Od czwartku non stop myślę, chodzę i myślę, oglądam tv i myślę, a nawet siedzę na swoich własnych urodzinach przy stole i myślę.
Wczoraj byli goście. Pod pretekstem moich urodzin, matka ich zaprosiła. Gdyby nie mój chrzestny (którego widziałam może 3 raz w życiu) byłaby smętna atmosfera zresztą jak zawsze. Bałam się jego przyjazdu bo nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Jak go zobaczyłam w progu to trochę serce mi zamarło. Dość porządnej postury, ale na jego plus rzucał dowcipami jak z rękawa. Płakałam ze 3 razy ze śmiechu :)
Mam już dość, istny dom wariatów. Dzieciak rządzi wszystkimi jak mu się podoba. Nawet w tym momencie płacze i drze się w niebo głosy, bo nikt nie "skacze" wokół jej zachcianek. Jedynym ratunkiem jest ucieczką jak najdalej stąd. Jedynym wyjściem są studia i akademik. No ale matura. Sprawy się komplikują, ale nie takie komplikacje już się przechodził!!!
Z reguł, kiedy mam dużo zmartwień idę biegać. Dzisiaj z okazji pewnie ostatniego słonecznego dnia (chociaż mam nadzieje że jest inaczej) wytargałam rower z piwnicy. Mały wycisk i samotność to mój najlepszy patent, choć nie doskonały. Uwielbiam patrzeć na całe miasto z drugiej strony Wisły, ale dzisiaj przekonałam się że jest więcej amatorów tego miejsca. Facet trochę mnie wkurzał, ale na szczęście się zwinął po paru chwilach.
Doszłam do wniosku, że chcę spróbować i złożyć papiery do Wrocławia. Wiadomo wszystko zależy od wyników matury. Wstępny plan już mam, wolę nic konkretnie nie planować, bo potem są rozczarowania. Wolę trzymać się kilku różnych opcji i któraś musi wypalić.
Dzisiaj z okazji dnia chłopaka, składam wszystkim blogującym chłopakom Spełniania marzeń, bo one zawsze prowadzą w dobrą stronę i wszystkiego najjjlepszego!!! :)
A to dałyśmy chłopakom z naszej klasy:
http://smaker.pl/przepis-zimne-piwko-nie-galaretka-pomaranczowa,100788.html
poniedziałek, 30 września 2013
piątek, 27 września 2013
piątek tak wyczekany
W końcu piątek. Jutro ma wpaść rodzina na "urodzinową kawę", ale już wiem że jednej kuzynki nie będzie. Nie wiedziałam że ten fakt mnie zasmuci, a jednak. Zobaczymy co będzie jutro.
Zauważyłam, że strasznie marnuję czas przy komputerze albo przed telewizorem.
Na polskim znów mieliśmy 30-minutowy wykład filozoficzny na temat życia. Odnoszę wrażenie, że nasz polonista to jedyny nauczyciel któremu zależy na nas jako na ludziach, a nie jako na maturzystach którzy muszą trzymać wyimaginowany prestiż naszej szkoły. Nadal uważam, że ma dziwne poglądy, ale (inaczej niż myślałam w 1 klasie) ma do przekazania nam sporo.
Taka jest prawda, że żyjemy byle do piątku, marnujemy czas przez tv czy komputerem. Nic z tego nie mamy, nie przynosi nam to żadnych korzyści. Bimbamy sobie od szkoły od domu czasem przez jakąś imprezę, ale nie inwestujemy w siebie. Czasem może ktoś przeczyta jakąś książkę, ale to też nie zawsze jest jakaś wnosząca coś konkretnego opowieść.
Odpowiedzialność za swoje czyny i swoja przyszłość jest znikoma. Najlepiej żyć za kasę rodziców, nie podejmować samodzielnie żadnych decyzji, po co? skoro może to ktoś zrobić za nas. Teraz tylko nasuwa mi się pytanie jak to zrobić, jak stać się dyrektorem własnego życia. Decyzja o studiach będzie moją pierwszą poważna decyzją i jestem doskonałym przykładem na to, że nie umiem sama myśleć. Zawsze robiłam to co kazali rodzice, żeby nie wywoływać i kłótni no i dlatego że tak było łatwiej, a tu nagle klops trzeba polegać tylko na sobie...
Przewertowałam wstępnie ulotki z wczorajszych targów i powiedzmy, ze znalazłam parę kierunków na które może i chciałabym pójść. Zawsze to jakiś pierwszy krok by podjąć jakieś wstępne decyzje odnoście przyszłości.
Jestem z siebie dumna, wzięłam się za zadania z korków. No efekt zadowalający nie jest. Czeka mnie masa powtórzeń i rozwiązywania zadań, ale wszystko idzie w dobra stronę. Planuję jeszcze parę zadań dzisiaj policzyć. Dobry harmonogram to połowa sukcesu, pod warunkiem że się go trzyma. Dość niedotrzymywania samej sobie obietnic. Jak coś chce dzisiaj zrobić to muszę to zrobić. W tygodniu odkładam parę mniej ważnych rzeczy na weekend, więc w weekend muszę je nadrobić :)
Znów na geografii zrobił sprawdzian. Jak go zobaczyłam to moja mina musiała mówić wszystko. Kartka A3 nie, nie pomyliłam się A3 zadrukowana ze wszystkich stron. Gdyby tylko sprawdziany były adekwatne to poziomu naszych lekcji. Umiesz liczyć licz na siebie. Żaden nauczyciel nie jest w stanie przygotować w pełni do matury, może jedynie pomóc. Choć mam prażenie że Facet od gegry nic w kierunku matury nie robi...
Piosenką, na którą wczoraj przez przypadek trafiłam i od razu mi się spodobała. Nie wiedziałam że K. ma tyle interesujących piosenek. Nie są to piosenki na każdy dzień, bo najlżejsze nie są.
czwartek, 26 września 2013
salon maturzysty
Wróciłam do domu padając na twarz. Byliśmy klasowo, chociaż żebyśmy tam byli razem to bym nie powiedziała. W każdym razie odwiedziłam Gdańsk z nadzieją że w końcu zdecyduję się na jakieś konkretniejsze studia :) tssssa figa z makiem Jak nic nie wiedziałam tak dalej nic nie wiem.
Zabrałam parę (naście) broszur z politechniki i z uniwerku w Gdańsku. W rękę wpadła mi tez politechnika koszalińska i wrocławska.
W planach było tez kupno żółtych martensowatych butów, ale żadnych nie widziałam. Za to dorwałam czapkę. Nie jest to dokładnie to co szukałam ale za to ma kolorek fluorestencyjno żółty. Mojej mamie się nie spodobała, ale ważne że mi się podoba :)
Trzy wykłady na których niczego się nie dowiedziałam. To tak w większości przypadków bywa, ze na wykładach na które zabierają nas nauczyciele nic ciekawego się nie dowiadujemy.
Za to po salonie maturzystów zaciągnęłam Ole do galerii handlowej, aby kupić coś A. na urodziny. Wiadomo że nic nie kupiłam. W końcu stanęło na sklepie z osiemnastkowymi gadżetami i na osiemnastkowym dyplomie. Nie umiem kupować prezentów, zawsze mam z tym problem. Wczoraj jednak zrobiłam lizakowo siatkarski bukiecik. Umieściłam tam 9 zawodników Skry z zeszłego sezonu. Chciałam wbić jej 18 zawodników, ale niestety logicznie dałam rady tego zrobić. Mam nadzieje tylko, ze doniosę to jutro do szkoły i nie będzie padać :)
Chciałabym, żeby ktoś dla mnie napisał taką piosenkę...
Zabrałam parę (naście) broszur z politechniki i z uniwerku w Gdańsku. W rękę wpadła mi tez politechnika koszalińska i wrocławska.
W planach było tez kupno żółtych martensowatych butów, ale żadnych nie widziałam. Za to dorwałam czapkę. Nie jest to dokładnie to co szukałam ale za to ma kolorek fluorestencyjno żółty. Mojej mamie się nie spodobała, ale ważne że mi się podoba :)
ty tylko cześć makulatury którą przytargałam do domu
każda ulotka to jeden wydział na Politechnice gdańskiej
Trzy wykłady na których niczego się nie dowiedziałam. To tak w większości przypadków bywa, ze na wykładach na które zabierają nas nauczyciele nic ciekawego się nie dowiadujemy.
Za to po salonie maturzystów zaciągnęłam Ole do galerii handlowej, aby kupić coś A. na urodziny. Wiadomo że nic nie kupiłam. W końcu stanęło na sklepie z osiemnastkowymi gadżetami i na osiemnastkowym dyplomie. Nie umiem kupować prezentów, zawsze mam z tym problem. Wczoraj jednak zrobiłam lizakowo siatkarski bukiecik. Umieściłam tam 9 zawodników Skry z zeszłego sezonu. Chciałam wbić jej 18 zawodników, ale niestety logicznie dałam rady tego zrobić. Mam nadzieje tylko, ze doniosę to jutro do szkoły i nie będzie padać :)
Chciałabym, żeby ktoś dla mnie napisał taką piosenkę...
poniedziałek, 23 września 2013
urodzinki juz za mną
Rodzinka wpada dopiero w przyszły weekend, a dziewczyny (no może i nie tylko dziewczyny) jakoś w późniejszym terminie. Uzgodni się jeszcze :)
Dzisiaj A. (tzw. fanka Skry Bełchatów) zrobiła mi ogromna niespodziankę i podarowała mi ten o to śliczny, genialny przepiękny i jakże Skrowy kubek :)
Niestety medal ma dwie strony i owa A. ma w piątek urodziny i też muszę jej coś wykombinować. Czasu jest bardzo bardzo mało.
BŁAGAM WAS O JAKIEŚ POMYSŁY, NIE MAM JUŻ CZASU ZAMAWIAĆ CZEGOŚ Z INTERNETU A CHCĘ ŻEBY TO BYŁO SENSOWNE I PRZYDATNE. :)
piątek, 20 września 2013
siatka, siatka i boisko
Jutro meczyk meczyk meczyk POLSKA-FRANCJA, byle do jutra.
Gdzie jest reprezentacją którą tak cenie, kocham, wielbię itp.? tankują na orlenie, popijają okocim i zagryzają monte.
Zwycięstwa cenimy i zapamiętujemy, a porażki puszczamy w niepamięć.
Piszę ten post przy wyniku 2-1 dla nas i jestem trochę załamana, więc pomijam już ten temat.
Ale wygramy, wiem to... :)
Szkoła rozkręciła się w pełni. Sprawdziany i nauka w pełni. Na nic nie ma czasu.
MATURA STUDIA MATURA STUDIA...
słyszę tylko wymagania,
czuję tylko presję,
funkcjonuję bo weszło mi to już w nawyk.
Klasowe weszliśmy za skórę facetowi od gegry i mamy podbramkową sytuację. Jako, iż jest to nasz przedmiot rozszerzony (choć nie odnoszę takiego wrażenia). Nauczyciel według mnie z niego marny, ale nie jego wina że nie mam talentu dydaktycznego. Z powodu naszego gadulstwa i olewackiego podejścia stawia po 4-5 jedynek na każdej lekcji. Mnie jeszcze ta przyjemność nie dotknęła, ale jestem już w mniejszości osób bez jedynki w dzienniku. Miały być sobotnie zajęcia przygotowujące do matury, ale strzelił focha i zabronił nam przyjść :/ no i zapowiedział poniedziałkowa hardkorową kartkówkę, gdzie nie planuje postawić żadnej oceny pozytywnej i piątkowa hardkorową prace klasową z połowy materiału gdzie również maja być same jedynki.
Nie będzie miło na pewno, ale jeden plus całej sytuacji jest taki, że jesteśmy w dziewczynami w miarę spokojne i nie przeszkadzamy mu. Specjalnie nie chce nam robić na złość. :) Musze przysiąść do gegry po prostu i będzie dobrze. :))
Wszystko co nie jest w moim kalendarzu nie istnieje. Organizacja to podstawa. Spontan spontanem, ale jakiś porządek musi być.
Wywalczyłam wolną chatę na małą imprezkę w październiku niby z okazji moich urodzin, ale nie obchodzę ich zbytnio. Jeszcze dwa dni dzielą mnie od pełnoletności. Nie czuję się z tym najlepiej, ale czasu nie zatrzymasz.
Gdzie jest reprezentacją którą tak cenie, kocham, wielbię itp.? tankują na orlenie, popijają okocim i zagryzają monte.
Zwycięstwa cenimy i zapamiętujemy, a porażki puszczamy w niepamięć.
Piszę ten post przy wyniku 2-1 dla nas i jestem trochę załamana, więc pomijam już ten temat.
Ale wygramy, wiem to... :)
Szkoła rozkręciła się w pełni. Sprawdziany i nauka w pełni. Na nic nie ma czasu.
MATURA STUDIA MATURA STUDIA...
słyszę tylko wymagania,
czuję tylko presję,
funkcjonuję bo weszło mi to już w nawyk.
Klasowe weszliśmy za skórę facetowi od gegry i mamy podbramkową sytuację. Jako, iż jest to nasz przedmiot rozszerzony (choć nie odnoszę takiego wrażenia). Nauczyciel według mnie z niego marny, ale nie jego wina że nie mam talentu dydaktycznego. Z powodu naszego gadulstwa i olewackiego podejścia stawia po 4-5 jedynek na każdej lekcji. Mnie jeszcze ta przyjemność nie dotknęła, ale jestem już w mniejszości osób bez jedynki w dzienniku. Miały być sobotnie zajęcia przygotowujące do matury, ale strzelił focha i zabronił nam przyjść :/ no i zapowiedział poniedziałkowa hardkorową kartkówkę, gdzie nie planuje postawić żadnej oceny pozytywnej i piątkowa hardkorową prace klasową z połowy materiału gdzie również maja być same jedynki.
Nie będzie miło na pewno, ale jeden plus całej sytuacji jest taki, że jesteśmy w dziewczynami w miarę spokojne i nie przeszkadzamy mu. Specjalnie nie chce nam robić na złość. :) Musze przysiąść do gegry po prostu i będzie dobrze. :))
Wszystko co nie jest w moim kalendarzu nie istnieje. Organizacja to podstawa. Spontan spontanem, ale jakiś porządek musi być.
Wywalczyłam wolną chatę na małą imprezkę w październiku niby z okazji moich urodzin, ale nie obchodzę ich zbytnio. Jeszcze dwa dni dzielą mnie od pełnoletności. Nie czuję się z tym najlepiej, ale czasu nie zatrzymasz.
poniedziałek, 16 września 2013
******
Co się ze mną dzieje? Chcę wrócić do tej Darii która była jeszcze 2-3 lata temu.
Kolejny dzień w której łzy ciekną mi z oczu i nawet nie próbuję ich powstrzymać.
Dzisiaj 8 rocznica A. Gołasia...
Sobotnie ognisko było genialne. Gdyby tylko M. nie zagrał "Zapal świeczkę" było by jeszcze lepiej. Jak to możliwe że piosenka potrafi tak rozbić wewnętrznie i sprawić całkowite spustoszenie.
Jeszcze 5 dni i mecz Polska-Francja odliczam już godziny, minuty, sekundy.
Kolejny dzień w której łzy ciekną mi z oczu i nawet nie próbuję ich powstrzymać.
Dzisiaj 8 rocznica A. Gołasia...
Sobotnie ognisko było genialne. Gdyby tylko M. nie zagrał "Zapal świeczkę" było by jeszcze lepiej. Jak to możliwe że piosenka potrafi tak rozbić wewnętrznie i sprawić całkowite spustoszenie.
Jeszcze 5 dni i mecz Polska-Francja odliczam już godziny, minuty, sekundy.
czwartek, 12 września 2013
w potrzasku Przedwiośnia :)
Cały dzisiejszy dzień spędziłam z nosem w "Przedwiośniu". Dawno żadna książka nie stała się moją towarzyszką, a tym bardziej lektura.
Nie wciągnęła mnie jakoś specjalnie, chyba zmotywował mnie fakt iż nie chce zacząć trzeciej klasy od jedynki z polskiego. W liceum podejście po przedmiotów humanistycznych zmieniłam o jakieś 180 stopni :) Czuję wewnętrzny obowiązek znania kanonu polskich książek i historii. Najbardziej boli mnie fakt, że przychodzi mi to z trudem. Ewidentnie nie mam talentu do humanistycznych przedmiotów, ale przykładam się :) a to podobno najważniejsze...
Trzeci dzień już pada, a ja trzeci dzięń z rzędu wróciłam cala mokra do domu. Od czasu do czasu zmoknąć od stóp do głów tez trzeba :)
Pierwszy przy tablicy na matmie już za mną. To będzie ciężka przeprawa z tą kobietą, ale mam nadzieję że z lekcji będę wynosiła o wiele więcej niż do tych czas. Dla zrozumienia matmy mogłabym się nawet poświęcić i codziennie chodzić do tablicy. :)
Byle do soboty, słonecznej i bezdeszczowej soboty. Mam nadzieję, że ognisko nam wypali albo przynajmniej grill. Znów bym zapomniała, przecież babeczki miałam jutro piec.
KOCHAM ICH MIŁOŚCIĄ SZCZERĄ I BEZ WARUNKOWĄ, CHOCIAŻ NIE. KOCHAM ICH POD WARUNKIEM ŻE DALEJ BĘDĄ TAK GRAĆ I WSTAWIAĆ POTEM NA YOUTUBE :)
Nie wciągnęła mnie jakoś specjalnie, chyba zmotywował mnie fakt iż nie chce zacząć trzeciej klasy od jedynki z polskiego. W liceum podejście po przedmiotów humanistycznych zmieniłam o jakieś 180 stopni :) Czuję wewnętrzny obowiązek znania kanonu polskich książek i historii. Najbardziej boli mnie fakt, że przychodzi mi to z trudem. Ewidentnie nie mam talentu do humanistycznych przedmiotów, ale przykładam się :) a to podobno najważniejsze...
Trzeci dzień już pada, a ja trzeci dzięń z rzędu wróciłam cala mokra do domu. Od czasu do czasu zmoknąć od stóp do głów tez trzeba :)
Pierwszy przy tablicy na matmie już za mną. To będzie ciężka przeprawa z tą kobietą, ale mam nadzieję że z lekcji będę wynosiła o wiele więcej niż do tych czas. Dla zrozumienia matmy mogłabym się nawet poświęcić i codziennie chodzić do tablicy. :)
Byle do soboty, słonecznej i bezdeszczowej soboty. Mam nadzieję, że ognisko nam wypali albo przynajmniej grill. Znów bym zapomniała, przecież babeczki miałam jutro piec.
KOCHAM ICH MIŁOŚCIĄ SZCZERĄ I BEZ WARUNKOWĄ, CHOCIAŻ NIE. KOCHAM ICH POD WARUNKIEM ŻE DALEJ BĘDĄ TAK GRAĆ I WSTAWIAĆ POTEM NA YOUTUBE :)
środa, 11 września 2013
w wirze zajęć
Obiecałam sobie, że przykładam wszystkie siły do matmy i gegry, żeby dostać się na politechnike. I już drugiego dnia porażka. Z zadanych na jutro 20 zadań nie umiem zrobić żadnego.
Kolejny raz potwierdza się reguła, ze jak się wali to po całej linii. Idę topić smutki z THE PIANO GUYS
Na ten filmik wpadłam kilka dni temu i postanowiłam, że muszę się podzielić nim ze światem :)
niedziela, 8 września 2013
znów weekend minął w zabójczym tempie
Po długiej pocztowej przerwie w końcu nadszedł. Oto moja piątkowa niespodzianka prostu ze Sri Lanki. Chociaż nie tak prosto było jej dotrzeć, skoro szła miesiąc i trafiła do mnie z rozwaloną kopertą. Na szczęcie dodarła chyba z całą zawartością :)
a w środku: list, pocztówka, kalendarzyk, naklejki no i piękna niepowtarzalna koperta.
Miałam napisać post w piątek, ale mecz Polska-Czarnogóra rozbił mnie kompletnie. Nie chce do tego wracać. Przyłapałam się ostatnio na fakcie, że utożsamiam się z polskimi reprezentacjami. Nie mówię, że "oni" tylko że "my" dostaliśmy łupnia. Za bardzo się wczuwam i
Też tak macie?
Doszłam do wniosku, że mimo wszystkich konsekwencji chce zdać genialnie maturę i jechać do Wrocławia na politechnikę. Brzmi to dość bardzo całkowicie abstrakcyjnie, gdyś to drugi koniec Polski. Czuję, że długo tak nie pociągnę przy takiej atmosferze w domu.
Padam na twarz. Tak aktywnie czasu na plaży chyba nigdy jeszcze nie spędziłam.
Paletki, siatka, paletki, siatka. W planach miałam jeszcze bieganie brzegiem morza, ale ludzi sporo a woda ZIELONA. To jest właśnie to czego nie cierpię w Bałtyku. Wodzie mam wiele do zarzucenia, ale ważne że mamy i morze i góry :)
Idealne miejsce, idealna pogoda, idealna niedziela. Odpoczęłam jak nigdy. Morze dopiero przy takiej pogodzie pokazuje swój urok. W następny tak słoneczny weekend chętnie bym powtórzyła taki wyjazd.
A na domiar dobrego. T. zarządził pójście do "baru na rybkę" byłam niechętna aż do momentu gdzie zauważyłam telewizora a tam mecz siatkówki Polska-Rosja. Wyniku komentować nie będę, ale miałam szczęście, bo w domciu Polsatu Sport jeszcze nie mam, ale już wynegocjowałam z rodzicami i może w październiku nam podłączą :)
czwartek, 5 września 2013
cicha i ogień, a w zasadzie to tylko ogień
Czuję, że znów wpadam w bezsensowny wir, w pogoń za niczym. Muszę znaleźć równowagę no i zmotywować się do nauki. Matura Matura Matura. Dosyć Dosyć Dosyć. :)
Przez przypadek napatoczył mi się w tv K. Bednarek w jakimś programie. To był strzał w dziesiątkę. Właśnie tego mi brakowało. Nie przepadam z reguły za reggae ale dzisiaj mnie zainspirował. Po spędzeniu 6 godzin w szkole, jego entuzjazm mnie powalił.
Subskrybuj:
Posty (Atom)