czwartek, 28 listopada 2013

Nadal w wirze matur

Ogłaszam wszem i wobec że się poddaję.
Polski zawaliłam kompletnie
Matematyka mam nadzieję, że do 30% dobiję
Niemiec myślałam, że jakoś poszło, ale sprawdzając odpowiedzi, już wiem, że nie poszło
Jutro jeszcze rozszerzenie, do którego nawet nie chce podchodzić, bo wiem jaki będzie efekt.
Szkolnie jestem nad przepaścią. Pora się cofnąć, póki jeszcze czas. Dwa kroki do tyłu, krótki rozbieg i skok na drugą stronę.


Wczoraj był ten dzień, który wkurzał mnie od ponad tygodnia. Mecz Skry w Gdańsku, na którym nie mogłam być bo rodzice. Jako argument na wszystko (niestety). Wkurzona była niemiłosiernie. Szok, że nikomu krzywdy nie zrobiłam :P
Było minęło. Skrowe rzeczy już wróciły na swoje miejsca. Jutro może W KOŃCU ramki wylądują na ścianie.
A. jeszcze pocieszyła mnie, podarowując mi plakat atakującego Trefla J.Jarosza. Po tak długim czasie drzwi do pokoju są kompletne i już światło nie będzie mnie denerwować :)
A. wielbię Cb!!! Jesteś moim bohaterem! No i dziękuję za wkręcenie mi takiej siatkarskiej zajawy :))

moje drzwi kiedy dowiedziałam się, że nie jadę na mecz i moje drzwi obecnie

Wczoraj zabrałam się do marketu, właściwie tak dla rozrywki, ale celem podrzędnym były kartki świąteczne. Na wejściu przywitały mnie 3 stojaki. To zaszalałam.


Kupiłam ilość tak na oko. Właściwie to niby wybór był spory, ale chyba jestem za wybredna. Teraz muszę zdobyć parę adresów, resztę wypisać i udać się na pocztę.
Bawicie się w tradycyjne wysyłanie kartek świątecznych? Chyba udało mi się w to wkręcić parę znajomych.


Siedzę sama w pokoju. W głośnikach leci muzyka, za drzwi głosy domowników, a ja czuję się samotna. We mnie nadal panuje cisza.
Wcześniej było dobrze, potem poznałam Cb i było wspaniale, ale teraz dobrze jest tylko w soboty. Czemu jak jesteś potrzebny to Cie nie ma? Za dużo rozmyślań, wracam do robienia świątecznych kopert. Jakiś pożytek z tego przynajmniej będzie.

wtorek, 26 listopada 2013

próbne testy, próbne życie

Próbna matura z polaka.
jestem zawiedziona i rozbita. Tak tragicznie jeszcze żaden egzamin mi nie poszedł. Zawsze byłam noga z polskiego co na pewno nie jest mój przedmiot. Powinnam się cieszyć, że nie dali żadnego wiersza do interpretacji, ale czytanie ze zrozumieniem i tak mnie powaliło na kolana, a o wypracowaniu nawet pisać nie będę.
Wniosek jest jeden. Musze się przyłożyć do polskiego. Do prawdziwej matury jeszcze 5,5 miesiąca. Próbnej na pewno nie zdałam, nie dociągnę do 30%.


W sobotę robiłam porządki w szufladzie, ponieważ znów zginęły mi piosenki na gitarze. Znalazłam mój stary zeszyt formatu A4. Nie wiem co myślałam robiąc go, bo było to parę lat temu.  Tak zwane czasu gimbazy... :)


Z okazja zbliżających się świąt postanowiłam wysłać kartki świąteczne.  Żałuję, że zanikła ta tradycja. A wy wysyłacie kartki? trochę wysiłku będzie kosztować mnie dokopanie się do niektórych adresów.

sobota, 23 listopada 2013

szczęśliwa jednak rozdarta między dwa światy

Kochany P.
Za pewne trafisz tutaj prędzej niż później.
Nie wiem co powinnam napisać, ale proszę postaw się na czasami na moim miejscu, spróbuj spojrzec od czasu do czasu na świat z mojej perspektywy :)
Marudziłeś, że nie wspominam w moim internetowym świecie o Tobie, to po dzisiejszym dniu zasłużyć na porządną  wzmiankę :)
Dziękuję Ci bardzo za dzisiejszy dzień ♥
Znów wróciłam do książki "Delirium" tylko dlatego, że tak utożsamiam się z bohaterką, a Alex jest tak podobny w moich oczach do Cb.


Prowadziłeś istną rewolucję w moim życiu. Dzięki Tobie stoczyłam poważną bitwę między sercem a rozumiem i mam nadzieję, że wróciłam z niej na tarczy.
Wiem że doprowadzam Cię do szału, ale staram się :) tyle tylko mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie Mój Ty Święty Mikołaju...
Każde słowo które chcesz usłyszeć ciężko przechodzi mi przez gardło, dobrze wiesz jaka jestem, nigdy tego nie ukrywałam przed światem że jestem oschła i raczej wredna.
Dziś zaczyna się kolejne odliczanie do następnej soboty, albo przynajmniej do wieczoru następnego dnia by popisać ze sobą tak po prostu, zamiast rozmowy w cztery oczy.
Jest mi tak ciężko, smutno, ale z drugiej strony jestem tak szczęśliwa. Po raz kolejny jestem jedna strona mnie kłóci się z drugą. Widocznie jestem skazana na odwieczną walkę "dobra" i "zła". :)



piątek, 22 listopada 2013

smutek ogarnia świat

Od poniedziałku czuję się jak zbity pies. Chciałam wylać wszystkie moje żale na blogu, ale nie byłam w stanie pisać. Wiem dramatyzuję.
Przeniesiono mecz SKRY z 28 grudnia na 27  listopada. I oczywiście rodzice nie pozwolili mi jechać, bo to w środku tygodnia, nie ważne że i tak nie ma lekcji bo próbne matury i remont szkoły. Już w zeszłym roku nie pojechałam bo spr z matmy. Nie wiem czy jestem zła czy po prostu strasznie smutna. W końcu wyszła racja po stronie matki, że nie mogę się tak jarać siatkówką to uczennice liceum to siedzę 24 godziny na dobę przy książkach.


Co zamknę oczy to albo siatkówka mi się śni albo P.  Nie wiem już co mnie bardziej smuci. Fakt, że nie pojadę na mecz o którym marzę od roku (tak od roku o nim myślę), czy myśl że P. siedzi sobie 48 km stąd i widzę go parę godzin w sobotę jeśli dobrze pójdzie.


Jakiś czas temu chyba w okresie ME w siatkówce (wrzesień) napisałam listy z prośbą o autograf do 3 zawodników. Od M.W. dostałam miesiąc temu, a dzisiaj znalazłam w skrzynce odpowiedź od P.Z. Na domiar złego właśnie w czasie, kiedy sama myśl o siatkówce wywołuje u mnie żal, a wszystkie gadżety związane z nią wylądowały w kartonie na górze szafy, żeby mnie coś nie podkusiło i żebym ich nie zniszczyła :)


 Właściwie to nie poszło tylko o siatkówkę. Wiadomo bardzo mi szkoda tego meczu, bo w końcu moja sportowa miłość i okazja do porobienia zdjęć. Dwa w jednym. Argument ojca był najlepszy "pojedziesz na inny mecz, przecież to żadna różnica". Właściwie to żadna różnica czy oglądam jak chłopacy z klasy grają w siatkę na w-fie czy profesjonaliści na wielkiej hali, gdzie emocje są zawsze ogromne.


Coraz rzadziej sięgam po aparat. Taka ochota mnie czasami nachodzi. Cały dzisiejszy dzień myślałam o tym, że się stęskniłam za współpracą z moim Nikonkiem. Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem kupca jakiejś dobrej książki o fotografii w empiku, tylko u nas wszystkie książki wyglądają jak po ataku bomby atomowej. Ludzi tam przychodzą tylko by je pooglądać lub pomacać i pognieść kartki.


 Czuję że czas przelatuje mi miedzy palcami. Od weekendu do weekendu żeby się spotkać z P. a codziennie wisimy na fejsie i piszemy, choć mnie to trochę deprymuje. Z okazji iż lekcje dzisiaj były skrócone, a ja siedziałam sama w domu. To przy kieliszku wina zabrałam się za robienie kopert. Tak żeby się czymś zająć i nie oszaleć.
Czuję się człowiekiem drugiej kategorii na tle klasy. Wszyscy sobie opowiadają o imprezach, a ja? Żyję szkoła, dom, szkoła, dom. Ze wszystkiego co lubię/lubiłam musiałam zrezygnować bo przecież MATURA, MATURA, MATURA. RZYGAM MATURĄ!!! W przyszłym tygodniu zaczynają się próbne, na razie pełen spokój.


Zdjęcie tylko poglądowe. Zaczęłam wczoraj A6W. Znaczy wróciłam do niego po dłuuugiej przerwie. Jeśli już jest ten ktoś, to sama ta myśl motywuje mnie do działania. Czekoladzie mówię stanowczo NIE, no dobra może nie całkowicie ale ograniczam :)
Trochę posmęciłam, posmęciłam i od razu mi lepiej...

I piosenka prosto z moich głośników: 


sobota, 16 listopada 2013

ale niech slowo kocham jeszcze raz usłysze

Cóż za ironia losu, po raz kolejny chciałam nawiązać bliższy kontakt z Panem Tadeuszem, a on o mało mnie nie zabił spadając na mnie z najwyższej półki tzn. książek zakurzonych, ciekawych.

Tekst ten to właśnie fragment z 8 księgi. 


Właśnie wróciłam z Brach..., od P.
W co się wkręciłam. Stojąc na peronie w jego ramionach czułam, że wszystko się wali. Cała rzeczywistość się rozmazuje i traci kolor. Czemu jak już kogoś poznałam, na kim mi bardzo zależy to musi nas dzielić 48 kilometrów po torach. Niby nic, gdyby droga nie miała w sobie godzinnego stania na dworcu między wysiadką z jednego pociągu i wejściem do drugiego.
Ale i tak czuję, że jest dobrze, bardzo dobrze :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

wolność jest słodka





ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI,
 czy tylko dzień wolny od szkoły dzięki historycznym wydarzeniom?


Takie dni jak dzisiaj wzbudzają do refleksji, przynajmniej mnie. Od rana słuchałam radiowej trójki, a tak audycje były iście patriotyczne. Sama polska muzyka, która tak uwielbiam, z dawnych lat. Jak to wczoraj powiedział P. zatrzymałam się technologicznie na XVII wieku, więc muzycznie tez jestem do tyłu o te 500 lat :)





Właśnie wróciłam z CKIS'u (tzw. domu kultury). Bilety były darmowe, ale odebrałam je już miesiąc temu, a miejsce miałam i tak w połowie sali. Średnia wieku na widowni była koło 60-tki, a ludzi w moim wieku była dosłownie garstka. A szkoda, bo wszystko było dopięte na ostatni guzik, pewnie dlatego że znalazł się sponsor.





Program był nadzwyczaj ciekawy. Przywitały mnie patriotyczne babeczki i gorąca czekolada. Potem występ tczewskiego chóru, rozmowa z rysownikiem Z. Jujką, film animowana historia Polski, koncert fortepianowy G. Giel i finałowy koncert S. Soyki. na koniec był jeszcze biało-czerwony tort.





Głównym powodem dla którego ludzie przyszli był koncert S. Soyk'i. Ja jednak chciałam iść choć raz poczuć tą atmosferę i trochę się zawiodłam. Koncert jeden czy drugi był genialny. Nadal mam w pamięci pierwszy mecz reprezentacji w siatkówkę i hymn polski. Na samo to wspomnienia znów mam autentycznie ciarki na całym ciele i łzy cisną mi się do oczu. Nie wiem jak to możliwe. Do momentu aż taka tego nie poczułam kompletnie nie rozumiałam o co w tym chodzi.W zasadzie do dzięki meczom poczułam się bardziej Polską? Patriotką? Coś się zmieniło.





Flaga oczywiście wisi na balkonie. Pamiętam jak miałam kilka lat i krzyczałam na tatę, żeby tego nie robił bo to wiocha i "koledzy" z podwórka się śmieją. Na mojej ulicy wiszą tylko dwie. Moja i sąsiadów zza ściany. Sąsiad nawet poszedł na uroczysta msze i całe nudne urzędowe obchody, bo tak mu kazało serce. Od jakiś 5 lat pracuje za granicą. Trochę mnie to zwaliło z nóg. Spotkanie z prawdą zwykłego człowieka boi.


Piosenka "życie to krótki sen" wywołała u mnie łzy. Cały koncert był głęboki, uroczy genialny. Ostatnio coraz częściej w głośnikach leci u mnie poezja śpiewa, której kiedyś bałam się jak ognia. Ale jednak to co dzisiaj usłyszałam na własne uszy, przebiło masę koncertów. Zauważyłam, że telewizja kompletnie mnie nie wzrusza, uodporniałam się na szklany ekran. Codziennie jesteśmy bombardowani tyloma wiadomościami smutnymi, wesołymi, tragicznymi itp. Nawet muzyka w tv nie jest już dla mnie wartościowa. Dopiero żywa muzyka potrafi mnie otworzyć.


niedziela, 10 listopada 2013

rush - wyścig





Wróciłam do domu po małym maratonie z P. po mieście. Bite 9 godzin chodziłam z nim, gadałam, śmiałam, przepychałam itp. Bardzo miły dzień, tylko czuję jakby zaraz nogi miałyby mi odlecieć. A żarówka nad moją głową nadal się przepada i już 4 wieczór z rzędu mruga :)





Najważniejszym punktem dnia było kino. Tak dawno nie byłam w prawdziwym kinie na filmie. A tym bardziej cieszę się, gdyż jest to film który chcę obejrzeć od dłuższego czasu i na prawdę się na niego nakręciłam.

Po filmie mam mieszane odczucia. Podobał mi się bardzo, P. również. Historia iście filmowa. Może jakbym nie znała jej wcześniej to byłabym jeszcze bardziej wciągnięta w akcję. Chętnie obejrzę go jeszcze raz, a nie tylko raz. Jest to chyba najlepsza aprobata dla niego.
Jedno co mi się nie podobało to postać J.Hunt. Odebrałam go jako złą postać. Odniosłam wrażenie że film go krytykuje i neguje. Zważając że jest to film biograficzny, a osoba nie żyję to czuję się trochę zmieszana tym faktem. Może nie nazbyt, ale jednak film przyznaje życiową racje Niki'emu. Nie chcę oceniać ich jako osób.


Motyw śmierci tak często pokazywany w filmie. I ciągłe powtarzanie Niki'ego, że uznaje zagrożenie tylko w 20% i ani procenta więcej. Wyścigi 40 lat temu mają się ni jak do tych obecnych. Wtedy był to wyścig, chociaż jestem bardzo krytycznie nastawiona do całkowitego braku bezpieczeństwa. W dzisiejszej F1 nie ma miejsca na nic. Rozumiem że bezpieczeństwo przede wszystkim, ale jednak to sa ludzie a nie tylko roboty do zdobywania kasy dla swoich teamów. Każdy odejście od reguły np. kręcenie boczków bolidem przed kibicami, czy branie flagi do bolidu to już przewinienie i kara pieniężna. Nie wiem dokąd to zmierza, ale mnie to coraz bardziej odpycha.


Film polecam z całego serca. :)

sobota, 9 listopada 2013

sobotni szczypiorniak





W końcu wyciągnęłam ojca na mecz, żeby przetestować obiektyw. Ojciec miał z kim iść, a ja miałam okazje do focenia.
Zdjęcia robiłam obiektywem 55-300. Szału nie ma, ale część osób mnie nastraszyła że nie nadaje się do hal sportowych. Zdjęć kompletnie nie obrabiałam, bo ostatnio całkowicie mnie do tego nie ciągnie.





O meczu nie jestem w stanie nic napisać. Kompletnie się na tym nie znam, a za damskimi sportami raczej n ie przepadam. najważniejsze że tczewski zespół wygrał 24-22.
Czuję mały niedosyt, gdyż nie zdążyłam obejrzeć meczu Skra - Sovia do końca, gdyż musiałam wychodzić na ręczną. 3.5 seta było pokazem rewelacyjnej gry, której tak dawno nie oglądałam. Zazdroszczę kibicom, którzy byli światkami tego na hali.






Tak dawno nie robiłam zdjęć. Coraz częściej przyłapuję się na tym, że nie wyciągam aparatu bo tak jakoś mi wstyd. Nie wiem jak to opisać. Po prostu wstydzę się nawet nie wiem czego, ale tak jest. Nie mam tej pewności, którą powinien mieć fotograf. na drugiej połowie już go wyciągnęłam i nawet wkręciłam dłuższy obiektyw. bardzo dobrze że się zdecydowałam.






Jak zawsze oberwałam piłką, to już chyba jakaś tradycja. Na siatkarskiej rozgrzewce  mikasa leci wprost na mnie kiedy robię zdjęcia, ale jak już rzucają w publiczność piłki czy koszulki to nigdy do mnie.
Az tu dzisiaj, kiedy z całych sił nie chciałam zostać wylosowana przez rzucenie do mnie piłki, sama wpadła mi w rękę i musiałam brać udział w "konkursie". Okazało się że było nas 5 nieszczęśników i rzucaliśmy karniaki bramkarce. Jako że się nade mną zlitowała i nad jeszcze jedną dziewczyną dostałyśmy w nagrodę: wejściówkę dla dwóch osób na jakieś przedstawienie do domu kultury.


Jutro zapowiada się ciekawy dzionek. Umówiłam się z P. Lekcji na poniedziałek nie trzeba odrabiać i jeszcze w planach jest kino.
Jedno czego żałuję, że jeszcze nie powiesiłam ramek na ścianie i szybko na to się nie zapowiada, bo tata czasu nie ma, a sama za wiertarkę się nie zabiorę.

piątek, 8 listopada 2013

byle do piątku, a tu piątek

jestem Ruda :)
Na razie to tylko szamponetka, nie wiem co będzie dalej :)
P. się nie podoba, ale chyba najważniejsze żebym to ja lubiła swój kolor. Dzisiaj do kina wchodzi film "WYŚCIG" planuję w niedziele się na niego wybrać. Mam nadzieję, że czeka mnie duże zaskoczenie i zauroczenie tym filmem. Staram się nad zbyt nie nakręcać, ale chyba już sobie wmówiłam, ze będzie świetny.


"W wyimaginowanym przez nas świecie każdy mówi to, co chcemy, żeby powiedział, i dzięki temu my też możemy być tacy, jacy chcielibyśmy być, i mówić to, co nam się podoba"


Nadal czytam "Anie z Avonlea" jak na uczennice klasy maturalnej może mało ambitnie, ale wcześniej jakoś się nie złożyło, aby wyjąć ja z półki.
Chodzę do tej "elitarnej" szkoły jak to większość nauczycieli ma mniemanie o niej. Ale żeby szkoła była elitarna musi mieć i uczniów na poziomie i nauczycieli. Dzisiaj na gegrze (moim rozszerzeniu) facet gadał o transporcie bananów i firmach zajmujących się nim.  Na banany patrzeć już nie mogę, 45 minut o nich słuchałam...  Ten człowiek kompletnie nie nadaje się na nauczyciela, nic nie przekazuje a jeszcze sam się męczy bo to nie jest praca dla niego. Wszyscy boją się tej matury ze mną na czele. Z lekcji nikt nic nie wynosi, a tylko wymaga. A najlepsze jest to że materiał z lekcji w ogóle się nie pokrywa z podręcznikiem. No nic z nauczycielem nie wygrasz.


wtorek, 5 listopada 2013

nic nie może przecież wiecznie trwać

"nic nie może przecież wiecznie trwać
za miłość przyjdzie nam kiedyś tez zapłacić..."

Nie wiem co myśleć. Czasami mam wrażenie, że jestem szczęśliwa. Ale czy to ma jakiekolwiek prawo bycia? Spotkałam go, ale czy to jest ten którego szukałam? w zasadzie to nawet nie szukałam. Sensacja na pół miasta. Nieczuła, egoistyczna Daria w końcu znalazła desperatę który chce z nią być, a może tylko udaje?


piątek, 1 listopada 2013

Wszystkich Świętych








Mam dość tego nacisku medialnego. Wszyscy wspominają zmarłych, jestem tak wewnętrznie przybita. Nie mam żadnych grobów, mam strasznie małą rodzinę z beznadziejnymi relacjami międzyludzkimi. Byłam dzisiaj na 2 godzinnym obiedzie u dziadków i wszystkiego mi się odechciało. Pomyśleć sobie, że kiedyś to lubiłam.
Te szaleństwa pod cmentarzami to jest jakiś obłęd. Nie widzę w tym nic wartościowego. Skoro ktoś chce się modlić to polecam mu cisze, a nie gwar, hałas, szaszor i presje innych na cmentarzu. Może kiedyś to zrozumiem? Dzisiaj jest to dla mnie kompletny bezsens.


Jutro umówiłam się z P. boję się co z tego wyniknie. Tydzień miałam wyjęty z życia, bo siedziałam na fejsie i z nim pisałam.Ale czy ja tego chce? Co będzie to będzie. Mam nadzieję, że rozejdzie się po kościach :)


Mam strasznego kaca moralnego. Od kiedy babcia jest w moim mieście w ośrodku, byłam o niej tylko raz. Pora najwyższa to zmienić. Pora zacząć robić to co uważam za słuszne, a nie przejmować się tym co mówi kobieta której już chyba nigdy nie zrozumiem.


Nie wiem co mnie wzięło na zdjęcia ze świeczkami.



Dżapońska korespondencja

 W środę wróciłam z seansu filmowego (blisko mnie otworzyli klub filmowy). Film mnie nie porwał, więc nie będę sobie nim głowy zawracać :)
Najważniejsze w tym było to, że gdy wróciłam na moim biurku leżała koperta z japońskimi znaczkami. To znak, że Erina mi odpisała :)) Te kilka ostatnich listowych niepowodzeń zniosłam, a teraz taka radość. Jestem tak zauroczona jej listem.



W kopercie znalazłam:
-6 kartek listu, tak dobrze przeczytaliście napisała list na 6 kartek
-dwie prześliczne pocztówki
-drewnianą japońską zakładkę która podbiła moje serce



Mam znów ten sam problem, co jej wysłać. Zawsze jak dostanę coś co mi się strasznie podoba, czuję wewnętrzny obowiązek wysłania jej również czegoś extra. 


Znów się brutalnie chwale światu, ale list wprawił mnie w dobry humor na następne 3 dni :)