piątek, 22 listopada 2013

smutek ogarnia świat

Od poniedziałku czuję się jak zbity pies. Chciałam wylać wszystkie moje żale na blogu, ale nie byłam w stanie pisać. Wiem dramatyzuję.
Przeniesiono mecz SKRY z 28 grudnia na 27  listopada. I oczywiście rodzice nie pozwolili mi jechać, bo to w środku tygodnia, nie ważne że i tak nie ma lekcji bo próbne matury i remont szkoły. Już w zeszłym roku nie pojechałam bo spr z matmy. Nie wiem czy jestem zła czy po prostu strasznie smutna. W końcu wyszła racja po stronie matki, że nie mogę się tak jarać siatkówką to uczennice liceum to siedzę 24 godziny na dobę przy książkach.


Co zamknę oczy to albo siatkówka mi się śni albo P.  Nie wiem już co mnie bardziej smuci. Fakt, że nie pojadę na mecz o którym marzę od roku (tak od roku o nim myślę), czy myśl że P. siedzi sobie 48 km stąd i widzę go parę godzin w sobotę jeśli dobrze pójdzie.


Jakiś czas temu chyba w okresie ME w siatkówce (wrzesień) napisałam listy z prośbą o autograf do 3 zawodników. Od M.W. dostałam miesiąc temu, a dzisiaj znalazłam w skrzynce odpowiedź od P.Z. Na domiar złego właśnie w czasie, kiedy sama myśl o siatkówce wywołuje u mnie żal, a wszystkie gadżety związane z nią wylądowały w kartonie na górze szafy, żeby mnie coś nie podkusiło i żebym ich nie zniszczyła :)


 Właściwie to nie poszło tylko o siatkówkę. Wiadomo bardzo mi szkoda tego meczu, bo w końcu moja sportowa miłość i okazja do porobienia zdjęć. Dwa w jednym. Argument ojca był najlepszy "pojedziesz na inny mecz, przecież to żadna różnica". Właściwie to żadna różnica czy oglądam jak chłopacy z klasy grają w siatkę na w-fie czy profesjonaliści na wielkiej hali, gdzie emocje są zawsze ogromne.


Coraz rzadziej sięgam po aparat. Taka ochota mnie czasami nachodzi. Cały dzisiejszy dzień myślałam o tym, że się stęskniłam za współpracą z moim Nikonkiem. Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem kupca jakiejś dobrej książki o fotografii w empiku, tylko u nas wszystkie książki wyglądają jak po ataku bomby atomowej. Ludzi tam przychodzą tylko by je pooglądać lub pomacać i pognieść kartki.


 Czuję że czas przelatuje mi miedzy palcami. Od weekendu do weekendu żeby się spotkać z P. a codziennie wisimy na fejsie i piszemy, choć mnie to trochę deprymuje. Z okazji iż lekcje dzisiaj były skrócone, a ja siedziałam sama w domu. To przy kieliszku wina zabrałam się za robienie kopert. Tak żeby się czymś zająć i nie oszaleć.
Czuję się człowiekiem drugiej kategorii na tle klasy. Wszyscy sobie opowiadają o imprezach, a ja? Żyję szkoła, dom, szkoła, dom. Ze wszystkiego co lubię/lubiłam musiałam zrezygnować bo przecież MATURA, MATURA, MATURA. RZYGAM MATURĄ!!! W przyszłym tygodniu zaczynają się próbne, na razie pełen spokój.


Zdjęcie tylko poglądowe. Zaczęłam wczoraj A6W. Znaczy wróciłam do niego po dłuuugiej przerwie. Jeśli już jest ten ktoś, to sama ta myśl motywuje mnie do działania. Czekoladzie mówię stanowczo NIE, no dobra może nie całkowicie ale ograniczam :)
Trochę posmęciłam, posmęciłam i od razu mi lepiej...

I piosenka prosto z moich głośników: 


4 komentarze:

  1. rób czesto zdjecia sobie bo jestes piekna <3

    OdpowiedzUsuń
  2. też chcę taki brzuch <3
    no mam nadzieję, że będzie dobrze..
    Tobie także życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra powaga - wysyłałaś koperty na adres klubu? chyba mam ochotę wzbudzić zazdrość w koleżance i poprosić o autograf Conte :D
    w sumie to miłe ze strony klubu, że przekazują koperty zawodnikom, i zawodników, że podpisują milion pięćset sto dziewięćset kartek/zdjęć...
    o, matko... A6W to wyzwanie dla wytrwałych. osobiście się za to nie zabieram, bo wysiądę po pierwszym dniu xd życzę wytrwałości! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysyłam na adres klubu i na górze dopisuję imię i nazwisko konkretnego zawodnika. :) do koperty oczywiście dołączam koperte zwrotną ze znaczkiem :)

      Usuń