poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Dwa miesiące minęły jak dwa dni

Wylądowałam w domciu, już na stałe. Już koniec wojaży po świecie :) Taki świat, ze nawet województwa nie opuściłam. I nie jest to konieczne dla udanych wakacji. Bo te stanowczo były wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Wyjeżdżałam, (czuję jakby to było wczoraj) z niedowierzaniem, że jadę z Moim Przemkiem do Władysławowa do Biedronki. Autko zapakowane po dach. Dobra logistyka układania auta i do peugeota 206 można wcisnąć wszystko.

ooooooooo PAPAGENA :) no i my 

A teraz, siedzę sama. W moim domu, wyśpię się w moim łóżku, ale sama. Nikt mnie nie przytuli, nie zasnę wtulona w męskie ramiona...Nawet po 12 godzinach pracy nic tak nie poprawiało humoru jak przytulenie się. Pracowaliśmy razem (zawsze te same zmiany) i pierwsze co robiłam po wyjściu z pracy, to przytulenie się do Niego. Jako że praca to praca to średnio wypada pokazywać uczucia. Za każdym razem gdy sunął gdzieś w okolicy mojej kasy, to oczy mimowolnie uciekały w jego stronę.

peugeot zapakowany po dach


 Dzisiaj kiedy odjeżdżał, trzymałam się zadziwiająco dobrze. Wypłynęły mi tylko dwie honorowe łzy. Ale kiedy w domu włączyłam piosenkę: Enej - "Bilia Topoli" nie było już tak różowo, przypomniał mi się ich koncert w Jego towarzystwie.


ŻEGNAJ WŁADYSŁAWOWO!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz