czwartek, 6 marca 2014

cały czas za miłością gna...

W końcu i mnie dopadło choróbsko. Do szkoły poszłam tylko na sprawdzian z matmy, którego de facto nie było, bo matematyczka ZNÓW zapomniała wydrukować zadań. Kto by się tam przejmował IIIe. Tym faktem w przyszłym tygodniu czekają mnie trzy sprawdziany z matmy, z całkowicie różnych działów. Jak nie my to kto inny sobie z tym poradzi? :)
Próbuję sobie wmówić, że nauczycielka to tez człowiek i może mieć swoje problemy, ale żeby umawiać się z nami na sprawdziany i dwa razy z rzędu nie skserować zadań?


Zauważyłam ostatnio, że coraz rzadziej tutaj piszę. Komputer ostatnio nie służy mi nawet do słuchania muzyki. Leży odłogiem w torbie, a ja nie mam kontaktu ze światem. Po szkole chwila ciszy jest na wagę złota.
Każdą moją głupią myśl, zamiast zostawić do rozwinięcia jej na blogu wysyłam sms'em do P. Nie wiem czy to lepiej czy nie.


Idąc do szkoły na cmentarzu minęłam pogrzeb. Niby nic dziwnego ale od 3 lat chodzę przez cmentarz (który graniczy z moja szkołą) i pierwszy raz zdarzyło mi się że przez moment wmieszałam się w tłum żałobników. Akurat grali na trąbce "Amazing Grace". Byłam w małym szoku. Zawsze myślałam, że to takie amerykańskie. Swoją drogą zawsze ta trąbka działała na mnie jak wyciskacz łez... I pewnie dlatego trąbka kojarzy mi się tylko z czymś smutnym i niemiłym.


Kwiatki już dawno wyrzucone, ale zdjęć nie było okazji wstawić wcześniej.


Czyżby byłby to kolejny polski hit? W ucho wpada na pewno. Sama stałam się jego ofiarą. Tylko tekst jest dla mnie jakiś taki... płytki? Może do mnie po prostu nie trafia jej przekaz.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz