piątek, 17 maja 2013

jak mus to mus, ale ja wolę dżem :)

Muszę się pochwalic moimi ostatnimi dokonaniami kulinarnumi. Stałam się obserwatorką kilku kulinarnych blogów dotyczących wege życia, lub poprostu zdrowego jedzenia. Przepis znalazłam tutaj: http://my-reality-dietetycznie.blogspot.com/2013/05/placek-tarta-otrebowa.html


Próbowałam też zrobić ze szpinakiem, lecz stanowczo bardziej smakuje mi ten . Moja mam jest innego zdania. Przecież nie mogłybyśmy się zgodzić choć raz.
Szukaj coraz to więcej okazji, żeby jak najdłużej byc po za "domem". Nie wiem jak wytrzymam ten weekend. Już ponad 2 tyg ta cisza wisin w powietrzu. Czuję się jak po środku frontu falki. Jedna strona atakuje drugą, a ja stoje pomiędzy tymi pociskami które ćwiszczą mi przy uszach.



Musiałam zrobic zdjęcie, naszego małego jam session. Przepraszam moich sąsiadów, ze musieli tego przystkiego wysłuchiwac.
Jestem z siebie dumna. W końcu się przełamałam, wytarłam z niej kurz i poszłam sprawdzić czy potrafię się jeszcze odpychać, a o ollie to juz nawet nie marzyłam. Chyba ta przerwa była mi potrzebna. Tęskniłam na dźwiekiem rozwalonych łożysk i moich krzywych kółek.


Od wczoraj w głowie siedzi mi ta piosenka. Usłyszałam ją wczoraj w Dr. Housie. Narzekałam na poczatek tego sezonu, ale koniec strasznie mi sie spodobał. Nie wiem czemu, ale Gregory strasznie mnie intryguje w pozytywnym tego aspekcie.

1 komentarz: