Na zegarku laptopa prawie 21 godzina, okienko w kalendarzu ustawione na wtorek 7 lipca 2015 roku. Posta wstawiam dopiero gdy przegotuję do niego zdjęcia. Ale dzisiaj mam potrzebę napisania. Chce mi się spać, ale nie aż do tego stopnia, żeby położyć się i zasnąć. Wczoraj gdy zasnęłam przy jakimś nudnym filmiku na youtube, którym molestował mnie P. obudziłam się dopiero o 5:20 kiedy to zadzwonił budzik uświadamiając mi że nadal jestem w ciuchach z wczorajszego dnia. To była już oznaka przemęczenia.
Na co dzień staram się nosisz zawsze na sobie 4 bransoletki: jedną niezdejmowalną czarno-żółtą z muliny i trzy silikonowe z Lotosu Trefla Gdańsk, Skry Bełchatów i z Gianta. W pracy, w pewnym momencie zorientowałam się, ze ich nie mam. A byłam przekonana że jeszcze rano były na moim nadgarstku, bo zwróciła uwagę na opaskę faceta z fc barcelony i dziewczyny z arki gdynii. Zwracam uwagę na takie pierdoły. Popytałam chyba wszystkich pracowników czy przypadkiem nikt ich nie widział, bo musiały mi chyba spaść kiedy zdejmowałam rękawiczki. Bez efektu... Musiałam się z tym pogodzić mimo, że do każdej z nich mam wielki sentyment.
Giant-to prezent od P.
Skra-to skra, nic dodać nic ująć
Lotos-to była ogromna niespodzianka bo kupił mi ją P. kiedy zabrał mnie do Ergo na mecz Skra-Lotos w lutym tego roku. Sam nosi taką samą...
Kiedy przyjechaliśmy na kwaterę i definitywnie okazało się, że nie leżą na biurku dotarło do mnie, że straciłam je na zawsze, a tu nagle P. mówi żebym zamknęła oczy i wyciągnęła rękę. Okazało się, że je znalazł. Że ktoś uczciwy znalazł je i położył na półce w sklepie. Mimo że nie były zbyt dobrze widoczne, szczęście chciało że znalazł je i mi oddał. Tak wiele radości mi to sprawiło, tak bardzo go wyściskałam i wycałowałam.
A po 9 godzinach pracy, pora na obiad z potem... siatkówka plażowa na wejściu numer 3 :) Jedno z moich ulubionych miejsc nad morzem. Od roku nie grałam w plażówkę, siatkówkę jak zwał tak zwał. Moja mikaska przez rok leżała na fotelu i się kurzyłą. Po raz kolejny przyświeciło nam szczęście i przypałętało się dwóch kolesi,. Była to zwykła odbijanka a nie mecz, ale stanowczo na nasza korzyść. Może to jeszcze nie to samo co mecze w Starych Jabłonkach, ale fajnie jest pobiegać za piłką po piasku. Moim łydkom, nogą wyjdzie to tylko na dobre. Dawno nogi tak bardzo mnie nie bolały jak dzisiaj.
Jest jeszcze jedna sprawa która chodzi mi po głowie. Kolega, a właściwie były współlokator przez kilka dni, uciekł... Zabrał pieniądze z miejsca pracy i uciekł, zabrał, ukradł jak kto woli. Nie potrafiłabym tak zabrać pieniędzy. Wiem, że z kasą z zasady jest zawsze źle, ale jednak jakieś zasady są, zważając żę ta kwota to było trochę ponad miesięczna pensja. Co ludźmi kieruje? Kradzieże produktów ze sklepów, okradanie ludzi na ulicy... Nie rób drugiemu co tobie nie miłe. Wydaje mi się to podstawową zasadą. Jesteśmy na siebie skazani. My ludzie żyjący w społeczeństwie. Od tego się nie ucieknie. Czy ktoś chce żyć z własnej woli w świecie gdzie człowiek człowiekowi wilkiem a zombi zombi zombi? Z zasady m,am zaufanie do ludzi. Różnie na tym wychodzę, ale nie uważam ze ktoś z zasady jest zły. Nie jestem w stanie tego zaakceptować... Żadnej kradzieży nie jestem w stanie zaakceptować, ale kiedy jest to osoba z którą się rozmawiało, spędzało czas...
Dzisiaj ludzie też zszokowali mnie jeszcze raz. Były sobie cztery osoba młoda ale już dorosła córka, matka kobieta dojrzała trochę podstarzała, ojciec na wózku i jakiś chłopak nie wiem brak, narzeczony to nie istotne. Córka robiła zakupy z tym ojcem na wózku, matka chodziła swoimi ścieżkami spotkali się przy kasie. Córka wyprowadziła ojca z kolejki i "zaparkowała" go tuż za kasą. I zapytała się go "tato czy tak może być?" zgodził się. Gdy przychodzi czas płacenia i pakowania zakupów, a trochę ich było. Facet chce wstać z tego wózka i im pomóc. Na to matka krzyczy na niego z tekstem: "Siadaj na ten wózek i tak już jesteś wystarczającym dla nas ciężarem!". Zmroziło mnie, że żona może tak powiedzieć swojemu mężowi. Autentycznie miałam ciarki. Jak można drugiej osobie, z która się przeżyło nie jedno powiedzieć coś takiego przy tylu osobach...
Czy na prawdę za dużo komedii romantycznych się naoglądałam? Czy na prawdę mam tak niepoprawne spojrzenie na świat? Czy wymagam za dużo?