Jednodniowa wycieczka do WARSZAWY to wcale nie był głupi pomysł. Dorwałam tanie bilety na polski bus, (9zł w jedną stronę za jazdę w komfortowych warunkach to nie dużo). Znalazłam przystojnego towarzysza podróży wybrałam datę, akurat naszą 29 miesięcznicę. Od pomysłu do czynu droga nie zawsze jest daleka.
W ciągu 24 godzin zrobiliśmy 660 km autokarem, dwa kursy metrem i niezliczoną ilość kroków. A co najważniejsze spędziliśmy cudowny czas razem, na poznawaniu nowych miejsc. Nie wiem jak to się stało 20,5 lat (przynajmniej metrykalnie), kilka zwiedzonych stolic. Tylko w Warszawy brak na liście.
Plan wycieczki ustalony na spędzanie czasu razem i zobaczenie nowych miejsc, nie na typowe zwiedzanie: muzea, wystawy czy kościoły. Jesteśmy już w tym wieku, że to chyba ostatni dzwonek, żeby pójść do Centrum Nauki Kopernik, pobawić się wiedzą. To był dobry pomysł na spędzenie popołudnia w Warszawie, bilety zarezerwowane przez internet tydzień wcześniej, w głowie krąży myśl, a jeśli na prawdę są takie kolejki? Bujda. Nie było ŻADNEJ kolejki.
Jedyne co wybrałam niefortunnie to datę, Warszawa przywitała nad opadami śniegu, a na trasie spotkała nas śnieżyca. Kupując bilety, byłam przekonana że marzec jest dobrą porą na takie wyprawy. Na uczelni jeszcze spokój, za oknem powinno być już ciepło, a może nawet trafimy na wiosenne słońce. Matka natura znów zrobiła mi niespodziankę, ale przynajmniej powstrzymała deszcz. Dziękujemy Ci Matko Naturo.
Co do Warszawy... Świetne miasto na jednodniowy wypad "we dwoje" . Wieczorny spacer po Krakowskim Przedmieściu był niczym wyjęty z komedii romantycznych, kiedy to on zaprasza ją na pierwszą randkę. Spacerują pięknym miastem, rozmawiają ze sobą, mimo że widzą otaczające ich pięknie oświetlone miasto zajęci są tylko sobą. Nic prócz ich samych się nie liczy. W czasie podstawówko-gimnazjalnym byłam przekonana, że Krakowskie Przedmieście leży w Krakowie. To wtedy przedmieścia Krakowa należy nazwać na przykład Rzymskie Przedmieścia.
Podoba mi się komunikacja miejska, ładnie się prezentują autobusy czy tramwaje w barwach żółto czerwonych. Nie są tak pstrokate, współgrają ze sobą. Taki banał a tak charakterystyczny dla miasta.Ławeczki Chopina, genialny pomysł. Wrocław ma swoje krasnoludki, Gdańsk planuje swoje lwiątka, a Warszawa ma grające ławeczki upamiętniające jednego z najpopularniejszych Polaków. Każda ławeczka gra inny utwór i jest postawiona w miejscu związanych z Fryderykiem. Chciałam znaleźć je wszystkie, ale niestety nie starczyło nam czasu, a nie wszystkie ustawione są w centrum miasta.
Każdemu komu przyjdzie do głowy taka wycieczka, uprzedzam że jest bardzo męcząca. Gdy o 4 wylądowaliśmy w Gdańsku, a ja brutalnie obudzona musiałam wyjść z ciepłego autokaru i kombinować jak dostać się do domu, żeby nie czekać 45 minut na kolejkę myślałam, że strzele focha na cały świat. Dojście z przystanku autobusowego do domu, było już wyczynem, każda komórka mojego ciała chciała się położyć przykryć kołderką i zasnąć. Takiego bólu nóg dawno nie przeżyłam ale też i takiej radości z poznania nowego miejsca.
Polonistka uczyła mnie, że "mieć głowę w chmurach" to metafora. BZDURA, dosłownie miałam głowę w chmurze :) Centrum Nauki Kopernik takie pomysłowe eksponaty ma i dla nas 4,5 godziny to było za mało czasu, żeby wszystko obejrzeć. Polecam wszystkim dzieciom (tym większym i tym mniejszym) wejście i za nie dużo pieniądze pobawienie się fizyką. Tylko radziłabym kupić bilet na wcześniejszą godzinę, żeby o 19 nie trzeba było kończyć zwiedzanie w połowie wystawy z powodu godziny zamknięcia centrum.
Na koniec nasze zdjęcie odzwierciedlające całą naszą wycieczkę. MY jesteśmy najważniejsi, to nasz czas. Możemy obejrzeć (na lewo) Zamek Królewski albo (na prawo) Stadion Narodowy, ale najważniejsi jesteśmy MY i czas spędzony wspólnie.
Kolejna stolica odwiedzona
Polskibus przetestowany
Centrum Nauki Kopernik zwieczone
Zdjęcia porobione
29 miesięcznica spędzona wyjątkowo