niedziela, 2 sierpnia 2015

Kolejny raz

Wstaję z łóżka pierwszy raz od dłuższego czasu a tu Słońce. Budzik nastawiony jak co dzień na ósmą. Praca na po południe, więc wstając mam jeszcze 6 godzin do zagospodarowania i nacieszenia się życiem we Władysławowie. Dzisiaj stanęło na wypadzie na plaże, skoro po tylu ponurych dniach w kocu pojawiło się bezchmurne niebo a słoneczko ciepło daje o sobie znać.
O 9 zameldowaliśmy się na plaży, a ja poczułam się jak we Włoszech, a dokładniej jak na hotelowej plaży w Anzio. Błękitne delikatnie falujące morze, słońce świeci, może nie ma włoskiego upału, ale ciepło bardzo ciepło i ludzi jak na lekarstwo. Głównie to mewy szalały na piasku, goniąc się. Nie wzięłam nikonka bo głównym założeniem była siatkówka plażowa, bo rozłożyliśmy się pod dwoma boiskami do plażówki. A co dziwne woda w morzu, nie była najzimniejsza, a to już nowość. I nawet myślę w tym tygodniu się cała wpierniczyć do wody. Stanowczo poranne wypady na plaże są dobrym pomysłem. Wtedy wybrzeże ma zupełnie inny urok.


Naszło mnie na refleksje. W pracy spotykam różnych ludzi, oj bardzo różnych z całego kraju (europy). Trafiam na sporo niemców i jestem trochę podłamana. Przez rok przerwy w nauce niemieckiego po prostu wszystko mi wyfrunęło. Czuję, że powinnam sobie powtórzyć ten język, bo za niedługo całkowicie go zapomnę, ale nachodzi mnie pytanie kiedy. Przez roku dojeżdżania na uczelnie, nie miałam czasu na nic. W wakacje... W wakacje pracuję po 9 godzin dziennie. Potem? A potem będzie inaczej? Przecież zawsze będą takie czasochłonne obowiązki jak nie uczelnia, to praca. Wydaje mi się, że po prostu  wyjściem jest ograniczenie swojego snu, że lenienie się przez cały dzień bo trzeba wypocząć przed praca nic nie da. Czy po spędzeniu w łóżku 10 godzin jest się wypoczętym?  Na mnie to nie działa. Wtedy mam wyrzuty sumienia że nic nie zrobiłam. Patrze tak na mojego współlokatora, który chodzi do pracy a prócz tego siedzi w domu i śpi. Dosłownie śpi. Nie ogląda telewizora, nie siedzi w komputerze, nie idzie na spacer, imprezę, po prostu śpi.


Doszło do mnie, że siedzę tu już grubo ponad miesiąc, a tak mało udało mi się zrobić, zwiedzić. Realia polskiego klimatu są takie a nie inne. Ludzie przyjeżdżają z południa, wynajmują kwaterę miesiąc przed, płaca jak za złoto, a trafia im się deszczowy i zimny tydzień. Wtedy chyba jedyną rozrywka jest impreza, tzn pochlej party.


No i naleśniki mi się upiekły, więc pora kończyć posta. Tak piszę dzisiejszy post w kuchni robiąc naleśniki na obiad.  Kucharka ze mną nadal jest beznadziejna, ale przez ten miesiąc z głodu nie umarliśmy :)
No to udanych wakacji!
Cieszcie się Słońcem póki jest :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz