Fiszki...
Coraz popularniejsze wśród moich ambitniejszych znajomych. Większości kojarzą się pewnie z nauką języków, lecz coraz więcej zaczynam słyszeć o stosowaniu ich np. do historii.
Wczoraj cos mnie podkusiło i sama je zrobiłam z myśla o niemieckim. Niby mozna kupic juz gotowe, ale wydaje mi sie to bezsensu. Kupuje cały kartonik nie wiedząc jakie słowka są w środku, a tak to pisze na nich co chce. Do tego jak pisze to utrwalam sobie (przynajmniej mam taka nadzieje).
Teraz przede mną najtrudniejsza część zadania: codziennie je oglądać i czytać. Nie mam na razkie pomysłu na pojemniczek na nie. Trzymam je w okragłej puszcze po cukierkach. Kupne fiszki mają ten pluz, że ją w wymiarowym pudełeczku z przegrutkami na kolejne dni itp.
A co wy myslicie o tym sposobie na nauke?
Słuchałam dzisiaj (tak jak co niedziel) w Zet'ce "Świat według blondynki". Dzisiaj było o Portugalii, gdzie B. Pawlikowska była w tym tygodniu. NIe wiem czemu, ale Portugalia chodzi mi po głowie od pół roku. Po dzisiejszej audycji mam ochote jechac tam jeszcze bardziej :D
Mam od jakiegos czasu dobry humor, a dzisiaj gdy dowiedziałam sie, żę R. Kubica wrócił do rajdów to bana nie schodzi mi z twarzy. Uwielbiam słuchac o ludziach którzy nie poddaja się NIGDY. Musze się przyznac że wątpiłam w jego powrót. Jestem z nim całym sercem... ♥
pierwszy raz słyszę o takim pomyśle.
OdpowiedzUsuńdziękuję *w*
OdpowiedzUsuńobserwujemy? ^^
Dla mnie samodzielne zrobienie fiszek to już... sprawa przegrana ;) Korzystam tylko z kupionych :P I te ze sklepu działają :D
OdpowiedzUsuńRównież cieszy mnie powrót Kubicy!
Fiszki - faktycznie (subiektywnie oczywiście) pomagają, tylko żeby mi się chciało je robić :/ W dodatku jak pomyślę, ile papieru mi na nie zejdzie, zaraz widzę te padające drzewa w lesie :D
OdpowiedzUsuńZazwyczaj powstaje lista na całego na jednej karteluszce - skutkiem czego (jako wzrokowiec) nie pamiętam dokładnie znaczenia, ale kolejność - idealnie - a nie o to chodzi...
Pozdrowionka!