poniedziałek, 16 lipca 2012

ostatnia deska ratunku...

Pojechałam dzisiaj z matka do Gdańska, bo tam podobno naprawiają aparaty fotograficzne. Niestetyb tak go rozpieprzyłam, ze nie ma szans. Myslałam, że sie rozrycze i rzuce z pięściami na tego faceta. Zabrał mi ostatnie nadzieje. Musze nauczyc sie zyc bez aparatu, przynajmniej do czasu kiedy nie uzbieram na nowy. Teraz to bym chciała już chyba lustrzanke, jednak 2 tysiaki to dosc duzo jak na osobe niedostajaca kieszonkowego.

robione kamerką w laptopie, wiec jakośc beznadziejna...

Oto moja dzisiejsza wyczekana Nevada. Pochodzi z prywatnej wymiany, teraz musze wysłac jej jakas fajną polską kartke.


Kartka, którą wysłałam do Singapuru i krajobraz zza mojego okna.


A oto nasz film z warsztatów:

2 komentarze:

  1. mam taki sam problem , rozwaliłam aparat , a teraz nie mam niczego innego niż kamerka w laptopie i telefonu ;x



    +obserwuje

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem dziewczyną z gimnazjum i chciałabym zobaczyć justina biebiera . jebłam xD

    OdpowiedzUsuń