niedziela, 20 marca 2016

jednodniowy wypad do Stolicy

Nastał ten dzień, w którym na listę odwiedzonych stolic mogę wpisać kolejne miasto, to najważniejsza.
Jednodniowa wycieczka do WARSZAWY to wcale nie był głupi pomysł. Dorwałam tanie bilety na polski bus, (9zł w jedną stronę za jazdę w komfortowych warunkach to nie dużo). Znalazłam przystojnego towarzysza podróży wybrałam datę, akurat naszą 29 miesięcznicę. Od pomysłu do czynu droga nie zawsze jest daleka.
W ciągu 24 godzin zrobiliśmy 660 km autokarem, dwa kursy metrem i niezliczoną ilość kroków. A co najważniejsze spędziliśmy cudowny czas razem, na poznawaniu nowych miejsc. Nie wiem jak to się stało 20,5 lat (przynajmniej metrykalnie), kilka zwiedzonych stolic. Tylko w Warszawy brak na liście.




Plan wycieczki ustalony na spędzanie czasu razem i zobaczenie nowych miejsc, nie na typowe zwiedzanie: muzea, wystawy czy kościoły. Jesteśmy już w tym wieku, że to chyba ostatni dzwonek, żeby pójść do Centrum Nauki Kopernik, pobawić się wiedzą. To był dobry pomysł na spędzenie popołudnia w Warszawie, bilety zarezerwowane przez internet tydzień wcześniej, w głowie krąży myśl, a jeśli na prawdę są takie kolejki? Bujda. Nie było ŻADNEJ kolejki.




Jedyne co wybrałam niefortunnie to datę, Warszawa przywitała nad opadami śniegu, a na trasie spotkała nas śnieżyca. Kupując bilety, byłam przekonana że marzec jest dobrą porą na takie wyprawy. Na uczelni jeszcze spokój, za oknem powinno być już ciepło, a może nawet trafimy na wiosenne słońce. Matka natura znów zrobiła mi niespodziankę, ale przynajmniej powstrzymała deszcz. Dziękujemy Ci Matko Naturo.



Co do Warszawy... Świetne miasto na jednodniowy wypad "we dwoje" . Wieczorny spacer po Krakowskim Przedmieściu był niczym wyjęty z komedii romantycznych, kiedy to on zaprasza ją na pierwszą randkę. Spacerują pięknym miastem, rozmawiają ze sobą, mimo że widzą otaczające ich pięknie oświetlone miasto zajęci są tylko sobą. Nic prócz ich samych się nie liczy. W czasie podstawówko-gimnazjalnym byłam przekonana, że Krakowskie Przedmieście leży w Krakowie. To wtedy przedmieścia Krakowa należy nazwać na przykład Rzymskie Przedmieścia. 
Podoba mi się komunikacja miejska, ładnie się prezentują autobusy czy tramwaje w barwach żółto czerwonych. Nie są tak pstrokate, współgrają ze sobą. Taki banał a tak charakterystyczny dla miasta.



Ławeczki Chopina, genialny pomysł. Wrocław ma swoje krasnoludki, Gdańsk planuje swoje lwiątka, a Warszawa ma grające ławeczki upamiętniające jednego z najpopularniejszych Polaków. Każda ławeczka gra inny utwór i jest postawiona w miejscu związanych z Fryderykiem. Chciałam znaleźć je wszystkie, ale niestety nie starczyło nam czasu, a nie wszystkie ustawione są w centrum miasta.
Każdemu komu przyjdzie do głowy taka wycieczka, uprzedzam że jest bardzo męcząca. Gdy o 4 wylądowaliśmy w Gdańsku, a ja brutalnie obudzona musiałam wyjść z ciepłego autokaru i kombinować jak dostać się do domu, żeby nie czekać 45 minut na kolejkę myślałam, że strzele focha na cały świat. Dojście z przystanku autobusowego do domu, było już wyczynem, każda komórka mojego ciała chciała się położyć przykryć kołderką i zasnąć. Takiego bólu nóg dawno nie przeżyłam ale też i takiej radości z poznania nowego miejsca.



Polonistka uczyła mnie, że "mieć głowę w chmurach" to metafora. BZDURA, dosłownie miałam głowę w chmurze :) Centrum Nauki Kopernik takie pomysłowe eksponaty ma i dla nas 4,5 godziny to było za mało czasu, żeby wszystko obejrzeć. Polecam wszystkim dzieciom (tym większym i tym mniejszym) wejście i za nie dużo pieniądze pobawienie się fizyką. Tylko radziłabym kupić bilet na wcześniejszą godzinę, żeby o 19 nie trzeba było kończyć zwiedzanie w połowie wystawy z powodu godziny zamknięcia centrum.


Na koniec nasze zdjęcie odzwierciedlające całą naszą wycieczkę. MY jesteśmy najważniejsi, to nasz czas. Możemy obejrzeć (na lewo) Zamek Królewski albo (na prawo) Stadion Narodowy, ale najważniejsi jesteśmy MY i czas spędzony wspólnie.

Kolejna stolica odwiedzona
Polskibus przetestowany
Centrum Nauki Kopernik zwieczone
Zdjęcia porobione
29 miesięcznica spędzona wyjątkowo

niedziela, 13 marca 2016

Lotos Trefl Gdańsk-AZS Politechnika Warszawa

Kolejny weekend, kolejna dawka siatkówki, kolejna kolejka PlusLigi.
Do Gdańska zawitali warszawscy siatkarze, a w Brazylii rozpoczął się sezon z siatkówką plażową. Złoto dla pary Łosiak-Kantor, zaskoczenie dla całego siatkówkowego świata. Za pokonanie w finale brazylijskiej pary, należą się gratulacje. Za to druga polska męska para zajęła czwarte miejsce, bo bardzo wyrównanej rywalizacja Fijałek-Prudel. I do tego srebro damskiej pary. Plażowy weekend nadzwyczaj udany jest ogromną niespodzianką. Aż zatęskniłam za Starymi Jabłonkami. Byłam raz, ale zakochałam się od razu.



Nie ma co marzyć o Copacabanie i plażówkowiczach, skoro na trójmiejski parkiet wyszli zawodnicy z plusligi i pokazali siatkówkę w takim wykonaniu które lubię. Walka o każdy punkt, brak odpuszczonych piłek i niespodziewany wynik.
Nie wiem co mnie podkusiło, w piątek po powrocie z wykładów kupiłam bilet na mecz w dniu następnym. Raz się żyję, a do końca sezonu zostało już raptem kilka spotkań.  Może, to już będzie moje pożegnanie z tym sezonem?
AZS Politechnika Warszawa, klub nie porywający mnie przynajmniej aż do soboty.



Nazwiska średnio znane... W tabeli też bez szaleństw, Lotos był faworytem. Podczas pierwszego gwizdka wszystko się zmieniło. Warszawiacy wyciągali piłki, które były już nie do wyciągnięcia. Takich obron na ligowym parkiecie w Ergo Arenie jeszcze nie widziałam. Pierwsze dwa sety toczyły się do 30 punktów. To idealny dowód na to, że walka była zacięta.



W Gdańskim składzie zabrakło M. Miki, ale to nie powód, żeby na koniec sezonu pozwolić sobie na stratę 3 punktów. W Gdańskim zespole znowu, sześć trybików nie zgrało się w jedność. Czasem mam wrażenie, że nie ma wiszącej chemii nad nimi na boisku. Za to po stronie Warszawy doświadczenie, szczęście i chęć zwycięstwa wzięła górę.



Dawno nie byłam na tak emocjonującym meczu. Do końca wierzyłam w gdańskie przebudzenie mocy. Nie udało się, nie tym razem.


czwartek, 10 marca 2016

10 marzec DZIEŃ MĘŻCZYZNY

10 marzec...
8 marca wszyscy wiedzą co jest, a ten kto nie wie szybko zostanie uświadomiony przez pierwszą lepszą kobietę z jego otoczenia, albo sam się domyśli z powodu licznych bukietów kwiatów, czy tulipanów jakie można spotkać na mieście. W tym roku to było prawdziwe szaleństwo. Pierwszy raz w życiu odebrałam to jako duże święto. Spacer po mieście przypomniał mi ten w walentynki. Tak wielu facetów z kwiatami w jeden dzień, wiedz że coś się dzieje...

Fioletowe tulipanki, pięknie wyglądają na moim biurku
A dzisiaj 10 marca. Dzień jak co dzień, a jednak przez niektórych uznany za dzień mężczyzny. Dzisiaj na wykładzie wywiązała się dyskusja. Czemu faceci mają swoje święto dwa razy w roku (ktoś nawet wyliczył że aż trzy, bo w listopadzie też), a dzień kobiet jest tylko raz? Przecież dawane prezentów, upominków nie jest sprawiedliwe. Świętować przecież można wspólnie, a im więcej świąt tym więcej okazji do świętowania.

Ja, Trójmiasto i mewy...
Składanie życzeń nie jest obowiązkiem. Nikt nie jest do tego przymuszony. Sama podchodzę raczej z dystansem do tego dnia. Oczywiście bukiet fioletowych tulipanów zawsze jest miło dostać, szczególnie wtedy gdy przystojny brunet czeka na Ciebie na przystanku, bo wie że o 20 kończysz zajęcia. To okazja do bycia miłym dla drugiej osoby, płci pięknej. To taki jeden dzień w roku na podziękowanie kobiecie/kobietą że po prostu są obok.


Nie mam problemu z brakiem równouprawnienia przy ilości męskich świąt. Składanie życzeń to forma podziękowania drugiej osobie, że po prostu jest. A na to każda chwila jest dobra. Mnie to nic nie kosztuje, a innej osobie mogę sprawić radość. Czasem najmniejszy gest gest i nastraja pozytywnie, daje energii na cały dzień. Lubie takie święta, każda okazja jest dobra żeby spędzić razem czas, pójść gdzieś... Obdarowywanie kogoś cieszy tak samo bardzo jak otrzymywanie.


Dla mnie Dzień Mężczyzny, a Dzień Chłopaka to dwa różne święta. Faceci to nadal są chłopcy tylko, że więksi i bawią się droższymi zabawkami. Gdy wymaga tego sytuacja, lub po prostu przy kobiecie potrafią być prawdziwymi mężczyznami. Takimi którzy oferują swoje męskie ramie wsparcia, dojrzałymi, odpowiedzialnymi i uroczymi mężczyznami, przy których kobieta czuje się dobrze. Ale przecież my kochamy w nich to, że są zabawnymi chłopcami, z którymi się dobrze bawimy, a gdy nadarzy się sytuacja są mężczyznami, przy których czujemy się bezpieczne i wiemy, że nic więcej nam do szczęścia nie potrzeba. Czy dwa święta to aż tak dużo, żeby podziękować im, że są i że z nami wytrzymują? 

środa, 9 marca 2016

W słońcu świat wygląda lepiej

Nastał czas na słoneczne dni. Budzisz się rano, a świat za oknem jest zatopiony w słonecznych promieniach. Jest poniedziałek, a Ty i tak nie musisz iść na uczelnie. Tak się złożyło, że pewny atrakcyjny brunet też ma wolny poniedziałek i w ramach podrywu zaprosił mnie na poranną kawę. Takie poniedziałki powinny zdarzać się częściej. Poranna kawa z przystojnym brunetem w centrum Trójmiasta... A potem jeszcze był na tyle uprzejmy, że podwiózł mnie swoim zielonym autkiem do domu.




Słońce i wiosenna temperatura to idealne argumenty na wypróbowanie nowego obiektywu. Przyznaje się... plan zakładał sfotografowanie krokusów, przebiśniegów. Chodziło mi o te pierwsze wiosenne kwiatki. Których nie było, nie wiem za szybko? za późno? Nigdy nie potrafię wbić się w termin ich kwitnienia. Chyba jeszcze nikt nie skonstruował takiej aplikacji na telefon, która informuje gdzie i kiedy warto iść na zdjęcia :)




Park był niestety jeszcze w jesiennych barwach, więc czemu by się nie przejść nad morze i zobaczyć, czy jeszcze nie wyschło :) Pierwszy raz od bardzo dawna, zobaczyłam morze i plaże skąpaną w słońcu, a dookoła unosi się zapach Bałtyku. Bałtyku, kiedy widać piasek, morze, muszelki, mewy Bałtyku poza sezonem. Kiedy nie ma na całej szerokości plaży parawanów zza których słychać tylko syk od otwierania puszek z piwem.




Sporo zdjęć, ale to był pierwszy test nowego obiektywu. Pierwsze nasze spotkanie i pierwsza próba dojścia do porozumienia w kwestii współpracy. Myślę, że z czasem się dogadamy :)