środa, 4 lipca 2012

w strugach deszczu

Wróciłam z warsztatów filmowych. Dzisiaj byłam reżyser(z)em, miałam namawiać ludzi by odpowiedzili przez kamera na te dwa pytania. Tylko 2 osoby sie zgodziły na jakies 20 pytanych, podobno to nie jest jeszcze tak źle. Ciesze się, że zdecydowałam sie na te warsztaty mimo że zostałam wystawiona i poszłam kompletnie sama :D


 A drugie serduszko nadal puste.

Ostatnio po nacach męczą mnie przystojni italijczycy albo pewna osoba. Niewiem wogle z jakiej paki mam zowu takie shizy w nocy. Znów chodze jak niewyspane zombi. Chociaż zrobilam jedną mądra rzecz dzisiaj: kupiłam  babeczki do zrobienia z delekty. Jutro może je upieke


Musze pojechać do Józka  (Jyska) po kartonik albo jakieś opakowanie na pocztówki i listy. Weszłam w ten stan rzeczy kiedy zaczynaja mi sie walac po pokoju. Co najgorsze wpadaja mi za szafke. Lubie wieczorami usiąśc na parapecie i czytać/oglądac je. Ostatnio n apisała do mnei jakaś Amerykanka z Navary z zapytaniem czy chce z nia nawiązać znajomośc listowo-pocztówkową, napisałam jej adres. Ciekawe czy mi cos wyśle...

Mam faze tą piosenke...

2 komentarze:

  1. Też bym chciała byc na takich warsztatach filmowych mimo ,że nie wiem co się tam robi hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. warsztaty filmowe super sprawa! pytałaś tak ludzi z ulicy? ja tam bym odpowiedziała!:D

    OdpowiedzUsuń