czwartek, 2 stycznia 2014

nowy początek starego porządku świata

Tak tak chwalcie się swoimi zdjęciami z imprez na fejsie. Niech wszyscy wiedzą jacy jesteście fajni i ile potraficie wypić. Nie, nie zazdroszczę. Albo inaczej. Zazdroszczę faktu posiadania zdjęć, bo u mnie z tym ostatnio krucho, ale nic po za tym. Mój sylwester nie mógł być lepszy :) Tylko żałuję, że nie towarzyszył mi Nikonem. Niby był Nikonek P. ale nie potrafiłam się z nim dogadać. Niby różnica powinna być nikła między D3100 a D3200. Było minęło, następnym razem będę targać ze sobą mojego Nikonka ze statywem :)


Nowy rok, czyżby jakieś zmiany i postanowienia?!? NIE, nie w moim przypadku. Co jedna noc ma zmienić. Skoro pozostałe 18 lat nie zmotywowało mnie do działania, do zmiany czegoś to co niby ma się stać w ciągu jednej nocy? Ile osób dotrzymuje swoich postanowień? Ile razy wam się udało dotrzymać postanowienia noworocznego, które stawiamy sobie z... obowiązku? społecznej presji? Sam sylwester jest nakręcany przez telewizje, żeby tylko wywalczyć widzów i wydać fortunę na petardy, ciuchy, fryzjerów i inne tego typu rzeczy...



Ostatnio tak się zastanawiałam, chyba faktycznie za dużo myślałam.  Od świąt prawie w ogóle nie wychodziłam z domu. Nie miałam nastroju po kłótni z O. i słabo się czułam, co trwa nadal. Więc czas poświęciłam na układanie puzzli i jednoczesne rozmyślanie o wszystkim co istotne, choć stanowczo wolę myśleć o nieistotnych rzeczach. Nie wiem co się we mnie zmieniło, że wyobraźnia przekształciła mi się w jakiegoś ogromnego potwora, który non stop podrzuca mi jakiś głupi pomysł. Może to przez książki, albo radio, bo przecież są to rzeczy dużo bardziej rozwijające niż tv czy komputer, z którego większość korzysta tylko dla fejsa, bloga i czegoś w stylu besty, demoty itp
Mam wrażenie, że zabija we mnie... coś żywego realnego i zabija czas, który przecież jest tak cenny.


Muszę popracować nad sobą. Gdzie jest moja samodyscyplina? Czemu ciągle idę na łatwiznę?
Gdzie się ulokowała cała siła i energia? Nadeszła pora by stawić czoła światu. 
Właśnie miałam napisać, ale znów moje roztrzepanie wzięło górę :) Siedziałam tyle czasu w domu z rodzicami przyglądając się im, ich codzienności. Spanie do 10 potem śniadanie, zakupy, obiad, odpoczynek, kawa, spacer, telewizja, kolacja, telewizja. Wiem, że to zapewne różnica wieku między nami, ale mnie to męczy. Chciałabym gdzieś pojechać, coś robić. Trzy dni z rzędu siedzenia w domu powodują u mnie przemęczenie i zniechęcenie mnie do wszystkiego. Może po prostu się rozleniwiam... Lubię coś robić, nawet jeśli na początku mi się nie chce, z reguły wychodzi z tego coś fajnego. Zawsze lepsze jest coś niż nic.


 Już tak naszło mnie, kiedy próbowałam przygotować podsumowanie roku na bloga. Do czerwca nie miałam co napisać. I nie chodzi tylko o brak lustrzanki, wtedy na prawdę w pamięci mam pustkę. Pomyślałabym, że wpadłam w wir nauki czy tez szkoły, ale patrząc na świadectwo z 2 klasy nie można tego stwierdzić. Wiem, że były wtedy pewne problemy, ale okazały się bezpodstawne.
Dzisiaj tatuś przyniósł mi ze skrzynki kolejny liścik prosto z Chorwacji. 


Kolejna śliczna papeteria z pieskami. Jeszcze w fioletowym kolorze :) Anita dołączyła do listu dwa karneciki na prezent. Z tego co wywnioskowałam (podobno polski i chorwacki jest nawet podobny) że jest to z tej serii kartek świątecznych malowanych przez niepełnosprawne osoby. Świeczka malowana jest ustami, a mikołaj nogami. Z tej serii dostałam kartkę świąteczną od Oli.



Rozpisałam się :)  Raz na jakiś czas można, szczególnie kiedy mam foty. Naciągnęło mnie ostatnio na zabawę czasem naświetlania. Póki w sklepach dużo zimnych ogni, szybko robi się ciemno to wszystko sprzyja takim zajęciom i przy okazji odkurzyłam statyw :) Same plusy...
Szczęśliwego Nowego Roku!!! :) Niech będzie lepszy od poprzedniego, ale wszystko zależy od Was!!!

2 komentarze:

  1. u mnie zawsze postanowienia, ale na pewno nie noworoczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa, zimne ognie - hit tego Sylwestra także i u mnie :D

    OdpowiedzUsuń