czwartek, 30 stycznia 2014

Taki mamy klimat...

Jak jeszcze raz dzisiaj od kogoś usłyszę hasło: "no bo mamy taki klimat" to wyśle tego kogoś do diabła!!!
Właśnie weszłam wymarznięta do domu. Pół dnia spędziłam w pociągach a drugie u P. jeśli nie odchoruję dzisiejszego dnia to będzie sukces. Dawno tak nie wymarzłam, ale równie dawno nie miałam tak towarzyskiego dnia. Ostatnio chodziłam i marzyłam tylko i wyłącznie o bezludnej wyspie. A dzisiaj jakbym przestała warczeć na ludzi i chcieć ich pozagryzać :)
Postanowiłam, że napisze książkę pt. "taki mamy klimat na PKP"

ROZDZIAŁ 1
Przychodzę na dworzec, z myślą żeby tylko kupić bilet i biec na peron. I się zaczyna pociąg ma 10 min opóźnienia potem 30 min w tym momencie było słychać takie ogólne westchnienie wszystkich oczekujących. Usiadł obok mnie pewien brunet, okazało się że jedzie do Kwidzyna czyli przesiada się na drugi pociąg tak jak ja. Od razu jakoś raźniej na sercu. Wtedy następne ogłoszenie, ze opóźnienie wynosi 50 min. Nadjechał, wsiadamy razem i gadamy (nie wiem jak to się stało że ja tak skryta osoba rozmawiam z całkowicie obcym chłopakiem i zero stresu). W pociągu okazuje się że jest od do Gdyni czyli w przeciwną a nasz stoi tuż za nim. Okazało się że ten nasz przepchnął go gdzieś z trasy bo się zepsuł. Dosiedliśmy się do chłopaka z ciętym dowcipem i pozytywna kobitką :) Miła atmosfera i rozmowy jak to w pociągu o wszystkim. Opóźnieni o jakieś 1,5 godziny trafiamy do Malborka. Biegniemy na drugi pociąg (przesiadka) oczywiście moja gleba po drodze, bo glany to nie najlepsze buty na taką pogodę. Siedzimy w drugim pociągu ale on nie jedzie. Okazuje się że zamarzł mu jakiś płyn i nie pojedzie. Mój tajemniczy towarzysz idzie zapalić, zgaduje się z kolejnymi 3 facetami-palaczami i rozmowa się toczy, od czasu do czasu wbija się inteligentna kobiecina patrząca pozytywnie w przyszłość i wierząca w polski rząd, że może coś zmienić. Okazuje się że pociąg zamarzł na amen. Męska część decyduje się na jazdę autobusem, a ja dzwonie bo mojego księcia w niebieskim passacie, który uratował mnie z ten pułapki PKP. Chyba miłe towarzystwo uratowało mnie od poważnej złości na cały świat. A P. zasłużył sobie za ogromne podziękowania (DZIĘKUJĘ KOCHANIE) ale rozsądek to nie jest Twoja najmocniejsza cecha. Mam nadzieje że tajemniczy on, też dotarł tym autobusem do celu. Może jeszcze kiedyś się spotkamy...

ROZDZIAŁ 2
Podróż powrotna. Tu już było stanowczo więcej nerwów. W domu rodzice się czepiają. A tu brak pewności czy w ogóle cokolwiek przyjedzie. Pociąg przyjechał z 30 min opóźnieniem. Znów moje drugie 36,6 uratowało mnie przed śmiercią na mrozie. W pociągu konduktor mówi mi, że zdążę na przesiadkę do Tczewa, bo pociąg poczeka tylko muszę się pospieszyć. Tylko, że zaliczamy 15 min postój żeby przepuścić pociąg jadący w przeciwną stronę. Potem się cofamy żeby znów zmienić tor i dojechać do Malborka godzinę po czasie. I oczywiście mojego pociągu ni ma. Jakiś stoi to biegnę do niego, ale on w przeciwną stronę. Nagle z głośników leci zapowiedź że jedzie pociąg TLK z całkowita rezerwacją miejsc do Tczewa. Kompletnie olewam ten fakt i mając inny bilet wsiadam. Przedział wolny. Nagle dosiada się facet. Siada na przeciwko i zaczyna mi dyszeć nad uchem. I przez całe 20 min podróży rozmawialiśmy. Facet po 60-tce komunista, inżynier, dziadek. Pracuje w Malborku a mieszka w Gdańsku (jakieś 60 km). Zadowolony z życia. Gdyby tylko nie jego zapędy w komunistycznych poglądach... Typ imprezowicza i człowieka który potrafi sobie załatwić wszystko.

Na razie to tyle, bo TAKI MAMY KLIMAT. W sobotę zapowiada się kolejna walka z przeciwnościami naszego klimatu i polskich absurdów.

Ten slogan powtarzany był na okrągło przez wszystkich. Nie krytykuję tutaj pracowników kolej typu maszyniści, bo facet starał się jak mógł przywrócić pociąg do życia. Biegał, szukał, dzwonił, cały brudny zmarznięty w śniegu a ludzie jeszcze go wyzywali.

Wychodzę od wniosku ciesz się chwilą i jeśli nie masz na coś wpływu to się tym nie przejmuj. Bo szkoda czasu.

2 komentarze:

  1. Może nie było zbyt rozsądne jechać bez papierów, ale ich brak nie czyni samochodu niebezpiecznym :D
    Miałem pozwolić ci marznąć ? To tak nie działa :)
    Proszę Kochanie :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. też nienawidzę zimy! ale w tym rokmu znalazłam sens tego wszystkiego, tych wszystkich mrozów, zimna, śniegu.. po prostu mróz zabija bakterie i przygotowuje rośline i glebe do wytwarzania owoców itp. itd. :))
    myslę, że w moim mieście nie, ale gdzieś tam daleko ktoś na pewno wpadł na podobny pomysł co ja :))

    OdpowiedzUsuń