przebijał się przez blok przeciwnika zdobywając punkty. Za to Andrzej Wrona (w I i w III secie) rozbrajał przeciwnika serią swoich zagrywek. W drugim secie tą rolę przejął M. Janusz. Całę spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0 w setach i miażdżąca przewagą na punkty w każdym z nich.
Po meczu odbyła się dekoracja zawodników, nagrody indywidualne i wręczenie małych pucharów na ręce kapitanów obu drużyn. Muszę wspomnieć o pomyłce i próbie wręczenia B. Gawryszewskiemu (Lotos Trefl Gdańsk) nagrody za zajęcie 3 miejsca, które wywalczyła Skra.
Jako, że między meczami nastała godzinna przerwa, zawodnicy z Gdańska i Bełchatowa przed powrotem do hotelu podeszli do kibiców na przysłowiowe fotki i autografy. Wszystko odbyło się miło i sympatycznie, no może prócz Mariusza... Aż żal się robi jak na jednego faceta rzuca się z trzydzieści osób. Płaci ogromną cenę za swój talent i umiejętności.
Finał rozegrany był między Cerrad Czarni Radom a AZS Indykpol Olsztyn. Z tego meczu tez urwałyśmy się po 3 setach, ponieważ pkp... Wszystkie sety grane był na przewagi. Spora część kibiców opuściła halę już po pierwszym meczu dzisiejszego dnia. Było dość wyraźnie widać przerzedzenie jakie nastało na trybunach.
Ale doping nie ustawał i na przemian do 3 liczyli kibice obu drużyn, co dawało niezły efekt. Zawodnicy też podeszli towarzysko do tego spotkania. Były przyjacielskie poklepywania pod siatką po plecach po błędach czy spornych sytuacjach.
Turniej bardzo towarzyski, zakończony ni po mojej myśli, bo dwa ulubione kluby powinny walczyć w finale... Składy też były nie pełne, czego każdy się chyba spodziewał. Nadrobiłam braki siatkówki w moim życiu i po długiej przerwie znów współpracowałam z moim Nikonkiem.
Jeszcze jedno co zrobiło na mnie wrażenie to muzyka puszczana na hali. Po meczu Mistrzostw Świata na Ergo Arenie (gdzie puszczane były tylko 2 piosenki) w Elblągu co akcje z głośników płynęła inna piosenka.
Nie żałuję, że pojechałam, mimo że weekend miała wypełniony w pełni. Hala do moich ulubionych się nie zaliczy, ale spotkanie 4 tak wyjątkowych trenerów i ich drużyn zawsze mile widziane.