poniedziałek, 1 lipca 2013

3-1 Polska Polska Polska

Wczorajszy mecz był nie do opisania. Nie zabrałam ze soba lustrzanki, więc mam kilka zdjęć robionych telefonem taty.
Dla mniej zorientowanych. Na ten mecz czekałam od marca, a o meczu narzej kadry marzyłam od lat.

 

Na meczach w Polsce mamy zwyczaj śpiewać hymn "a cappella" sami kibice ile sił w przeponach. Pierwszy raz w życiu miałam autentyczne ciarki, nogi mi sie uginały, myslałam że tam padne z wrażenia a może wzruszenia? W każdym razie pierwszy raz w życiu cos takiego przeżyłam i już dla tego uczucia było warto jechać.

 

Nie wspominając już, że emocje w ostatnim secie były maksymalne. Dobrze, ze nie było tie-break'a bo nie wiem czy bym wytrzymała. Dość emocjonuje się meczami przed tv, ale na stadionie to zupełnie co innego.

 
Miło jest oglądać mecz i wrzeszczeć razem z innymi licząc do trzech, śpiewac wszystkie meczowe przyspiewki i inne zagrzewające piosenki i byc częścią biało-czerwonej fali.
 

Wracaliśmy pociągiem z 3 zapaleńców w przedziale. Dziewczyna ma bilety na wszystkie mecze ligi światowej rozgrywane z Polsce. Do Gdańska jechała ze Szczecina, chłopak z Warszawy, a pani z Kołobrzegu. Przez dobra godzine rozmawiali o meczu, potem o plus lidze i o transferach. Widać, że dośc głęboko siedzą w siatkówce.


Wychodząc z Ergo musiałam miec fotkę z plakatowym B.Kurkiem.
Inspirują mnie nasi siatkarze. Od razu mam ochotę i siłe na zmianę swojego zycia. W zasadzie chęc na zdrowy styl zycia i sport zaczęła się od fascynacji Skra B.
To był chyba najlepszy dzien moich wakacji. Wrocilam wykonczona, do tej pory mówic nie mogę, ale jestem szczęśliwa. :)

2 komentarze:

  1. Świetnie jest mieć jakąś pasję :)

    Obserwuję ;)
    hi-joan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać że interesujesz się sportem :)

    OdpowiedzUsuń