Założyłam bloga, żeby motywował mnie do robienia masy zdjęć. A ostatnio wstawiam zdjęcia w grafiki googlowskiej. Dlatego dzisiaj postanowiłam się zrehabilitowac i wstawić fottki które zrobiłam pare dni temu, tak by pokazać że pod koniec marca moze być jeszcze sporo śniegu. Po co na niego narzekac, skoro mozna go jeszcze ciekawie wykorzystać.
Musze sie przyznać, ze zamiast do południa pomagac mamie dokańczałam czytac ksiązkę. Po przeczytaniu calej trylogii uważam że jest świetna. Nie lubie takich książek o romantycznej miłości, bo wydaje mi się że wiekszosc z ksiązek obecnych obecnie w empiku jest pisane na jedno kopyto. Kiedy jest mod ana wampiry wszystkie są o istotach posiadających nadludzkie umiejętności. Chyba potraktowałam je zbyt obcesowo. Saga Delirium podbiła moje serce. Kiedyś napiszę może o nich coś więcej, ale do tego musiałabym jeszcze raz je przeczytać. Po pierwszym przeczytaniu kiedy byłam całkowicie zastawiona na rozwój akcji nie do końca zwracałam uwage na inne aspekty opowieści.
Pierwsze co zrobiłam gdy tata przyniósł w piątek gazete w programem telewizyjnym to z długopisem w ręku zaczełam wyszukiwac filmów które już dawno chciałam obejrzec, ale jakoś nie złozyło. Wczoraj TVP2 zaserwowała mi "Jak zostac królem". Chcialam obejrzeć ten film już tyle razy i wkońcu mi sie udało. Piszę o tym aby zachęcić Was do obejrzenia dzisiaj "Patrol". Widziałam go kilka miesięcy temu i uważam że jest świetny. Pisałam już o nim, więc po prostu wstawiam linka do tamtego postu:
http://zauroczonawlecie.blogspot.com/2012/11/wczorajszy-patrol.html
Udanych, rodzinnych Świąt, żeby wniosły coś do waszego życia, prócz dodatkowych kilogramów. :) Zartuję, ale jest to czas rodzinnych spotkan który może poprawić wasze stosunki z bliskimi. NIE ZMARNUJMY GO!!! :) Jeszcze raz wszystkiego najjjlepszego!!!
sobota, 30 marca 2013
piątek, 29 marca 2013
święta święta i po świetach
święta świeta i po świetach, a nie to dopiero za 4 dni :)
Ciekawe ile razy cos takiego przeczytam w te swięta.
Stan przygotowań na dziś:
klatak schodowa posprzątana
mak zmielony
przeczytanie pół książki "REQUIEM"
prezent przez przypadek znaleziony
czeka mnie jeszcze gruntowne sprzątanie i wygrzebywanie wszystkich okruszkow z mojego dywanu no i na pewno nie obejdzie się bez rodzinnej kłótni.
Nie lubię swiąt. Nie maja już dla mnie żadnej wartości. Mam tak małą rodzine, że nasze spotkania są normą. Załuję, że admosfera jest zawsze smętna. Ciesze się, że ich mam ale spotkania są nudne i drętwe. Każdy ma jakies swoje problemy, lecz nie dzieli sie nimi na forum rodziny. Moja babcia dazy niechęcią mojego taty, a podczas świat tata jets pokłócony z mamą. W większości przypadków siedzimy przy wspólnym stole i oglądamy tv. Nie jest to ani miłe ani sympatyczne.
Wasz dzisiejszy dzien tez jest spokojny z poowodu wielkiego piątku? U mnie panuje post, czyli za odruchowe wzięcie ciastka zostałam skarcona :( Nawet radia nie mogę słuchac i spiewać bo musż esie umartwiać. Tradycja tradycją, ale nie umiem się martwić na życzenie, zeby jutro się cieszyć, żeby w niedziele cieszyc się już całkowicie. Polska tradycja jest większości oparta na religii katolickiej i to jest chyba ten powód dla którego święta mnie nie bawia. Pewnie jakbym była głęboko wierząca to bym przezywała je inaczej, może wgl jakoś bym je przezywała. Specjalnie poszłam na rekolekcje żeby się dowiecieć nauczyć, no ale ksiądz całkowicie nie trafiał do większości osób. Połowa wychodziła poodczas nauki.
Tak zmieniając temat. Musze się pochwalić, że wczoraj znów poszłam biegać. Tak sie zastanawiam czy inni biegacze uśmiechają się do mnie w gescie solidarności czy po prostu śmeją sie ze mnie? Tego chyba nigdy się nie dowiem ale facet podniósł ręke w geście przywitania mnie. Byłam w niemałym szoku. Spojrzałam n aniego jak na kosmite. Przeciez buty do biegania miałam dopiero 4 raz na nogach i biegaczka ze mnie taka jak i baletnica czyli ŻADNA. Zastanawiam się co mnie tak ciągnie do męczenia się z wlasnej nieprzymuszonej woli. W kalendarzu zaczynam zaznaczać dużą literka B dzien w którym biegałam, żeby siebie jeszcze bardziej zmobilizować.
Lece zając sie siostrą bo już dostaje szału.
Ciekawe ile razy cos takiego przeczytam w te swięta.
Stan przygotowań na dziś:
klatak schodowa posprzątana
mak zmielony
przeczytanie pół książki "REQUIEM"
prezent przez przypadek znaleziony
czeka mnie jeszcze gruntowne sprzątanie i wygrzebywanie wszystkich okruszkow z mojego dywanu no i na pewno nie obejdzie się bez rodzinnej kłótni.
Nie lubię swiąt. Nie maja już dla mnie żadnej wartości. Mam tak małą rodzine, że nasze spotkania są normą. Załuję, że admosfera jest zawsze smętna. Ciesze się, że ich mam ale spotkania są nudne i drętwe. Każdy ma jakies swoje problemy, lecz nie dzieli sie nimi na forum rodziny. Moja babcia dazy niechęcią mojego taty, a podczas świat tata jets pokłócony z mamą. W większości przypadków siedzimy przy wspólnym stole i oglądamy tv. Nie jest to ani miłe ani sympatyczne.
Wasz dzisiejszy dzien tez jest spokojny z poowodu wielkiego piątku? U mnie panuje post, czyli za odruchowe wzięcie ciastka zostałam skarcona :( Nawet radia nie mogę słuchac i spiewać bo musż esie umartwiać. Tradycja tradycją, ale nie umiem się martwić na życzenie, zeby jutro się cieszyć, żeby w niedziele cieszyc się już całkowicie. Polska tradycja jest większości oparta na religii katolickiej i to jest chyba ten powód dla którego święta mnie nie bawia. Pewnie jakbym była głęboko wierząca to bym przezywała je inaczej, może wgl jakoś bym je przezywała. Specjalnie poszłam na rekolekcje żeby się dowiecieć nauczyć, no ale ksiądz całkowicie nie trafiał do większości osób. Połowa wychodziła poodczas nauki.
Tak zmieniając temat. Musze się pochwalić, że wczoraj znów poszłam biegać. Tak sie zastanawiam czy inni biegacze uśmiechają się do mnie w gescie solidarności czy po prostu śmeją sie ze mnie? Tego chyba nigdy się nie dowiem ale facet podniósł ręke w geście przywitania mnie. Byłam w niemałym szoku. Spojrzałam n aniego jak na kosmite. Przeciez buty do biegania miałam dopiero 4 raz na nogach i biegaczka ze mnie taka jak i baletnica czyli ŻADNA. Zastanawiam się co mnie tak ciągnie do męczenia się z wlasnej nieprzymuszonej woli. W kalendarzu zaczynam zaznaczać dużą literka B dzien w którym biegałam, żeby siebie jeszcze bardziej zmobilizować.
Lece zając sie siostrą bo już dostaje szału.
poniedziałek, 25 marca 2013
odzyskując równowagę
Odzyskując równowagę, ale czy jestem w stanie ją odzyskać?
Ambitnie piszłam na rekolekcje, bo miałam nadzieję że spotkam kogoś znajomego no i że ten 2 godzinny monolog księdza ktoś mi da. Z mojej klasy byłam tylko ja. Nic dziwnego, że nikt chętnie na nie nie uczęszcza, skoro nie są one prowadzone interesująco. Siedziałam tam nie całe 2 godziny i czułam sie jak na przedłużonym niedzielnym kazaniu: siedzę w kościele tylkko ciałem a myślami jestem gdzies daleko, mimo mojej próby słuchania i uważania :)
Dowiedziałam się że dziewczyna która chciala sie rzucić sie pod pociąg (ale ja uratowali) to moja znajoma z podstawówki. mama przyszła mi z taką wiadomością i była w sozku, ze mnie to nie zbulwersowało i że sie nad nia nie użalam. Jej życie, jej decyzja no i problem jej rodziców, ale nie obcych ludzi. Zważając, że nie może chodzić i ma ogólne problemy ze zdrowiem. Sama się kiedys zastanawiałam co bym zrobiła w takiej sytuacji. Nie wyobrażam sobie żebym musiała byc uzależniona od pomocy innych przy każdym ruchu. Tym bardziej podziwiam osoby, które są silne w przeciwstawianiu sie losowi.
Ambitnie piszłam na rekolekcje, bo miałam nadzieję że spotkam kogoś znajomego no i że ten 2 godzinny monolog księdza ktoś mi da. Z mojej klasy byłam tylko ja. Nic dziwnego, że nikt chętnie na nie nie uczęszcza, skoro nie są one prowadzone interesująco. Siedziałam tam nie całe 2 godziny i czułam sie jak na przedłużonym niedzielnym kazaniu: siedzę w kościele tylkko ciałem a myślami jestem gdzies daleko, mimo mojej próby słuchania i uważania :)
sobota, 23 marca 2013
:-D
Właśnie wróciłam z wolontariatu z koncertu SDM (Stare Dobre Małżeństwo). Jestem wykończona. Koncert wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił, ale zważając że nie płaciłam za bilet nie mam prawa krytykować. To jest chyba jedyny polski zespół jaki znam, którego piosenki jak dla mnie maja jakies głębsze przesłania. Dawka gitarowego grania była mi potrzebna do dalszej egzystencji. Znów wróciła mi ochota grania na gitarze i szperania w necie ciekawych piosenek.
No i w gazetce z empika wyczytałam, że juz można kupić ostatnia część trylogii delirium a mianowicie "REQUIEM". Mam nadzieję, że dostane ją na wielkanoc, bo dwie poprzednie części przeczytałam od razu po otrzymaniu ich.
czwartek, 21 marca 2013
Wiosna cieplejszy wieje wiatr...
WIOSNA szkoda, że jedynie według mojego kalendarza. Skoro ludzie nie mają na to wpływu to po co przejmować. A ja nawet sie cieszę, że mogę się jeszcze nacieszyć białym puchem. Mimo, ze w szkoły dochodzę z mokrymi nogawkami spodni, bo śnieg wpada mi od góry do moich 10-dziurkowych glanów. :)
Byliście dzisiaj na wagarach? W mojej klasie jest dziwna zasada, że kto przyszedł to szkoły to idiota i przez następny rok nalezy z niego drwić. W zeszłym roku poddałam się presji i zostałam w domu. W tym roku poczułam już wolność i brak przejmowania się opinią klasowej elity. Poszłam na pierwszy 3 lekcje w-f, angola i niemca, no i mam tylko/az 3 godziny nieusprawiedliwione. I nie wiem czy mam być z siebie dumna, że mimo krytyki osób których nie lubię poszłam na w-f i niemca na których mi zależało, czy być na siebie zla, że niesolidaryzuję sie z elitarną częścią klasy.
W głowie mam mętlik, może w weekend go tutaj z siebie wyrzuce. Na razię właczam muzyke na full i odrywam się od rzeczywistości. Upajam sie błogimi dźwiękami i podziwiam cud swiata jakim jest muzyka.
Piosenka, która wpadła mi w ucho i dała porządny zastrzyk energii:
wtorek, 19 marca 2013
śnieg śnieg śnieg
Wstaję rano a tu śnieg, dużo śniegu i nadal pada. Aż po po szkole musiałam wyjśc na spacer poprzebijac sie przez te zaspy. Zawsze trzeba znalexc tą pozytywną strone. Mimo że tesknie za wiosną, zabawa w śniegu nadal jest fajjjna.
W mojej parafii zaczęły sie rekolekcje dla dorosłych. Mama znów mnie wyciągała a ja po raz kolejny powiedziałam ze nie ide do kościoła. Chodzę co niedziele (z przymusy rodzicielskiego) wystarcza mi to w zupełności. Byłam przekonana, że usłyszę jakieś kazanie na temat mojego postępowania. Poczułam się dziwnie, że nie chciała porozmawiac ze mną na temat dlaczego nie chce chodzić do kościoła. Tak głebiej się zastanawiając, to nie miałam żadnej poważnej rozmowy na temat świadopoglądów itp. Jedyna powazna rozmowa to była gdy zobaczyli moje oceny semestralne w tym roku. Wiem, ze większosc osób nie lubi takich konfrontacji rodzinnych ale moim zdaniem to jest oznaka troski albo chociaz chęci dowiedzenia sie czegoś więcej.
W mojej parafii zaczęły sie rekolekcje dla dorosłych. Mama znów mnie wyciągała a ja po raz kolejny powiedziałam ze nie ide do kościoła. Chodzę co niedziele (z przymusy rodzicielskiego) wystarcza mi to w zupełności. Byłam przekonana, że usłyszę jakieś kazanie na temat mojego postępowania. Poczułam się dziwnie, że nie chciała porozmawiac ze mną na temat dlaczego nie chce chodzić do kościoła. Tak głebiej się zastanawiając, to nie miałam żadnej poważnej rozmowy na temat świadopoglądów itp. Jedyna powazna rozmowa to była gdy zobaczyli moje oceny semestralne w tym roku. Wiem, ze większosc osób nie lubi takich konfrontacji rodzinnych ale moim zdaniem to jest oznaka troski albo chociaz chęci dowiedzenia sie czegoś więcej.
Pasja czy to już tylko głupota?
Wczorajsze popołudnie spędzialam na wolontariacie w domu kultury. Sprawdzałam bilety na turnieju tańca. Mój stosunek do tańca jest dośc ciężki, więc wróciłam do domu wykończona fizycznie i psychicznie, mimo jeszcze wzięło mnie na rozmyslanie. Zawsze krytykowałam ludzi, którzy zyją tylko szkola-dom-lekcje-komp. Ostatnio sama taka się stałam. Tym bardziej podziwiam ludzi z pasją. Wydaje się proste po prostu robić to co się lubi, ale często pasja koliduje z obowiązkowami takimi jak szkoła czy praca, a czasem nawet rodzina czy znajomi.
W piątkowej gazecie znowu przeczytałam o tej nieszczęsnej wyprawie na Broad Peak. Zastanawiam się nad zrozumieniem psychiki moich rodziców. Skoro to że himalaiście ryzykują życie dla zdobycia szczytu jest okej a jazda na motorze to już idiotyzm. Na kolonii poznałam dziewczynę, której cala rodzina jeździ na motorach. Od tego czasu jakoś inaczej zaczęłam patrzeć zupełnie inaczej.
Dla osób spędzających życie w fotelu to wszystkie zajęcia wydają się ekstremalne, nawet wycieczka zagraniczna z zorganizowanego biura podróży. Więc czy mają prawo krytykowac osoby które chcą czegoś więcej od życia.
Macie jakieś nietypowe hobby?
Przychodzę dzisiaj do szkoły i okazalo się, ze zamiast 8 lekcji mam tylko 6 :) Już nawet śnieg do pasa mi nie przeszkadza i jutrzejszy sprawdzian z matmy.
"Góry to jest choroba z którą sie umiera"
Ta piosenka calkowicie z innej bajki, ale strasznie mi się podoba. Przesłał mi ją pewien chlopak na InterPals.
W piątkowej gazecie znowu przeczytałam o tej nieszczęsnej wyprawie na Broad Peak. Zastanawiam się nad zrozumieniem psychiki moich rodziców. Skoro to że himalaiście ryzykują życie dla zdobycia szczytu jest okej a jazda na motorze to już idiotyzm. Na kolonii poznałam dziewczynę, której cala rodzina jeździ na motorach. Od tego czasu jakoś inaczej zaczęłam patrzeć zupełnie inaczej.
Macie jakieś nietypowe hobby?
Przychodzę dzisiaj do szkoły i okazalo się, ze zamiast 8 lekcji mam tylko 6 :) Już nawet śnieg do pasa mi nie przeszkadza i jutrzejszy sprawdzian z matmy.
"Góry to jest choroba z którą sie umiera"
Ta piosenka calkowicie z innej bajki, ale strasznie mi się podoba. Przesłał mi ją pewien chlopak na InterPals.
poniedziałek, 11 marca 2013
amerykanski świat
Chodzi za mną pewien film, a mianowicie "zakochana złośnica". Wczoraj leczał na tvp1 i o dziwo mnie wciągnął. Nie piszę tego postu, żeby wam go polecic bo moim zdaniem jest średni. Nie gustuje w komediach romantycznych. we wszystkich tych filmach motym przewodni jest dosc podobny, ale nie ważne. Bardziej zaciekawiła mnie sceneria, czyli Ameryka pokazywana na kadrach filmowych.
Nie jestem fanka Ameryki i nie jest do mój kraj marzeń, z czym czuję sie dość dziwnie patrząc na wiekszosc nastoletnich osób. Zazdroszczę zawsze bohaterom filmów domków szeregowych ale jednak jednorodzinnych z ogródkiem i taką swoją małą zieloną przestrzenią (no i nie żadko z domkiem na drzewie) no i własny pokój na poddaszu.
No i oczywiście szkoła ze stołówką, nową sala gimnastyczną, ogródkiem oraz pieknymi salami lekcyjnymi, gdzie każdy nauczyciel zna swoich uczniów. Jestem dosc spokopjna nie ryucajca si w oczy, ale bez przesady po 1,5 roku chodzenia do tej szkoly nauczyciele mnie kompletnie nie kojarzą. Pani od matmy, z która mam codziennie lekcje bo jestem na rozszerzeniu, a na 1-szej lekcji w liceum dostałam piątkę, kompletnie mnie nie kojarzy. A do tego na polskim babka wpisala mi 1 za to, że koleżanka z ławki nie przyniosła podręcznika mimo, że obydwóch nas nie było ostatnio w szkole.
Czasami mam wrażenie, ze te filmy mają wpędzić w kompleksy, mimo że polacy są podobno jedni z najbardziej zamplekseni obywatele UE. nie wiem ile w tym jest prawdy, sen o boskiej krainie USA, gdzie smutek nie istnieje, a wszyscy żyją jak milionerzy.
Nie jestem fanka Ameryki i nie jest do mój kraj marzeń, z czym czuję sie dość dziwnie patrząc na wiekszosc nastoletnich osób. Zazdroszczę zawsze bohaterom filmów domków szeregowych ale jednak jednorodzinnych z ogródkiem i taką swoją małą zieloną przestrzenią (no i nie żadko z domkiem na drzewie) no i własny pokój na poddaszu.
No i oczywiście szkoła ze stołówką, nową sala gimnastyczną, ogródkiem oraz pieknymi salami lekcyjnymi, gdzie każdy nauczyciel zna swoich uczniów. Jestem dosc spokopjna nie ryucajca si w oczy, ale bez przesady po 1,5 roku chodzenia do tej szkoly nauczyciele mnie kompletnie nie kojarzą. Pani od matmy, z która mam codziennie lekcje bo jestem na rozszerzeniu, a na 1-szej lekcji w liceum dostałam piątkę, kompletnie mnie nie kojarzy. A do tego na polskim babka wpisala mi 1 za to, że koleżanka z ławki nie przyniosła podręcznika mimo, że obydwóch nas nie było ostatnio w szkole.
Czasami mam wrażenie, ze te filmy mają wpędzić w kompleksy, mimo że polacy są podobno jedni z najbardziej zamplekseni obywatele UE. nie wiem ile w tym jest prawdy, sen o boskiej krainie USA, gdzie smutek nie istnieje, a wszyscy żyją jak milionerzy.
Jak wy oceniacie Ameryke? Idealne miejsce do dorosłego życia? Czy może wręcz przeciwnie?
To jest moja subiektywna wypowiedź niezbyt składna, ale jest czas kiedy muszę wyrzucić z siebie to, co nasunęło mi się na mysl podczas oglądania filmu i od ostatnich 24 godzin mnie męczy.
czwartek, 7 marca 2013
himalazim czyli jak walczyć z sobą
Zostałam dzisiaj w domu, bo gardło odmawia mi posłuszeństwa. Tata wczoraj uświadomił mnie, że zagineło 2 naszym (czyt. polskich) himalaistów, o których słyszałam jakiś czas temu w radiu. Przez cały ranek oglądałam tv z nadzieją, że jednak wrócą. Teraz nie ma już dla nich żadnych szans.
Tak się zastanawiam czy jest to pasja czy ignorancja do szanowania życia i zdrowia. Himalaizm to już nie jest tylko hobby to jest całe życie. Ktoś wybiera sobie taką drogę i przez całe życie nią idzie. Jedna wyprawa jest skutkiem długoletnich przygotowań. Jest to ekstremalość, ale ludzie wybierają ją świadomie.
Podziwiam ludzi tak odważnych i wytrwałych w dążeniu do celu, ale i z drugiej strony rozważnych. W ferie widziałam plakat GOPR'u "Góry tylko dla rozważnych". Chodzenie po górach to nie tylko przyjemnośc ale i odpowiedzialność za siebie jak i za innych. Jednak wyższe góry to już inna bajka. Słuchałam pare wywiadów z alpinistami i himalaistami. Jadą tam najsilniejsi z najsilniejszych, a i tak nie zawsze wracają w całym składzie.
Dla ludzi nie będących w temacie wydaje się to dość proste. Zaciekawiła mnie ich historia w momencie gdy trafiłam na reportaż o wyprawie na Broad Peak. Nie wyobrażam sobie siedzieć 2 tygodni w namiocie z paroma osobami gdy na zewnątrz panuje -30 stopni. Na wysokości 8 tys metrów organizm nie czuje się za dobrze, każdy krok to walka z samym sobą. Brzmi to dość nieciekawie, ale jednak wybierają się na następne szczyty. Podziwiam ich odwagę.
Nie wiem co mam napisać na koniec, że licze na cud, aby się odnaleźli? Z całego serca tego bym chciała, ale z drugiej strony rozsądek... W każdym razie. Takie osoby dodaja mi sił do walki z moimi słabościamii stawianie czoła moim slabościom.
Czytałam artykuły na ten temat na onecie jak i komentarze różnych ludzi. Większość z nich cąlkowicie ich krytykuje za głupotę. A nawet idiotyzm jakim jest wychodzenie w tak wysokie góry i ryzyko jakie płynie z tego.
znalazłam nawet demota na ich temat...
Tak się zastanawiam czy jest to pasja czy ignorancja do szanowania życia i zdrowia. Himalaizm to już nie jest tylko hobby to jest całe życie. Ktoś wybiera sobie taką drogę i przez całe życie nią idzie. Jedna wyprawa jest skutkiem długoletnich przygotowań. Jest to ekstremalość, ale ludzie wybierają ją świadomie.
zdjęcie z onet.pl z wyżej wymienionej wyprawy
Podziwiam ludzi tak odważnych i wytrwałych w dążeniu do celu, ale i z drugiej strony rozważnych. W ferie widziałam plakat GOPR'u "Góry tylko dla rozważnych". Chodzenie po górach to nie tylko przyjemnośc ale i odpowiedzialność za siebie jak i za innych. Jednak wyższe góry to już inna bajka. Słuchałam pare wywiadów z alpinistami i himalaistami. Jadą tam najsilniejsi z najsilniejszych, a i tak nie zawsze wracają w całym składzie.
Dla ludzi nie będących w temacie wydaje się to dość proste. Zaciekawiła mnie ich historia w momencie gdy trafiłam na reportaż o wyprawie na Broad Peak. Nie wyobrażam sobie siedzieć 2 tygodni w namiocie z paroma osobami gdy na zewnątrz panuje -30 stopni. Na wysokości 8 tys metrów organizm nie czuje się za dobrze, każdy krok to walka z samym sobą. Brzmi to dość nieciekawie, ale jednak wybierają się na następne szczyty. Podziwiam ich odwagę.
kolejne zdjęcie z onet.pl
Nie wiem co mam napisać na koniec, że licze na cud, aby się odnaleźli? Z całego serca tego bym chciała, ale z drugiej strony rozsądek... W każdym razie. Takie osoby dodaja mi sił do walki z moimi słabościamii stawianie czoła moim slabościom.
niedziela, 3 marca 2013
Kolejny dzień z promieniami słońca
Uwielbiam to słoneczko. Wspiełam się na szczyt moich ambicji i poszłam biegać, znaczy wypróbowac moje butki do biegania. Wróciłam wykończona, ale z drugiej strony miałam w sobie tyle energii i radości nie wiem skąd wynikającej.
Lenistwo i głupie wymówki pogrążają mnie. Dobrze rozplanowana niedziela bez tv i kompa trwa o wiele dłużej. Podstawą sukcesu jest dobry plan i wytrwałość w pracy. Do takich ambitnych wniosków doszłam oglądając wyczyny naszych chłopców na skoczniach narciarskich na MŚ we Włoszech no i J. Kowalczyk.
Ile to radości może mi sprawić samochodzić z kinderniespodzanki. Wszyscy poszli do kościoła, a jak driftowałam po stole w dużym pokoju. :)
Po raz kolejny zwracam się do was z prośbą o pomoc mi z prezentem. Moja koleżanka z którą koresponduję listownie ma na początku kwietnia urodziny i chcę jej wysłac jakis mały upominek w liście. Kartkę urodzinową wysle na pewno i dorzuce nasze zdjęcia z ferii, ale chciałabym jeszcze dość dorzucić tylko nie mam pomysłu na coś małego, lekkiego ale i orginalnego.
No i na koniec wstawiam besta, który staje się moją aspiracją na nastepne 5 dni :)
Lenistwo i głupie wymówki pogrążają mnie. Dobrze rozplanowana niedziela bez tv i kompa trwa o wiele dłużej. Podstawą sukcesu jest dobry plan i wytrwałość w pracy. Do takich ambitnych wniosków doszłam oglądając wyczyny naszych chłopców na skoczniach narciarskich na MŚ we Włoszech no i J. Kowalczyk.
Ile to radości może mi sprawić samochodzić z kinderniespodzanki. Wszyscy poszli do kościoła, a jak driftowałam po stole w dużym pokoju. :)
Po raz kolejny zwracam się do was z prośbą o pomoc mi z prezentem. Moja koleżanka z którą koresponduję listownie ma na początku kwietnia urodziny i chcę jej wysłac jakis mały upominek w liście. Kartkę urodzinową wysle na pewno i dorzuce nasze zdjęcia z ferii, ale chciałabym jeszcze dość dorzucić tylko nie mam pomysłu na coś małego, lekkiego ale i orginalnego.
No i na koniec wstawiam besta, który staje się moją aspiracją na nastepne 5 dni :)
piątek, 1 marca 2013
Kamil Kamil Kamil
Tak z okazji wczorajszych mistrzostw świata w skokach postanowiłam się pochwalić. Przeczuwałam w głębi serca, że Kamil może zrobić nam taka niespodziankę. Miesiąc temu otrzymałam jego autografik. Teraz biedny dostanie pewnie tonę listów, maili itp.
Jutro drużynowe i walka J. Kowalczyk. Na pewno będę im kibicować. Mam straszliwą ochotę wyjść gdzieś z aparatem uwietrznić pierwsze promyczki słońca w tym roku.
WIOSNA WIOSNA WIOSNA WIOSNA WIOSNA
Jedyną moją aktywnościa dzisiaj w szkole był postulat: Otwórzcie okno i wpuśćcie troche wiosny!!!
Wracam do rozmowy z Tajlandczykiem na INTERPALS.
Udanego i słonecznego weeekendu!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)