niedziela, 16 marca 2014

życie na bateriach Duracell :)

Co niedzielę, mam w sobie taką energię że mogłabym góry przenosić. Niby nic nadzwyczajnego nie robię, ale znajduję czas i siłę na wszystko. Nie wiem czy to z powodu spędzenia soboty z P., czy po prostu całego dnia bez grama myśli o szkole, czy po prostu pięknemu słońcu i nadchodzącej wiośnie :) No dobra, to ostatnie raczej nie, bo wracając z kościoła padał dość rzęsisty grad.

Wpadłam na pomysł zrobienia playlisty. Spisu piosenek, z którymi mam jakieś wspomnienie, coś zmieniły, przy każdej nucie przed oczami pokazuje mi się obraz o którym nie chcę nigdy zapomnieć.



Nie jestem sama, ale czuję się samotna. Strasznie głupie uczucie. Niby wszyscy są w koło, ale tylko w sercu/głowie, a nie są tutaj obok. A dość często nadchodzą chwile kiedy ich potrzebuję. Już tyle ludzi przychodziło, odchodziło, wracało, ale nadal każda strata boli, a nawet obawa przed nią. Każdy zysk niesie za sobą jakąś stratę, a jeśli strata okaże się większa niż zysk?!?

Dzień zaliczę na pewno do tych udanych, po wykorzystanych w pełni. Odkurzyłam buty do biegania. Już sam ten fakt nastawia mnie pozytywnie. U.Bolt ze mnie żaden, ale sport to podobno zdrowie. Trzeba spalić ciasto, które sama upiekłam i nikt się nim nie otruł :) albo skutki sa widoczne dopiero po paru dniach :)


Może faktycznie za bardzo przeżywam szkołę... ale na prawdę zależy mi, aby pójść na studia. Najprostsza droga, lecz obecnie nie widzę innej. A jak się z kimś na coś umawiam, bo nienawidzę gdy ktoś nie dotrzymuje słowa. Zważając, że często w myślach staram sobie ustalić plan dnia. Siedzenie i nic nie robienie wpędza mnie w lenistwo i zdołowanie. Wkurza mnie jeśli ktoś rujnuje moje plany i przez to mam nieprzyjemne konsekwencje. Już nie wspominając, że tzw. "wyjebanizm" przenosi się na innych. Pamiętam jak w podstawówce mama mówiła, żebym trzymała się z tymi ambitnymi dziewczynkami. Uważałam to za głupotę, ale coś w tym jest. Gorzej gdy w twoim otoczeni znajdują się sami ludzie-wampiry.

Kolejka filmów do obejrzenia rośnie, a bez "męskiego ramienia wsparcia" chyba się nie obejdzie. Dopiero teraz wgłębiłam się w tegoroczne Oskary. W planach mam obejrzenie wszystkich nagrodzonych filmów i parę nominowanych. Na razie jestem po obejrzeniu pierwszej animacji "Pan Hublot". Nie powaliła mnie na kolana.


Wstałam rano z myślą, że dzisiaj pierwszy w tym sezonie wyścig F1. Było wiele negatywnych niespodzianek. Vettel odpadł z powodu problemów z bolidem, Hamilton z resztą też, głównie uwaga skupiona była na tych dwóch zawodnikach. Porywającej rywalizacji mi zabrakło, ale takie są wyścigi. Z resztą po wczorajszym przegranym półfinale PGE SKRY, kolejny nadmiar emocji jest nie wskazany. Walczyli, ale się nie udało... Mecz był ciekawy, ale wynik już nie :(
Dzisiejszy pojedynek wygrała Zaksa, znów nie po mojej myśli... Trzymałam kciuki za jastrzębski. Czasami zastanawiam się, co sprawia że jednym kibicuję, a drugim nie.

Chłopak S. zadał mi w piątek pytanie, które chodziło mi cały dzień po głowie. "CZYM JEST MIŁOŚĆ?" Swoją droga chłopak ma niezłe odpały...
Ale CZYM ONA W ZASADZIE JEST?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz