wtorek, 18 sierpnia 2015

Co przyszłość przyniesie...

"Wybacz każdy zmarnowany dzień
wybacz każdy niespełniony sen
wybacz myśli jak szalone co nie dały żyć
tłumaczenie ze to nic
wybacz słowa jak piekące łzy
dłonie gdy wypada wszystko z nich..."
(IRA-"Wybacz")

Przez dwa miesiące byłam odseparowana od świata, był Przemek, było morze, było Władysławowo, były wakacje i była praca. Telewizje oglądałam może 2 razy i zawsze był to polsat sport news. Gazeta nie czytałam, portali informacyjnych nie odpalam i radia nie słuchałam. Wakacje całą parą. Dzisiaj pierwszy raz obejrzałam "Wiadomości" i to tylko w połowie. Oczywiście było o rosyjsko-ukraińskiej wojnie, o wojnach domowych w państwach arabskich. Niby daleko, ale coraz więcej tych konfliktów zbrojnych z każdej strony. Dużo spokojniej żyło się nie wiedząc co się dzieje w świecie. Nie chce krakać, ale coś wisi w powietrzu nad światem. A wojna to najgorsze co może spaść na człowieka.



A ja dopiero co się zakochałam. Dopiero co zaczynam poznawać siebie i kombinować plan na moje życie. A ja jestem mistrzem w marnowaniu chwil, które mogły być piękne, a w rzeczywistości powodują łzy. Nad cieszeniem z każdej chwili muszę jeszcze popracować. Zaliczyłam dość bolesne nauczki i chyba wyciągnęłam wnioski. Przynajmniej mam nadzieje.
Na początku umieściłam cytat z piosenki, którą usłyszałam dziś w radio i zapadła mi w pamięć. IRA to stanowczo moja muzyczna bajka, a ta piosenka jest wyjątkowa. Jak już pisałam, miałam dwumiesięczny (trochę wymuszony) odpoczynek od radio, które gra w moim pokoju non stop. A to pociągnęło za sobą, że nie znam żadnych hitów tego lata, no może po za "kamień z napisem LOVE" ale to znałam już wcześniej.


Jest strachliwy tchórz, boję się wszystkiego i martwię się o wszystkich. Już nie wspominam o moich napadowych złych przeczuciach, które spadają na mnie raz na jakiś czas. Wtedy to już całkowicie proszę wszystkich z mojego otoczenia, żeby na siebie uważali. Panikara ze mnie, ale przynajmniej przesądna raczej nie jestem. Jak już miałabym mieć kota to na pewno czarnego, trzynastkę zawsze lubiłam, zbicia lustra też się nie boję. Może jeśli chodzi o amulety od kogoś bliskiego, bo bransoletka od Ukochanego to chyba jest coś w rodzaju amuletu, a nie tylko sentymentalna pamiątka. W każdym razie strata takiej rzeczy boli potwornie, a odzyskanie cieszy ogromnie.

Piosenkę polecam:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz