PONIEDZIAŁEK: zapomniałam książek na angola, ale za to spakowałam się jakby była matma w planie, której w poniedziałki nie ma
WTOREK: poszłam na korki i stojąc pod blokiem korepetytorki dzwoniłam do mamy, aby podała mi dokładny adres bo nie pamiętam która to klatka
ŚRODA: spóźniłam się do szkoły, bo nie mogłam znaleźć w domu butów na w-f, a w szkole uświadomiłam sobie, że dzisiaj nie ma w-f w planie i targam buty bez potrzeby.
Mam małego kaca moralnego. W niedziel O. zmarła bliska osoba, dzisiaj był pogrzeb. Czuję wewnętrznie, że powinnam tam jednak pójść. Z drugiej strony nie chciałam się tam pchać, bo przecież ma dużą rodzinę, więc po co my byśmy miała jeszcze tam być? Żeby ryczeć i robić jeszcze większe zamieszanie. Sama bym nie chciała, żeby ktokolwiek przychodził na pożegnanie bliskiej mi osoby.
Jestem wdzięczna P. że wyciągnął mnie na spacer. Trochę uratował mój dramatyczny humor. Stratę O. odbieram troche osobiście. Moja B. też nie jest w dobrym stanie fizycznym i psychicznym. Do tego jest przyczyna kolejnej awantury w domu.
Właśnie wpadłam na fragment DDTVN trochę mnie to podłamało, ale zobaczcie sami:
http://kwejkpl.wrzuta.pl/film/9IjtirMXsMV/wiedza_blogerow_i_jutuberow
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz