wtorek, 1 października 2013

Padam na twarz, a w zasadzie to padam na na jakąkolwiek inną część mojego ciała.

Dzień zaczęłam od dwugodzinnej pracy klasowej z polskiego. Moja zmora, co wypracowanie pisanie na lekcji to pizda, już nawet nie jedynka, tylko pizda ewidentna pizda. No ile można pierwszy, drugi, czy trzeci raz, ale żeby za każdym razem? Może i jestem całkowitym antytalentem do pisania wypracowań. Na przekór wszystkim, lubię pisać. Lubię pisać historyjki, opowiadanka, a NIE WYPRACOWANIA NA PODSTAWIE FRAGMENTU TEKSTU GDZIE TRZEBA INTERPRETOWAĆ I WSTRZELAĆ SIĘ W KLUCZ. Mam nowego polonistę od września, może się zlituje i oceni moje wypociny chociaż na dwa... :)


Zamiast religii (jak zaplanuję sobie, że odrobię na niej zadanie domowe to muszą odwołać) mieliśmy spotkanie z K. Skibą. Wokalistą, czy tam członkiem Big Cyc. Nasza "elitarna" szkoła organizuje czasami spotkania z gwiazdami, ludźmi sukcesu. Miałam nadzieję, że dowiem się czegoś sensownego, ale znów się zawiodłam. Facet jest dla mnie nadal bez większego wyrazu.

No i na deser miałam jeszcze korki. W końcu matma i matura to obecnie mój priorytet i zapewne nie tylko mój. :)

Nie mam żadnych zdjęć, popadłam w całkowitą fotograficzną pustkę, ale za to muzycznie mam parę piosenek do powstawiania. Dzisiaj stawiam na Eneja. Chłopaków słucham, lubię, kocham, uwielbiam od jakiś 4 lat może jeszcze dłużej. 

To ja  zabieram się za "Granice" a w zasadzie do szczegółowego streszczenia. Przez książkę przebrnęłam jedynie przez 48 stron, a i tak nic nie pamiętam.

3 komentarze:

  1. Moja szkoła w przeciwieństwie do Twojej ma elitarność na poziomie zerowym ;d
    Też jestem zmęczona, życiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie też męką była praca z tekstem, mimo ze kocham polski, literaturę i pisanie wszystkiego i wszędzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. oj ja też miała wysoki poziom w szkole :)

    OdpowiedzUsuń