STYCZEŃ
Sylwester z P.
Potem ferie (miałam uczyć się do matury) ale P. siedział u mnie przez tydzień.
Pierwszy taki nasz długi pobyt razem :) i pierwsze wspólne zdjęcie
LUTY
Walentynki i oddanie krwi (zamiast sprawdzianu w matmy)
MARZEC
kompletnie nic mi się nie kojarzy, brak zdjęć, brak wspomnień...
KWIECIEŃ
koniec liceum, pożegnanie z nim raz na zawsze i nie tylko z nim
MISTRZOSTWO POLSKI ZDOBYTE PRZEZ SKRE BEŁCHATÓW!!!
MAJ
matura: polski, matma, niemiec, matma, gegra a potem ustne...
CZERWIEC
Wyjazd do Stegny, najkrótsze 3 dni w moim życiu :)
Kolejne 3 dni u P. po co siedzieć w domu gdy można w Brach :)
Mecz szczypiornistów Polska-Hiszpania w ERGO ARENIE
Zdjęć moc, całe 4 zdjęcia :)
A wszystko dzięki PKP (Poczekaj Kiedyś Przyjadę).
Mecz wygrany to przede wszystkim, a MVP Marco Falaschi :)
Czyli wszystko tak jak powinno być.
Świąteczny nastrój i stanowczo dzięki temu spotkaniu zaczął mi się udzielać.
Bieganie w czapeczce św. Mikołaja jest stanowczo dla mnie :)
a szczególnie te uśmiechy mijających mnie ludzi są urocze
W dzień meczu minęły 14 miesiące od kiedy jesteśmy razem.
A ja z dnia na dzień jestem coraz bardziej zakochana.
Wczoraj dostałam prezent (dość długi list), którego życzę każdego dziewczynie.
Popłakałam się ze wzruszenia. Pierwszy raz tak intensywnie ciekły mi łzy wzruszenia i szczęścia.
A dzisiaj jeszcze dostałam niespodziankę od wykładowczyni z pg.
Muszę się tu pochwalić, bo to jest pierwszy moment kiedy mogę się czymś (odnośnie studiów).
Zaliczyłam kolokwium z grafiki i to z najlepszym wynikiem 72% :)
Ostatnio zauważyłam, że to prawie miesiąc od kiedy ostatni raz tutaj pisałam. Zaglądać, zaglądam dość często, ale pisanie zajmuję więcej czasu i ENERGII, której stanowczo mi brakuje.
Mój P. nie ma czasu, więc wolny wieczór póki jeszcze trzymam pion i świadomość (po trzygodzinnym wykładzie z matmy) muszę jakoś zagospodarować.
Dzisiejszy dzień to jakaś zmora, jak dobrze że już się kończy.
W nocy spać nie mogłam, kolejny koszmar. Tym razem facet z bronią, który do mnie strzelał. Tylko gorsze było to, że mnie chroniła jakaś niewidzialna ściana od której odbijały się pociski, a inni dostawali kulki przeznaczone dla mnie. I ta bezbronność była najgorsza... Zważając, że był tam P.
Doszłam do wniosku, że to taka metafora odnośnie realnego życia. Tyle ostatnio marudzę i się żalę szczególnie jemu, że obrywa ładunkiem negatywnych emocji ale jeszcze dzielnie walczy i nie posłał mnie na drzewo mimo że nie raz się o to proszę.
Krzywda bliskich osób boli najbardziej. Powinnam się cieszyć, bo przecież aż tak źle nie jest. Studia to nie wszystko, a w zasadzie nie byłam nigdy przekonana do tego kierunku. Może tak miało być?!?
Święta coraz bliżej. Dzisiaj postanowiłam przebrnąć przez kartki świąteczne które walają mi się po biurku i czekają na wypełnienie. Niestety, jeszcze nie tym razem... Ale pora najwyższa już je zacząć wypisywać. Albo przynajmniej kupić znaczki, raz a na zapas żeby potem nie czekać znowu 45 min w kolejce na poczcie, bo jakiś facet nie potrafi zaadresować zwykłej koperty (irytacje sięgnęła zenitu gdy babka 4 razy tłumaczyła mu gdzie wpisać adresata a gdzie nadawce). No nic w dobie e-maili może to nie powinno dziwić...
Coś ze mną ostatnio jest nie tak... Coraz częściej marzę o świętach w gronie rodziny i przyjaciół, wielki stół, masa ludzi, wielka choinka, ta magia wisząca w powietrzu. Czasem tak zamykam oczy i wyobrażam sobie taką wymarzoną wigilie za te na przykład 10-15 lat. Marzenia dobra rzecz... Co czas przyniesie to się jeszcze zobaczy, może tegoroczne święta też jakieś będą.
Brakuje mi ostatnio ciszy i spokoju (ale nie samotności). Wszyscy biegną, spieszą się, krzyczą... Wszędzie są ludzie. W domu ruch i gwar, w pociągu ścisk, na uczelni zgiełk. Leżę pod moja kołdrą w zeberkę i tęsknie żeby przytulić się do P. i olać wszystko co się wkoło dzieje. Nie chcę być sama, ale chcę być w ciszy. Boję się ostatnio samotności. Niby wszystko jest tak jak zawsze, ale nie czuję się dobrze, bezpiecznie. Może to znowu moja głowa robi po prostu żarty.
No to tyle na dzisiaj. Zdjęć brak. Siły na trzymanie powiek w górze coraz mniej. Jutro kolejny ciężki dzień na uczelni do tego zapowiadają śnieg mróz i wiatr.Jakoś trzeba żyć :)
Kolejny weekend, który pewnie minie w mgnieniu oka.
Tak jak ostatnie trzy dni. Ostatnio dni tak szybko mi lecą, na nic nie mam czasu. Dopiero dzisiaj dałam radę zasiąść do kompa i przesłuchać/obejrzeć nowy teledysk Eneja "ZBUDUJEMY DOM". Jestem wielbicielką Eneja, może bez większej przesady, ale lubię ich, bardzo lubię. Wróć poprawka, lubię ich muzykę. Mają swoje brzmienie, są wyjątkowi, i ta sekcja dęta...
Słuchając ich niektóre piosenki, czasami miałam wrażenie, że są kompletnie bez sensu i przesłania. Myślę o starszych utworach niż "Skrzydlate ręce" czy "Lili". Bo tak Enej wydał już chyba 3 płyty :) z czego ta ostatnia leży na mojej płytowej półce i zawsze ląduję w odtwarzaczu gdy potrzebuję pozytywnej energii. Za to "Zbudujemy dom" jest o czymś. Czego mi ostatnio brakuje. Z każdej strony wojny, albo te prawdziwe gdzie masowo giną ludzie, ale i te międzyludzkie, w której giną uczucia, relacje, związki.
Iskry lecą z każdej strony. Zakładam słuchawki i odseparowuję się od wszystkiego.
Czwartkowe czterogodzinne okienko spędzone w pełni pozytywnie.
Dawno tyle się nie nabiegałam, bez celu. Ale za to (chyba) pierwszy raz w tym roku byłam nad morzem i nie padało.
Dawno tutaj nie pisałam, ale nie potrafię się wziąć w garść i odsłonić codziennego pancerza, a może to po prostu moja druga twarz radosnej i szczęśliwej osoby.
Dzisiaj przybywam tutaj z cała garścią ptasich fotek :)
Tak dawno sama (tylko z Nikusiem) się nie wybrała gdzie mnie nogi poniosą. I o dziwo się nie zgubiłam z moją orientacją w terenie. Chociaż czy byłam tak kompletnie sama? Masa ludzi wokoło, a na telefonie wisiałam (jak zawsze) z P.
A może po prostu jestem samotna, ale nie sama? Może samotność to taki mały potworek który zagnieżdża się w głowie, sercu i raz na jakiś czas daje o sobie znać.
Lubię być z P. w ciągłym kontakcie. Czuję się dużo lepiej gdy wiem, że jest myślami ze mną.
Tak jakbym po prostu nie była wszystkim obojętna.
Dzisiaj "Wszystkich Świętych" wszędzie wspomnienia zmarłych osób. Jeden dzień kiedy wspomina się i mówi głośno o osobach których nam już brakuje. Wiem, że religijnie to nie do końca dzisiaj powinno się to robić, ale sprawy religijne wolałabym zostawić na boku.
Wychodzę z założenia, że osoby są nadal żywe, do momentu aż są w głowach i sercach innych osób. Nadal żyją między nami.
Ale zastanawiałam się nad tym, że o mnie nie ma co wspominać. I nie chodzi mi o zasadę, że o zmarłych mówi się tylko dobrze. Ale po prostu o takie wspomnienie, że widać kogoś brak. I nie zawsze musi być to śmierć, czasem wystarczy po prostu kłótnia, poważna kłótnia. Nagle urywa się kontakt i brakuje tej drugiej osoby. Ta myśl: "muszę do niej zadzwonić opowiedzieć jej! A nie, jednak nie, przecież ona nie gada ze mną".
Czasem tylko myślę, że to moja wina, że nie potrafię na dłużej zatrzymać przy sobie ludzi.
Czy człowiek może być samotnikiem? Czy tylko tak próbuje sobie sam wmówić?
Dzisiaj taki sentymentalny dzień. Może dzień podsumowań to za dużo powiedziane, ale brak mi czegoś/kogoś. Czuję pustkę...
A to już dedykacja dla P.
Prosto z mojego serduszka...
J. Kaczmarski to też dobry przykład na dzisiejszy dzień.
Czy to nie było za szybko?
Wtorek, Środa
jestem gdzieś pomiędzy nimi.
Noc łączy te dwa dni, chodź niczym od siebie się nie różnią.
Te dwa najtrudniejsze dni.
Do spotkania z P. jeszcze tak daleko.
Na uczelni mało zajęć, ale i tak jestem ZBYT zmęczona żeby się pouczyć i mam za dużo czasu z którym zbytnio nie wiem co zrobić.
Jakbym wisiała zawieszona między wtorkiem a środą.
Tak się zastanawiam czym jest tęsknota.
Jestem pewna tego, że na pewno brakuje mi P. obok i za nim tęsknie.
Tak bardzo lubię gdy jest obok. Pamiętam to uczucie w wakacje, kiedy miałam tą świadomość, że jest obok niedaleko i zawsze mogę się z nim spotkać i go zobaczyć. I za tym też tęsknie.
Nie byłam wtedy tak ograniczona co do godziny spotkania, że widzimy się w sobotę od 11:11 do 18:56.
Tęsknie za szkołą, może nie za liceum jako za liceum, ale na pewno za tym, że do szkoły miałam jakieś 15 min piechotą i te godziny zajęć od 8 do 14.
Tęsknie za tymi znajomościami, które przepadły już bezpowrotnie. Chociaż, było to chyba coś więcej niż znajomość może przyjaźń?
Pewnie zbytnio się nad wszystkim rozczulam. Przejmując się przeszłością nie można żyć teraźniejszością...
Tak trudno mi zaakceptować dzień dzisiejszy, kiedy nie czuję się w nim dobrze.
Jakoś tak ogarniają mnie coraz częściej wątpliwości odnośnie WSZYSTKIEGO.
Nie mogę się jakoś odnaleźć w tej rzeczywistości.
Mentalnie utknęłam chyba w świecie z bajek, kredek, rysunków, myśli abstrakcyjnych i marzeń.
Czy tęsknota siedzi tylko w głowie i w podejściu do teraźniejszości?
Bo jeśli ktoś jest szczęśliwy i zadowolony to chyba nie przykłada większej uwagi do tego czego mu brakuje.
Ostatnio tęsknota wypełnia mnie po brzegi. Niedługo zacznie się to ze mnie wylewać i niszczyć kolejne więzy międzyludzkie.
A jak temu zapobiec? Jeszcze nie wiem...
Ale ile można wisieć w przestrzeni i wirować przy każdym podmuchu wiatru.
Dużo łatwiej jest gdy ktoś mocno trzyma za ręce na ziemi i nie pozwala zawisnąć, no chyba że doprowadza to takiego szczęścia i wspólnego lewitowania nad powierzchnią ziemi.
Tylko wtedy dopiero robi się problem gdy tego kogoś zabraknie.
To ja lecę dalej lewitować w przestworzach...
Może kiedyś stanę na nogi, póki co wiruję pomiatana na lewo i prawo...
Jesień w pełni.
Słońca coraz mniej.
Temperatura coraz niższa.
Wieczory coraz dłuższe.
A ja coraz bardziej zdołowana.
Po fajnej sobocie, przychodzi niedziela a wraz z nią poniedziałek.
Całkowicie energia, moc i siła mnie opuściły.
Uświadomiłam sobie, że robię znowu to czego inni ode mnie oczekują.
Bo sama nie wiem czego chcę.
Znów jestem marionetką w cudzych rękach.
Chodzę na studia, ponieważ wszyscy tego chcieli, a to że w ogóle nie odnajduję się na tym kierunku to już nikogo nie interesuje i nie perspektywa pracy zawodowej jest nikła.
Może faktycznie pociągnę to tylko do sesji, a potem co będzie to będzie.
Po prostu potrzebuję Ciebie obok, żebyś mnie przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze, że Ci zależy i jesteś szczęśliwy gdy jestem obok.
Czy to tak dużo?
TAK, to dużo...
Ale gdyby nie myśl o Tobie to już dawno bym się poddała.
Znów wylądowałam na wale, podziwiając Tczew z drugiej strony.
Pamiętam jak byłam tam ostatnio po jednej z wielu chwil które będę żałować już zawsze.
Kłótnie tak wiele niszczą i stawiają mury między ludźmi.
"I love you baby, and if it's quite all right I need you baby, you warm a lonely night
I love you baby. Trust in me when I say Oh pretty baby, don't bring me down I pray Oh pretty baby, now that I found you, stay And let me love you, baby let me love you"
W końcu mam czas usiąść na tyłku do komputera.
Ale to był zabiegany tydzień.
Uczelnia, P, Uczelnia, P, i na zakończenie mecz :) WYGRANY przez zawodników z Gdańska.
Pierwszy wygrany mecz na którym byłam.
z Marco Falaschi
To są wszystkie zdjęcia, które zrobiłam. Nikon strzelił focha i za cholere nie chciał łapać ostrości.
Dawno się na nim tak nie zawiodłam, a w zasadzie to w zasadzie był pierwszy raz kiedy mi sie aż tak bardzo sprzeciwił.
Może po prostu jest w komitywie z A. Ratajczakiem który nie chce dać mi swojego autografu, a tylko jego brakuje mi do posiadania autografów wszystkich zawodników Lotosu z zeszłego sezonu.
A mi nadal w głowie siedzi wypadek J. Bianchi kierowcy F1, który zaliczył bandę/dźwig/wypadek podczas niedzielnych zawodów.
Zawsze takie wypadki wzbudzają burzę w mediach, a teraz przecież najważniejszy jest on-zawodnik.
Nie wątpię, że wyjdzie z tego bo przecież młody silny z wielką siłą do walki z wielkimi możliwościami na przyszłość. Staram się nie słuchać/czytać tych wszystkich news'ów. Najlepszy przykład R. Kubica wrócił do wyścigów po poważnym poważnym wypadku. Pokazał swoją siłę..
"Gwiazd naszych wina" obejrzałam ten film i płakałam jak nigdy dotąd. Nie zdarzyło mi się jeszcze płakać na filmie. Ale nie mogłam się powstrzymać. Po prostu wyobrażenie śmierci drugiej połówki wzbudziło mnie rozpacz, sama ta myśli że albo ja albo on umrzemy niedługo. Że nasze dni są policzone i że mamy świadomość z naszego umierania. Filmu raczej już drugi raz nie obejrzę, bo nie chcę przezywać tego po raz kolejny. Może to przez to, że uważam że miłość jest czymś najpiękniejszym co może się przytrafić w życiu. Mam wrażenie, że rak wchodzi w nasz świat coraz to szerszymi drzwiami.
Dzisiaj zmarła A. Przybylska tydzień temu G. Bociek przyznał się też do swojego nowotworu. Wcześnie wykryty, młody silny, nadzieja naszej reprezentacji. Nie widzę innej opcji niż jego powrót do kadry. Przecież Mariusz odszedł, to ktoś musi wskoczyć na jego miejsce. I to miejsce na pewno czeka na niego. Długo jeszcze będę pamiętać jak podczas grudniowego meczu Zaksy biegł po coś do szatni i akurat stałam na jego drodze. Złapał mnie za barki i przesunął. A co go tam obchodzi mały pachołek z aparatem na szyi:) Taki wielki i szeroki mi się wtedy wydał, musiałam mieć niezły strach w oczach :)
No i piosenka, a w zasadzie teledysk, bo to pasuje do tematyki posta :) a swoją drogą podobają mi się takie klipy, bez względu co leci w tle :) przecież głośniki zawsze można wyłączyć albo ściszyć.
Studia rozpoczęły się pełną gębą, już wiem że będzie ciężko
Ale póki co jeszcze jest weekend, który biegnie stanowczo za szybko.
Poranne wędrówki na pociąg i szwędanie się po Gdańsku już przypłaciłam katarem i złym samopoczuciem.
W końcu jeszcze (w miarę) młoda jestem :p
Potem będzie już tylko gorzej, przyszłość trochę mnie przeraża, więc pora korzystać ze zniżek studenckich, póki jeszcze są :p
W tygodniu nie mam czasu na pisanie postów. W tygodniu nie mam czasu na nic...
Dopiero teraz zdążyłam zasiąść do komputera.
Dzisiejszy dzień był tak uroczy i minął tak prędko niczym sen.
Jeszcze godzinę temu P. był tutaj, obok mnie, a teraz...
Już zaczynam tęsknić a przecież czeka nas jeszcze 6 dni rozłąki.
Jednak warto czekać te 6 dni żeby znów poczuć Jego obecność, żeby po prostu leżeć i słuchać odgłos Jego bijącego serca.
Nie sądziłam, kiedyś mogę być tak zakochana i tak szczęśliwa po prostu z możliwości przebywania z kimś.
Tyle dziewczyn marzy o spotkaniu swojego księcia z bajki i do mnie sam przyszedł, przez całkowity przypadek.
Czasem mam wrażenie, że to tylko chory wytwór mojej wyobraźni, przecież mi nie należy się spotkanie kogoś tak uroczego i kochanego.
Te wszystkie słowa, które dzisiaj padły... DZIĘKUJĘ!!! Właśnie w takich chwilach wiem, że jeśli będziemy się tylko starać i jeśli będziemy tego chcieli to z pewnością uda się nam.
Jutro mecz Lotos-AZS Olsztyn
Parę zdjęć, emocje, może z krzykami i śpiewaniem będzie gorzej, bo gardło niestety nie wykazuje odrobiny zrozumienia dla mnie.
Dzisiejsze wspólne oglądanie w tv meczu Skry, niby to takie zwykłe, ale oglądam moją ulubioną drużynę wygrywającą 3:1 będąc przytulona do Niego.
DZIĘKUJĘ!!! ♥♥♥
Podobno to było najdłuższe wakacje w moim życiu, ale NIE, nie uważam tak. Minęły tak szybko. Postanowiłam zrobić post, żeby przeanalizować? (nie wiem czy to dobre słowo) podsumować? jeszcze raz je wspomnieć? całe 4 miesiące wolnego 26 maja skończyłam definitywnie rozdział z napisem "MATURA" i początek tegorocznych wakacji to dla mnie właśnie ta data. Jako że wakacje to czas muzyki, letnich przebojów, to miejsce zdjęć zajmą piosenki :) PRACA Dostałam pierwszą w życiu pracę, nie ma się czym chwalić bo to tylko sklep, ale kilka groszy wpadło. Zawsze to nowe doświadczenie. A nie narobiłam się za bardzo :)
PRZEMEK Spędziliśmy praktycznie te wakacje razem. Nie było dnia żebyśmy się nie widzieli. Specjalnie na te 2 miesiące przeprowadził się do Tczewa. Dużo to dla mnie znaczy. DZIĘKUJĘ!
STEGNA Trzy najbardziej deszczowe dni w czerwcu :) ale pierwszy nasz wspólny wyjazd i to nad morze Nie ważne że padało, wiało i było zimno jak cholera :) było wspaniale, tak bardzo było mi żal gdy wracaliśmy do domu
T.LOVE Dziękuję P. że zabrałeś mnie na ten koncert. Kiedyś marzyłam o ich koncercie. Klasyka polskich zespołów. I do tego pierwszy koncert z moją drugą połówką. ZAKOPANE Nie jest to moja ulubiona część wakacji. Ale wczłapałam się na Czerwone Wierchy :) i przypadkowo byłam na koncercie Mroza.
WŁADYSŁAWOWO Kolejne dni nad morzem padało, ale przecież to było wiadome, że pogoda nie dopisze. :) Ale i tak przecież byliśmy RAZEM i to jeszcze NAD MORZEM.
STARE JABŁONKI Siatkówka Siatkówka Siatkówka W końcu udało mi się pojechać na siatkówkę plażową, Udało mi się poznać zagorzałą fankę Brazylijczyków, tańczyć Maleję, odliczać w rytm "nasz-kur-czak" i straszył Łotyszy :) PS. nadal gdy słyszę Suwałki to przypomina mi się ten brazylijski Dzizys z teledysku :)
MISTRZOSTWA ŚWIATA W SIATKÓWCE
Fizycznie byłam tylko na Kanada-Chiny i Bułgaria-Rosja.
Przed telewizorem na parę meczy się załapałam, dzięki uprzejmości P. i A.
No i zwycięstwo była ogromnym prezentem dla mnie (potraktuje to jako prezent na moje urodziny). Nie potrafiłam zdania sklecić. Taka radość, taka niespodzianka taka euforia, takie wzruszenie.
Czemu gdy tak bardzo Ciebie potrzebuję, bo nie ma Ciebie obok?
I znów popłynęły z mych oczu
Nie potrafię nad tym zapanować
Ostatnie dni są pasmem katastrof
Jutrzejszy dzień miał być przełamaniem tego wszystkiego
Miałam nabrać siły, energii i mocy
Stałam się teraz kompletnie wiotka i wewnętrznie krwawiąca
Dopadła mnie bezsilność, już nic nie mogę zrobić
Czułam to, cały dzień we mnie to siedziało
Wiedziałam, że coś spadnie wprost na mnie
ale walczyłam z tą natrętną myślą
Ale najgorsze jest to, że moje dotychczasowe obawy zaczynają się wypełniać
a ja nie mogę temu zaradzić
Zapieranie się rękami i nogami nie pomoże
Nie mam już siły...
Wszystko co we mnie siedziało ujrzało światło dzienne
Nie wiem już co dalej będzie
Chcę po prostu porozmawiać w 4 oczy
Mam tyle do powiedzenia a nie mam komu a to tak boli
Brak drugiej osoby obok, tyle czekałam na to spotkanie a teraz wszystko się rozmyło niczym chmury a piękny letni dzień który minął bezpowrotnie
Bez sensu cokolwiek tutaj w tej chwili pisać, ale nie potrafię przyjąć tego do wiadomości i żyć dalej.
Przebrnęłam przez tą ogromną ilość zdjęć z soboty.
Wylądowaliśmy w Kwidzynie na ENDURO.
Tak idealne miejsce na randkę: motocykle, quady, ryk silników i masa piasku i kurzu. :-P
Żartuję oczywiście, bo była okazja do porobienia zdjęć a i nacieszyć oko/ucho było czym.
Kiedyś marzyła mi się randka na gokartach.
Nie wiem skąd mi się wkręciło, że chłopak chce poderwać dziewczynę i zabiera ją na gokarty :)
Ale oglądanie innych jeżdżących w pełni mi wystarcza :)
Z moim talentem do motoryzacji to opcja pasażera lub obserwatora jest najlepsza.
No i nie musiałam targać na ramieniu torby z aparatem i obiektywem :) DZIĘKUJĘ P. bo to jest stanowczo najbardziej wkurzająca mnie rzecz w przygodzie z lustrzanką
W temacie zdjęć, od pewnego czasu publikuje tutaj nie tylko moje, ale i P. zdjęcia ponieważ biorąc ze sobą tylko jeden aparat nie jestem w stanie rozdzielić czyje są kogo, więc po prostu są NASZE
W głowie siedzi mi jedno zdanie. "NIE BĘDZIESZ JUŻ NIGDY WYGLĄDAĆ LEPIEJ NIŻ TERAZ"
I co najgorsze, boję się że to prawda.
Więc chyba najwyższa pora, żeby zaakceptować i cieszyć się z obecnego stanu rzeczy, bo będzie już tylko gorzej.
A więc akcja "AKCEPTACJA" rozpoczęta.
W południe zaserwowałam sobie Chodakowską, a wieczorem Zumba już w większym gronie.
Stanowczo to pierwsze bardziej do mnie przemawia.
Taniec nie jest moją mocną stroną, właściwie nie jest żadną moją stroną :) kompletnie abstrakcja
Czuję się tam jak słoń w składzie porcelany (tzn. jak prawie zawsze) ale jeśli mam okazję ćwiczyć w większym gronie i mamusia stawia :) to może jakiś pożyteczny skutek to przyniesie
Jeśli nie podratuje mi samooceny, to przynajmniej podniesie poziom endorfin i pomoże w wyzbyciu się tłuszcza z brzuchu :)
Wzięłam dzisiaj do reki gitarę i dotarło do mnie jak bardzo mi jej ostatnio brakowało.
To już rok kiedy nie mam zajęć.
Kiedy ustąpiła miejsca innym rzeczom.
Jak ostatnio muzyka ustąpiła miejsca ciszy w moim życiu.
Mam fajne nowe słuchawki a używam ich tylko do skype albo osu.
Nie wychodzę z domu z muzyką w uszach, przy komputerze tez rzadko czegoś słucham.
Nie szperam po youtube w poszukiwaniu ciekawych kawałków, artystów...
Ale dzisiaj nastąpiło pewnego rodzaju przebicie, youtube w laptopie chodzi pół dnia
I wykańcza resztę domowników piłowaniem w kółko tej samej piosenki.
Obecnie Alexander Rybak przeżywa kolejny powrót do moich głośników.
Przestałam być jego maniaczką, ale nadal jego piosenki wywołują mój uśmiech.
Tak słucham jego rosyjskich piosenek i od razu na myśl nachodzi mnie obecna sytuacja polityczna? militarna? społeczna? jak to nazwać nie mam pojęcia
No i mecz siatkarski Polska-Rosja i tu już leci mięso
Wiem że stosunki zawsze były napięte, ale jeśli nienawiść nawet jest już obowiązkiem nawet w sporcie, w siatkówce
Z polityka Rosji, a może to polityka tylko Putina i jego ludzi MAŁO KTO SIĘ ZGADZA
i słusznie, ale czy ta nienawiść i brak poszanowania dla ludzi musi być wszędzie?
aż się boję tego co będzie się działo na hali w czwartek
gwizdy, krzyki to już obowiązek (w Ergo też ludzie nie potrafili się zachować nawet podczas hymnu) a co będzie teraz? aż się boję myśleć to niektóre istoty wymyślą
Czy chociaż na chwile nie można zostawić polityki na boku i zająć się siatkówką, emocjami i dopingowaniu polskich zawodników?
Bo to już nie chodzi do doping polaków a o pokazanie że Rosja i Rosjanie to dno
Od razu przypomina się mi się Eurovisia gdzie nawet te dwie piękne długowłose Rosjanki na wstępie zostały wygwizdane za kraj którego są obywatelkami
Koniec tego politykowania, po prostu mam dosyć tego wszystkiego co dzieje się na świecie.
Włączam piosenkę i zaczynam rozmyślać, jakby to było fajnie mieć smoka :)