sobota, 27 kwietnia 2013

:))

Właśnie wróciłam z wystepu FOWCÓW.B nie wiem co mam o nich powiedzieć. Strasznie cieszyłam się na ich występ i może dlatego nie jestem aż taka uchachana. Pare zmarszczek mi na pewno przybędzię, ale mój napad śmiechu nie trwał nonstop przez te 2 godziny. Zagrali skecz, który rozbawil mnie do łez we wczorajszym "dzięki bogu juz weekend" w TVP2, a mienowicie skecz o schronisku górskim i niedźwiedziu.


Podsumowując dzisiejszy dzień: brzydka, deszczowa pogoda; zrobione porządki; upieczone babeczki; próba nauczenia się państ i stolic Azji oraz Ameryki Południowej, zrobione 3 kolorowe koperty czekające na wysłanie; kolejny występ kabaretowy obejrzany no i kolejne autografy zdobyte.
W kazdym razie zwyczajna, ale i ciekawa sobota :)



Nie pisałam w tygodniu posta mimo że uzbierałam pare zdjęć z tego tygodnia. W czwartek wybrałam się rowerem na przemyśleniową przejażdzke rowerową z moim aparatem, który już ledwo zipie. Dlatego zdjęcia maja taką jakość jaką mają. Już w piatek planuję jechać z Tatą kupić lustrzankę. :)




Spotkałam tam małe statko łabędzi.  Nie wiem kto się bardziej bał one czy ja, ale chyba jednak ja. Nie wiedziałam ze łabędzie sa takie głosne i tak głośno prychają niczym wściekły koń. Jednak nie jestem aż tak odwazna, żeby czuć sie komfortowo w szczerym polu bez żadnej żywej duszy tylko z bandą jakiś 30 łabędzi i paru bocianów.
W każdym razie znalazłam tam spokój jaki od dawna szukałam. Jak tu nie zwariować? Co robić żeby zostać sobą? Szkoła absorbuje całe moje życie, pozbawia mnie wszystkiego co wyróżniało mnie od innych. Szkoła polega na szybkim zapamietywaniu informacji i zaliczaniu sprawdzianu. Nikt nie uczy nas mysleć, albo przynajmniej ja nie trafiłam na nauczycieli którym zależało by na tym aby nauczyć żyć świadomie.



Właśnie przeczytałam, ze tegoroczna NOC MUZEÓW, ma odbyć sie pod hasłem "skandynawia". Podoba mi się ta inicjatywa, choc tegoroczny motyw przewodni nie do konca mnie przekonuje. Kiedyś chcialam jechac do Norwegii, ale teraz wolę stanowczo cieplejsze klimaty. A wy uczesniczyliście kiedys w tego typu atrakcjach? Słyszałam te opinie, ze przez cały rok muzea stoja puste, a w tą jedna noc zwala się tam masa ludzi nie wiadomo czemu lepiej jest zwiedzac je w takim natłoku w nocy, ale jednak klimat jest zupełnie inny :)

sobota, 20 kwietnia 2013

sobotnie przemyślenia

Wczoraj miałam się pożalić na moją głupote, ale umówiłam się z kumpela z gimnazjum, bo nie gadałyśmy od wakacji. Poszłyśmy do kina na :straszny film V". Filmu wolę nie komentowac bo to nie sa całkowicie moje klimaty.


Dawno nie miałam takiej zabieganej soboty jak ta dzisiejsza. Do południa pojechałam z rodzicami na zakupy. Kupiłam mase bluzek i 3 pary spodni (w tym jedne w zeberke). No i pokłóciłam sie z mamą. Wczoraj z N. przeszłysmy sie po tczewskiej "galerii" i po rozmowie na rózne tematy stwierdziłam że pora kupic jakąś fajną sukienke, zważając że mój rocznik ma osiemnastki. Zawsze słysze to samo <Ale ty nie nosisz sukienek, a po drugie ty w nich źle wyglądasz>. Postanowiłam, że ostatni raz pojechałam na takie zakupy. Nie jestem na tyle silna psychicznie, żeby wysłuchiwac takiego gadania. Gdyby od zachcianek zależał wygląd byłoby ciekawiej.

Wschód słońca i mój kochany most lisewski (tczewski)
 
Wchodząc  do kazdej sieciówki w oczy rzuca się regal ze sportowymi ciuchami. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek coś takiego tam bylo. Te "sportowe" ciuchy miały taką cenę, jakbybyły co najlmniej z domieszka złotych nitek. Nie widziałam żadnej różnicy między tyli t-shertami za ponad stówe a tymi za 3 dychy po za inną metką, no i te kolorowe staniki. Zwróciłam na nie uwagę, ponieważ w Lidlu kupiłam sobie identyczny za 20zł zamiast 80zł. Nie nie jestem zazdrosna. Czuję sie zarzenowana tym kolejnym kultem piekna i sportu. Wchodzac do Empiku tez widze same ksiazki o dietach i sporcie dla amatorów. Na dodatek babcia mi powiedziała, ze wcale nie jestem chuda, ze mam tu i tak.  Nigdy nie byłam pewna siebie, a takie komentarze ze słów mamy czy babci nie poprawiają mi ani humoru ani nastroju.

Wisło dlaczego znów chcesz zalać mieszkańców?

Zawsze mogę liczyć na rower z ojcem. Jak zawsze nie skończylo się bez dodatkowych przerzyć. Ostatnio nie czuję sie pewnie na rowerze. Starzeje się kiedyś spędząłam całe dnie na podwórku a teraz... nawet nie chce tego porównywać. W planach było "kółeczko" przez 2 mosty na Wiśle. Gdyby została wysłuchana moja trafna uwaga, że Wisla ma wysoki poziom i pewnie cześć ścieżki jest zalana to nie musielibysmy się przecać półdrogi i jechać na około przez dosc ruchliwą drogę. I tak było fajnie. narobiłam pare zdjęć. Szkoda tylko, że parka łabedzi mi zwiała.
 

środa, 17 kwietnia 2013

weź ręce w swoje zycie :)

Złapała mnie nostalgia. Szkoła była sgtraszna, ale w środe jest jeden wesoły aspekt, który poprawia mi humor, mianowicie GITARA. Cos mnie podkusilo, żeby pójść szybciej na zajęcia z myslą, że dziecwzyna ktora powinna byc przedemna nie przyjdzie no i tak sie stało. Dawno tak nie gadałam z kimś dorosłym o moich planach na przyszlosc a w zasadzie ich braku. Mam wrażenie, że B. calkowicie mnie zrozumial. Wkurza mnie, że wszyscy dorośli krytykuja mój brak pomysłów na stydia, prace i reszte zycia.


Przechodziłam obok skejtparku i miałam wrażenie jakby jakaś część mnie umierała. Zbytnio nie wiem jak mam pogodzić deske, nauke, gitare i inne codzienne sprawy.


Myslalam kiedys nad sporządzeniem takiej listy. Może w ten łikend uda mi się ją ułożyć. W każdym razie postanowiłam sobie, że za bardzo marnuję weekendy. jedyny plan jaki wpadł mi do głowy to zrobienie planu, co mam do zrobienia.

A swoją drogą jak w języku polski mówi się na Weekend?

Macie może zrobioną liste pt.: Zrobić przed śmiercię? Co byście na niej umiescili?

wtorek, 16 kwietnia 2013

wkoncu wszystko się prostuje

Szkoda jest beznadziejna. Test druletni z matmy z podstaw (na szczescie) ale i tak już znalazłam mase bezsensownych błedów. Za to jutro szykuje mi się mały maratonik: 3 niemce, religia, w-f i gwódź programy a mianowicie 3 matematyki. Były skargi na nauczycielke do dyrektorki, więc teraz sie stara i chce nas wykonczyć na 3 lekcjach z rzędu.

 
Pierwszą rzeczą jaką robie po wejściu do domu jest wlączenie radia. Wpadam z plecakiem, w kurtce i rzucam się do radia liczac że akurat będzie leciało cos pozytywnego no i własnie dzisiaj przywitał mnie KULT.



Musze sie pochwalić właśnie Tatus kupił 2 bilety na mecz POLSKA-ARGENTYNA w siatke :)
Najwazniejsze że wszystko wychodzi na prostą. Sis raczje jutro już wraca ze szpitala, bo wszystko jest już okej.

sobota, 13 kwietnia 2013

uwięziona pomiędzy światami

Mam podły dzień, a w zasadzie pare ostatnich dni to koszmarny czas. Najchętniej wykrzyczalabym z siebie to wszystko co we mnie zalega, ale nawet na to nie mam siły. Stanowczo za pięknie było dotychczas. Myślałam, że jestem w miare silna psychicznie, lecz w chwalach takich jak te obecne strach przed pokazaniem uczuc mnie paraliżuje. Co jest ze mną nie tak?
Poszłam dzisiaj biegać bardziej, żeby choć trochę odetchnąć. Było by pięknie gdyby jakis idiota jeden z drugim nie zaczał mnie przedrzeźniać.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

śnieżny kwiecień

Widok z mojego okna 6:03

Musze wstawić dwa zdjęcia z dzisiejszego dnia...
Między tymi dwoma zdjęciami jest pare godzin róznicy  :)
Wiosno gdzie jesteś???

Widok z mojego okna 14:27


niedziela, 7 kwietnia 2013

mieszanka wybuchowa

Sobota. Nie wiem jak ją opisać.
Na 10 miałem mały "koncercik" gitarowy w mojej szkółce. Zaliczyłam małe kłopoty z aparatem. Więc już ppostanowione że kupuję lustrzanke, zastanawiam sie nad nikonem d3200.
Nie jestem zadowolona z występu, ale wstawiam aby motywowało mnie do pracy. Głównym powodem dla którego nie wykreciłam sie z tego była możliwosc przełamania mojej tremy. Stes znów mnie sparaliżował.

 
Potem urodziny M.  siedzialam tam jak na szpilkach. Leciała dokładnie taka muzyka, której nie lubię dupstep i inne całkowicie komputerowe kawałki. Stanowczo wolałabym pójsc na jakiś koncert niz na klasowo-rodzinne urodziny.

czwartek, 4 kwietnia 2013

poświateczny powrót do rzeczywistości

Szkoła Szkoła Szkoła. Jak wam minęły pierwsze dni po przerwie? Szczerze pisząc to już miałam dosyć siedzenia w domu . Nie mogła bym  żyć bez obowiązków. Nie daże sympatia ani mojej klasy ani szkoły, alle bez niej byłoby nudno. A tak to każdy dzien jest inny i przynosi cos nowego no i wajwazniejsze pozwala się rozwijać. Choć zwracając uwage na niektóre lekcje przeprowadzane przez nauczycieli którzy  sprawiają wrażenie jak by pracowali w szkole z przymusu to nie wiem.


Wczoraj powiedziałam na gitarze p. B, że w tym roku kończe nauke gry. W końcu zebrałam sie na odwagę by to z siebie wydusić. Po raz kolejny szkoła rujnuje mi zajęcia pozalekcyjne na których mi zalezy. W 3 klasie zamiast na takie bzdury (jak twierdza rodzice) pora zaczac wkoncu na korki z matmy i to 2 razy w tygodniu.
W sobotę mam i "koncert" w szkółce gitarowej i osiemnastke kumpla. Mam chytry plan poprosić kogoś aby mnie nagrał żebym mogła tutaj wstawić video, no chyba że będzie to całkowita kompromitacja. :)


I jak tu go nie kochać. Mój mały pasztek wkurzający mnie każdego wieczory i wiecznie proszący o moje jedzenie.
W końcu skończyłam pisać list do V. z Ukrainy. Tyle czasu to jeszcze nie spędziłam nad tworzeniem żadnego listu.

Piosenka, którą przesłał mi kolega z niemiec: